Marszałek Sejmu Grzegorz Schetyna po pracach w podkomisji odesłał projekt do konsultacji społecznych. Oznacza to, że jego uchwalenie przeciągnie się co najmniej o kilka tygodni. Opozycja twierdzi, że rządowi zależy na czasie, bo niedługo kończą się kadencje rad nadzorczych i obsadzane będą nowe. Czwartkowa "Gazeta Wyborcza" napisała, że w PO mówi się, że marszałek chce obronić swoje wpływu w spółkach Skarbu Państwa.
Schetyna mówił w środę dziennikarzom, że przekazał projekt do konsultacji do około dziewięciu podmiotów: pracodawców i związków zawodowych, żeby mieć o nim opinię. "Gdy wróci (po konsultacjach) przekażę go do sejmowej komisji skarbu i poproszę o uwzględnienie tych opinii i szeroką, otwartą debatę w sprawie zapisów w tym projekcie, bo one są dosyć kontrowersyjne i wywołują wiele emocji" - zaznaczył marszałek.
Wicepremier, prezes PSL Waldemar Pawlak ujawnił w piątek, że wraz z minister pracy Jolantą Fedak (PSL) był przeciwny zapisom dotyczącym powołania Komitetu Nominacyjnego. Jego zdaniem podobne ciało funkcjonuje jedynie w Chińskiej Republice Ludowej. "Moim zdaniem odrobina czasu, refleksji może zrobić dobrze, a poza tym ważne jest, żeby ten projekt uwzględniał najlepsze praktyki europejskie i światowe, a nie szedł w kierunku administracyjnych i często egzotycznych wzorców" - mówił dziennikarzom w Sejmie lider ludowców.
Eugeniusz Kłopotek (PSL), który zasiada w podkomisji pracującej nad tym projektem powiedział PAP, że lepiej byłoby, gdyby połowa składu Komitetu była zmieniana w połowie kadencji, aby zachować większą różnorodność w razie zmiany władzy. Nie wykluczył, że PSL złoży poprawkę, która będzie do tego zmierzać.
Poseł nie powiedział wprost, czy jeśli propozycja nie zostanie zmieniona Stronnictwo ją poprze. "Kiedy dojdzie do decydujących rozstrzygnięć będziemy o tym rozmawiać na posiedzeniu klubu" - zapowiedział.
Jeszcze bardziej krytyczni w stosunku do projektu są przedstawiciele opozycji. Ryszard Zbrzyzny, który w pracach podkomisji zajmującej się tą propozycją reprezentował SLD, Komitet Nominacyjny określił niekonstytucyjnym, nieodwoływanym przez pięć lat ciałem.
"To jakaś super władza, która ma kompetencję, a nie ma żadnej odpowiedzialności. To byłoby swoiste utrwalanie władzy PO bez względu na to, jaki będzie wynik wyborczy jesienią bieżącego roku" - powiedział PAP polityk.
Posłowi SLD nie podoba się też to, że członków Komitetu Nominacyjnego nie obowiązywałaby ustawa kominowa (czyli nie byłoby ustawowego ograniczenia ich pensji). Zdaniem Zbrzyznego odesłanie projektu do konsultacji społecznych przez marszałka Sejmu to walka o wpływy w gospodarce między czołowymi politykami PO.
"Gdyby marszałek Schetyna był +w jednej drużynie+ z premierem Tuskiem, to by tej decyzji nie blokował. To jest tylko szukanie pretekstu, żeby nie uchwalić tej ustawy w terminie, jakim chciałby rząd" - przekonuje Zbrzyzny.
Zwraca uwagę, że ze względu na to, że właśnie kończą się kadencje rad nadzorczych spółek SP rządowi zależy na bardzo szybkim przyjęciu nowych przepisów. Poseł SLD uważa, że w PO jest "grupa gdańska" z Donaldem Tuskiem na czele, która "chce zawłaszczyć gospodarkę". Do grupy zaliczył też szefa Rady Gospodarczej przy premierze Jana Krzysztofa Bieleckiego (to on miał przygotować projekt ustawy dot. nadzoru właścicielskiego), a także szefa komisji skarbu Tadeusza Aziewicza.
Andrzejowi Jaworskiemu (PiS) nie podoba się, że proponowane przepisy odbierają pracownikom możliwość posiadania swoich przedstawicieli w radach nadzorczych, a nawet w zarządach kluczowych spółek SP.
Jaworski krytykuje też pomysł powołania Komitetu Nominacyjnego, który, jego zdaniem jeszcze bardziej zwiększy uprawnienia rządu i doprowadzi do tego, że sam premier będzie decydował, kto zasiądzie we wszystkich radach nadzorczych poprzez dobór osób, które będą te rady wybierać.
Także Lucjan Karasiewicz (PJN) ma zastrzeżenia do pomysłu powołania Komitetu Nominacyjnego, który według niego, "za nic i przed nikim by nie odpowiadał". "To może powodować nieczytelności i zdejmuje po części odpowiedzialność polityczną z ministra skarbu państwa" - dodał.
Szef komisji ustawodawczej Tadeusz Aziewicz (PO), który przewodniczy też podkomisji zajmującej się tym projektem przekonuje, że nie ma nic złego w tym, że propozycja została skierowana do konsultacji społecznych. Zaznaczył, że jeżeli pojawią się jakieś uwagi, które zyskają uznanie posłów, to zostaną one przyjęte.
Aziewicz wyjaśnił w piątkowej rozmowie z PAP, że zgodnie z projektem Komitet Nominacyjny będzie oceniał merytorycznie kandydatów na członków rad nadzorczych, których będzie zgłaszał właściciel, czyli w przypadku spółek skarbu państwa - minister skarbu.
Poseł PO przekonuje, że będzie to korzystne rozwiązanie, jeśli do komitetu zostaną powołane osoby z odpowiednią wiedzą i reputacją. Podkreślił, że kandydatów do Komitetu mogą zgłaszać zarówno ministrowie, jak i organizacje biznesowe. "Chodzi o to, żeby premier, który będzie podejmował decyzje w tej sprawie, miał szerokie spektrum wyboru możliwości najlepszych" - powiedział Aziewicz. (PAP)