Zawiadomienie o przestępstwie polegającym na fabrykowaniu dowodów i nakłanianiu do składania fałszywych zeznań od kilku dni leży w Prokuraturze Rejonowej Szczecin-Zachód.
Podczas jednej z ropraw, na której Wiaczkis bronił gangstera oskarżonego o wyłudzenia, prokurator niespodziewanie przedstawił zeznania siedzącego w więzieniu złodzieja Jana J. złożone w CBŚ. Wynikało z nich, że J. był uczestnikiem rozmowy czterech osób, w czasie której mec. Wiaczkis nakłaniał do porwania konkubiny Mariusza P. (to miałoby zmusić go do zmiany zeznań).
- Byłem w szoku - mówi Wiaczkis. - Bo z tych zeznań wynikało, że jestem bandytą. I do tego idiotą: nakłaniam do porwania w obecności nieznanych mi świadków.
- Jeśli adwokat zleca porwania, to mamy do czynienia ze skandalem trudnym do objęcia umysłem homo sapiens. Jeżeli policjanci tworzą fikcyjne dowody, to mamy bezprecedensową sprawę podważającą zaufanie do organów ścigania. Trzeba to jak najszybciej wyjaśnić - mówi Marek Mikołajczyk, dziekan Okręgowej Rady Adwokackiej w Szczecinie.
Więcej: Gazeta Wyborcza Szczecin>>>
Znany szczeciński adwokat na celowniku CBŚ
CBŚ chciało mnie wrobić w zlecenie dwóch porwań - twierdzi szczeciński adwokat Przemysław Wiaczkis. Prawdopodobnie w najbliższych dniach ruszy prokuratorskie śledztwo w tej sprawie.