W Makbecie Williama Shakespeare jest zdanie: „Zły plon bezprawia nowym się tylko bezprawiem poprawia”. Zastanawiamy się czy wieszcz w swoim geniuszu sprzed pięciuset lat przewidział działalność prawotwórczą Prezydenta Andrzeja Dudy, czy też Prezydent - przeczytawszy dramat – postanowił wcielić tę zasadę w życie. Tak czy owak przez ponad sześć lat obecnej władzy udało się zdewastować wymiar sprawiedliwości. Nie ma promu, samochody elektryczne produkują sąsiedzi, a naszą specjalnością stała się demolka sądownictwa.

Zaczęło się od Trybunału Konstytucyjnego

Preludium było przejęcie przez rządzących Trybunału Konstytucyjnego i sprzeczne z Konstytucją ukształtowanie Krajowej Rady Sądownictwa, co otworzyło drogę do przejmowania kontroli nad sądami. Współsprawców dewastacji sądownictwa jest wielu. Ale negatywnej roli Prezydenta nie można pominąć. Toż to On podpisywał i powoływał.  Dlatego  obserwując polityczną szamotaninę Prezydenta w sprawie Izby Dyscyplinarnej przychodzi nam na myśl stare angielskie powiedzenie „if you have no idea what something is about, then it is about the money” (jeśli nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze). Niestety z tym powiedzeniem nie kojarzą się żadne pozytywne wartości.

 

 

Brak unijnych pieniędzy poruszył prezydenta

Z wygłoszonego kilka dni temu przemówienia Prezydenta jednoznacznie wynika, że aktualny stan prawny wymaga naprawy. Dlatego Prezydent kieruje do laski marszałkowskiej projekt ustawy o zmianie ustawy o Sądzie Najwyższym. Szkoda, że ten pomysł nie przyszedł Mu do głowy, gdy Izba Dyscyplinarna represjonowała niezawisłych sędziów, ale dopiero wtedy, gdy okazało się, że Unia bez rozwiązania problemu Izby Dyscyplinarnej nie da pieniędzy z funduszu odbudowy, a dodatkowo naliczać będzie kary za dalszą działalność tego nielegalnie orzekającego tworu. Prezydenta nie ruszyło sumienie, bo gdyby tak było zacząłby swoje wystąpienie od epickich przeprosin i posypania głowy popiołem. Przyznałby również, że jego wcześniejsze nominacje osób wskazanych przez nieprawidłowo powołaną KRS nie pozostawały w związku z dorobkiem zawodowy nominatów, który zawsze powinien być przepustką do SN, bo takowego ze świecą by szukać.

Czytaj: Prezydencki projekt o likwidacji Izby Dyscyplinarnej - spóźniony, ale potrzebny>>

Prezydenccy nominaci nie mogą sądzić

Rozdając nominacje po uważaniu Prezydent zapomniał jednak, że obsadzenie Izby Dyscyplinarnej według tego kryterium pozbawi ją w konsekwencji waloru niezawisłości.  Dlatego rzeczywiste naprawienie ustawodawczego bubla może nastąpić nie tylko poprzez zlikwidowanie tworu jakim jest Izba Dyscyplinarna, ponieważ konieczne jest odsunięcie prezydenckich nominatów od możliwości dalszego sądzenia. Zresztą sama eliminacja takich „sędziów” ze składu Sadu Najwyższego nie załatwia całego problemu związanego z ich działalnością bowiem osoby te procedowały pod szyldem Sądu Najwyższego wbrew zakazowi wydanemu przez TSUE, co winno skutkować wyjaśnieniem, czy zachowanie takie nie stanowiło przekroczenia uprawnień w rozumieniu przepisów prawa karnego. Kolejna kwestia to rozpatrzenie ich odpowiedzialności osobistej za szkody wyrządzone Skarbowi Państwa, de facto podatnikom, poprzez konieczność zapłaty przez Polskę kar nałożonych za bezprawne wydawanie przez nich orzeczeń.

 


Przywrócić stan sprzed "reformy"

Oczywiście projekt ustawy przedstawiony przez Prezydenta tych kwestii nie mógł załatwić bowiem rozstrzygniecie ich należy do prokuratury i sądów. Gdyby zatem Prezydent w sposób poważny myślał o wypiciu piwa, które sam nawarzył jego inicjatywa ustawodawcza powinna zmierzać do odtworzenia stanu sprzed „reformy”, czyli do pozostawienia w Sądzie Najwyższym jedynie legalnie powołanych sędziów. Bez doprowadzenia do sytuacji, w której w Sądzie Najwyższym będą orzekać jedynie sędziowie wybrani zgodnie z Konstytucją wszelkie projekty zmian będą jedynie maskowaniem bezprawia. Jeśli przyjrzeć się projektowi prezydenckiemu nie zmienia on nic poza nazewnictwem i polepszeniem sytuacji członków Izby Dyscyplinarnej. Prezydent chce likwidacji Izby Dyscyplinarnej, ale jednocześnie domaga się by wadliwie powołani sędziowie pozostali w Sądzie Najwyższym. Także ci, którzy na fatalny wizerunek Izby Dyscyplinarnej zapracowali. Ci rozproszą się po Sądzie Najwyższym wybierając sobie Izby, które będą mogli infekować. Ci zaś, którzy uznają, że po dwuletnim ściganiu niezawisłych sędziów i firmowaniu swoim wizerunkiem niekonstytucyjnych ustaw należy się odpoczynek będą mogli - niezależnie od wieku – przejść w stan spoczynku.

Czytaj: Tymczasowe zawieszenie działalności Izby Dyscyplinarnej polskiego Sądu Najwyższego - co praktyce oznacza postanowienie TSUE z 8.04.2020 r. >

W ten sposób zasady obsadzania sądownictwa dyscyplinarnego na poziomie SN nie ulegną żadnej zmianie, ponieważ „sędziowie” orzekający obecnie w Izbie Dyscyplinarnej mogą spokojnie wrócić do orzekania w Izbie Odpowiedzialności Zawodowej. Bo mają w niej orzekać wszyscy sędziowie SN, czyli także „sędziowie” z zlikwidowanej Izby Dyscyplinarnej. Będzie tak bo z pełnego składu SN trzeba będzie wybrać 33 kandydatów, z których Prezydent wybierze 11 sędziów do nowej Izby. Biorąc pod uwagę, że Sąd Najwyższy jest pośpiesznie obsadzany przez neo sędziów, z dużym stopniem prawdopodobieństwa można założyć, że kandydaci zostaną wybrani według takich samych kryteriów jak byli wybierani do Izby Dyscyplinarnej. Gdyby jednak wśród 33 kandydatów znaleźli się przedstawiciele prawidłowo powołanych sędziów SN, dzieła zniszczenia będzie mógł dokonać Prezydent, który wybierze 11 właściwych. Przy sprzyjających rządowi wiatrach może okazać się, że Izba Odpowiedzialności Zawodowej będzie działać w tym samym składzie co Izba Dyscyplinarna i będzie robiła to samo tylko pod nowym szyldem. Wszak trzynaście pików na jednej ręce jest równie prawdopodobne jak trzynaście blotek!

Czytaj: Konsekwencje ukarania sędziego przez Izbę Dyscyplinarną Sądu Najwyższego >

Nieudolna próba sprzątania

Inicjatywa ustawodawcza prezydenta przypomina nam sceny z filmu Pulp Fiction, gdzie główni bohaterowie po zastrzeleniu mężczyzny w samochodzie wzywają na pomoc zawodowego „czyściciela” w osobie niejakiego pana Wolfa, którego zawodem jest sprzątanie miejsca zbrodni. Po kilku godzinach jego fachowej działalności po zbrodni nie pozostają już żadne ślady. Podobny charakter ma prezydencki projekt nowelizacji ustawy o SN: ma ona zlikwidować ślady po tym co z naszym wymiarem sprawiedliwości od sześciu lat wyczyniają Prezydent i jego polityczne zaplecze.

Co z tego, że ślady zostaną zatarte, jeżeli wszystkie szkody wyrządzone wymiarowi sprawiedliwości będą trwać nadal?  Robert Harris w książce „Spisek” napisał: „Nie można bezprawia zwalczać bezprawiem i liczyć na szacunek”. Nic dodać, nic ująć. 

Autorami felietonu są adwokaci:
Jacek Dubois 

Jacek Dubois

i Krzysztof Stępiński

Krzysztof Stępiński