Krzysztof Sobczak: Uchwalona w lipcu tego roku wielka nowelizacja Kodeksu postępowania cywilnego przedstawiana była jako zmiana porządkująca procedurę, a także usprawniająca i przyspieszająca postępowania. Tylko czy po tych 287 zmianach, jakie przeszedł ten kodeks od uchwalenia, można mówić o jakimś porządkowaniu procedury?

Tadeusz Ereciński: Uważam, że to już nie jest możliwe. Po tak wielu zmianach, często przypadkowych, bez szerszego planu, to już nie jest do opanowania, by procedura cywilna spójnie funkcjonowała. Także upływ czasu powoduje, że trzeba na pewne podstawowe konstrukcje procesu spojrzeć inaczej. Oprzeć na jasnych założeniach i odkazuistycznić. To musi być akt, który będzie spójny i czytelny, ale nie będzie taki, że będzie miał dwa tysiące artykułów, tylko znajdzie się w nim przemyślany wzorzec postępowania, który powinien być zrozumiały dla stosujących prawo i stwarzający warunki do wyjaśniania wątpliwości przez orzecznictwo. Mnie się marzy tego typu kodeks, który jednak bardziej będzie nastawiony na dyskrecjonalne uznanie sędziego i jego przygotowanie wraz z odpowiednim zapleczem organizacyjnym, żeby to postępowanie toczyło się sprawnie, a nie wprowadzający różne obostrzenia i prekluzje, które w sztuczny sposób mają usprawniać postępowanie, jednocześnie ograniczając prawa stron w nim uczestniczących. Nie podoba mi się takie siłowe wymuszanie przyspieszenia postępowania, kosztem jego trafnego i sprawiedliwego rozstrzygnięcia, czym cechują się te najnowsze zmiany w kodeksie.

Czytaj: Zmiany w procedurze cywilnej wyzwaniem dla uczestników postępowań>>
 

Już na etapie prac projektowych wskazywano na to zagrożenie, że dążenie do usprawniania i przyspieszania postępowań może odbyć się kosztem sprawiedliwości. Czy gdy już to prawo obowiązuje, to zagrożenie jest nadal aktualne?

Moim zdaniem tak. To dopiero początek obowiązywania tych przepisów, ale obawiam się, że w praktyce wiele tych różnych obostrzeń, jakie wprowadzono do procedury cywilnej, może skutkować takim zagrożeniem. Ale może też być tak, że część tych zmian nie przyjmie się w praktyce sądowej. A to dlatego, że część z tych nowych przepisów, które wprowadzają niebezpieczne rozwiązania, ma jednak pewne furtki. Czyli stwierdzenia, że gdyby jednak było inaczej niż to określa przepis podstawowy, to nie trzeba tych przepisów stosować.

 


Dużo jest takich "wyjść awaryjnych"?

Nie przy wszystkich tych rygorystycznych nowych rozwiązaniach, ale w wielu tak. Pierwszy etap postępowania polega na tym, że te rygory należy stosować, ale potem jest możliwość refleksji, czy zawsze to jest przydatne, czy to przyspieszy postępowanie. To dotyczy na przykład orzekania na posiedzeniu niejawnym, gdy powództwo jest oczywiście bezzasadne, które jest otoczone pewnymi zastrzeżeniami, ale ma też "furtkę" do odstąpienia od nich.

 

Myśli pan, że sędziowie będą korzystać z takich możliwości?

Sądzę, że już najbliższe miesiące pokażą, jak te przepisy będą stosowane. Sędzia, który będzie nadmiernie obciążony sprawami, może mieć skłonność do wykorzystywania tych rygorów wprowadzonych do procedury, by w ten sposób pozbywać się niektórych z nich. Powód nie dopełnił jakiegoś obowiązku, albo nie dotrzymał terminu, więc pozew odrzucimy, zwrócimy lub pozostawimy bez rozpoznania.

 

To przecież może prowadzić do takiej sytuacji, że wiele będzie zależało od tego, do jakiego sędziego sprawa trafi. Ktoś będzie miał szczęście, bo jego sprawa trafi do solidniejszego lub mniej zapracowanego sędziego, który będzie dążył do wydania sprawiedliwego wyroku. A inny sędzia będzie szukał pretekstu do odrzucenia pozwu z przyczyn proceduralnych i po tych zmianach będzie mógł łatwiej to zrobić?

Niestety, tak może być. Trzeba się liczyć z tym, że niektórzy sędziowie mogą w ten sposób korzystać z nowych przepisów. Skutkiem tego może być coraz mniejsza możliwość samodzielnego uczestnictwa stron w nawet prostych procesach, bo tylko profesjonalni pełnomocnicy będą w stanie skutecznie reagować na niektóre decyzje proceduralne. W tym kontekście może należałoby się zastanowić nad rozszerzeniem przymusu adwokacko-radcowskiego, a przynajmniej od etapu odwoławczego. Ale też nad ułatwieniem dostępu do profesjonalnej pomocy prawnej - odpłatnej i z urzędu - już przed decyzją o rozpoczęciu procesu  i na jego początku, bo przy nowych przepisach już na wstępnym etapie może nastąpić ostra selekcja spraw”.

 

To dla wielu ludzi może oznaczać ograniczenie prawa do sądu, jeśli ze swoimi sprawami nie będą w stanie przebrnąć przez te bardziej teraz skomplikowane bariery proceduralne.

To prawda. Będzie to trudniejsze niż do tej pory. Niestety, trzeba się liczyć z takim skutkiem wielu z tych zmian, które niepotrzebnie komplikują niektóre rozwiązania procesowe.