Oczywiście stanu epidemii związanego z chorobą COVID-19 nikt nie był w stanie przewidzieć, ale samo jego wystąpienie obnażyło wszystkie bolączki strukturalne wymiaru sprawiedliwości i jego otoczenia, który proceduralnie, technicznie i – niestety, niekiedy mentalnie – tkwi jeszcze w ubiegłym tysiącleciu. Gdyby władza wykonawca i ustawodawcza we właściwym czasie opracowały i wprowadziły cyfryzację postępowań sądowych, nawet przejściowo jako formę alternatywną, nie byłoby w chwili obecnej problemów ze sprawnym ich prowadzeniem. Niestety, potrzeba chwili wynikająca ze stanu epidemii spowodowała wprowadzanie chaotycznych rozwiązań, o nieprzemyślanych skutkach, czego dowodem są choćby przepisy o zawieszeniu biegu terminów procesowych oraz ich odwieszeniu. 

Czytaj: Szykuje się sejmowa batalia o e-doręczenia - samorządy liczą na posłów>>
 

Słuszne postulaty nie wystarczą

Słuszne postulaty zmian, przy jednoczesnym braku przemyślenia proponowanych rozwiązań, w szczególności braku całościowej, zwartej koncepcji, prowadzą zazwyczaj do ich wypaczenia i braku zamierzonej efektywności. Przykładem takich działań, niezwiązanych nawet ze stanem epidemii, było uchwalenie w ramach dużej nowelizacji procedury cywilnej z 2019 roku przepisu art. 5 par 2 i 3 k.p.c. zobowiązującego Ministra Sprawiedliwości do określenia w drodze rozporządzenia pouczeń procesowych. Postulat był jak najbardziej słuszny, gdyż niejednolitość stosowanych pouczeń, nawet w obrębie jednego sądu, a czasem i jednego wydziału sądowego, wprowadzała niejednokrotnie wadliwość w dokonywaniu czynności procesowych, których konwalidacja w toku kontroli instancyjnej mogła nastąpić tylko w razie słusznego uznania, iż doszło do nieważności postępowania na skutek pozbawienia możności obrony swych praw. Niestety, przepisy nakładające obowiązek wprowadzenia przez Ministra Sprawiedliwości wzorów pouczeń nie zdążyły wejść w życie, gdyż na mocy art. 71 ustawy z 19.06.2020 roku o dopłatach do oprocentowania kredytów bankowych udzielanych przedsiębiorcom dotkniętym skutkami COVID-19 oraz o uproszczonym postępowaniu o zatwierdzenie układu w związku z wystąpieniem COVID-19 (Dz.U. 2020 r., poz. 1086) zostały one uchylone. 

Czytaj w LEX: Pandemia COVID-19 a dostęp do prawa. Polska na tle wyników badania międzynarodowego >

Pouczenia potrzebne, ale źle wprowadzane

Ciekawą lekturą w tym zakresie jest uzasadnienie rządowego projektu, w którym wprost stwierdzono, że … liczba przypadków, w których Kodeks wymaga pouczenia strony lub uczestnika postępowania na piśmie, jest znaczna (kilkadziesiąt pouczeń). Dodatkowo wiele z tych sytuacji – nawet w odniesieniu do jednej instytucji procesowej – kształtuje się w sposób odmienny, w zależności od tego, komu doręczane ma być pouczenie. Dodano, że postawione przed Ministrem Sprawiedliwości zadanie dodatkowo komplikuje fakt, iż przepisy procedury cywilnej ulegają częstym zmianom, a w wielu przypadkach ustawodawca decyduje się skorzystać z intertemporalnej reguły kontynuacji, a zatem prowadzić postępowania wszczęte pod rządami starej ustawy na podstawie przepisów dotychczasowych, więc w naturalny sposób treść pouczeń opracowanych przez ministra musiałaby tę okoliczność uwzględniać. Analiza tez uzasadnienia – poza powołaniem się dodatkowo na okoliczność wystąpienia epidemii – prowadzi do wniosku, że sama koncepcja sposobu uregulowania kwestii sporządzania pouczeń była nieprzemyślana od początku, a nawet nierealna.

Czytaj w LEX: Elektronizacja pism procesowych, doręczeń i posiedzeń jawnych w postępowaniu cywilnym w okresie pandemii COVID-19 >

 

Zmiany pilne prawu nie służą

Mając na uwadze powyższe okoliczności wskazać należy, że każde nowelizacje ustaw procesowych, wymagające zmian otoczenia prawnego i faktycznego winne być przemyślane, gdyż są to rzeczy zbyt ważne, aby wprowadzać je w sposób pilny, a nie przygotowany. Długotrwałość oczekiwania na rozstrzygnięcie sprawy, często związana ze stosownym formalizmem procesowym, to problem, który jak najszybciej należy rozwiązać. Wydaje się jednak, że długotrwałość procesów nie wynika z formalizmu procesowego, ale ze złego stanu prawa materialnego, będącego źródłem szeregu procesów cywilnych, których prowadzenia można by uniknąć, z korzyścią dla tych spraw, które faktycznie wymagają sądowego rozstrzygnięcia.

Czytaj w LEX: Mediacja w erze Covid-19 (koronawirusa) >

Dobrym przykładem jest tutaj kwestia tzw. kredytów frankowych generujących tysiące procesów, w tym angażowanie Sądu Najwyższego i TSUE w sytuacji, gdy problem ma charakter strukturalny o podłożu ekonomicznym: utrzymująca się przez długi okres korzystna relacja walut obcych do złotego oraz politycznym: brak działania państwowych organów nadzoru finansowego w okresie zawierania umów kredytowych, który nie wydawał właściwych zaleceń oraz nie prowadził akcji informujących o ryzyku tego typu umów dla kredytobiorców oraz brak wprowadzenia rozwiązań ustawowych w momencie wystąpienia problemów. Doprowadziło to do sytuacji, gdy ciężar rozwiązania problemów został przerzucony na sądy powszechne.

Zobacz procedurę w LEX: Rozpoznawanie spraw w postępowaniach cywilnych w okresie stanu zagrożenia epidemicznego lub stanu epidemii ogłoszonego w związku z COVID-19 >

Innym przykładem braku rozwiązań ustawowych generujących problemy orzecznicze wpływające na ilość postępowań sądowych, a tym samym na ogólny czas innych procesów, jest brak całościowej regulacji procesu inwestycyjnego w budownictwie. Jeżeli do tego doda się brak rozwiązań prawnych regulujących kwestie wspomagające prowadzenie postępowań sądowych, jak brak ustawy o biegłych sądowych czy w dalszym ciągu budzące kontrowersje w stosowaniu przepisy o kosztach sądowych oraz brak właściwego wsparcia orzekających sędziów przez referendarzy i asystentów, to okazuje się, że prawdziwa przyczyna przewlekłości postępowań sądowych nie tkwi wcale w ułomności procedury.

Czytaj w LEX: „Pozwy zbiorowe” jako odpowiedź na czasy „niedyspozycji” wymiaru sprawiedliwości w czasach epidemii koronawirusa >

Odnieść się należy też do problemu kognicji sądów powszechnych, w stosunku do której podnosi się obecnie, że jest ona zbyt szeroka, a remedium na jej poprawę ma być wprowadzenie choćby instytucji sędziego pokoju. Może moje stanowisko u niektórych zbudzi zdziwienie, ale uważam, że problemem nie jest szeroka kognicja sądów powszechnych, gdyż prawo do sądu gwarantuje Konstytucja. Rzeczywistym problem jest niska jakość stanowionego prawa, które częstokroć nie jest dostosowane do aktualnego stanu stosunków społeczno-gospodarczych, generując tym samym znaczącą ilość postępowań sądowych.

Czytaj: Koronawirus zamyka sądy dla obywateli - na szali prawa konstytucyjne>>

E-doręczenia pomogą? 

Projektowany art. 15zzs9 ust. 2 stanowi, że przy braku możliwości wykorzystania systemu teleinformatycznego cyfrowe odwzorowania pism procesowych, zawiadomień, wezwań i orzeczeń sąd doręcza adwokatowi, radcy prawnemu, rzecznikowi patentowemu lub Prokuratorii Generalnej Rzeczypospolitej Polskiej na wskazany adres służbowej poczty elektronicznej. Dalej ust. 3 tego przepisu ma stanowić, że cyfrowe odwzorowania pism procesowych, zawiadomień, wezwań i orzeczeń uznaje się za doręczone w następnym dniu roboczym od chwili wprowadzenia ich przez sąd do środka komunikacji elektronicznej w taki sposób, żeby adresat mógł zapoznać się z jego treścią.

Czytaj w LEX: Obowiązki adwokatów i radców prawnych w świetle ustawy o doręczeniach elektronicznych >

Sama konstrukcja projektowanego przepisu budzi wątpliwości, co do możliwości jego realizacji, biorąc pod uwagę użyte pojęcie poczty służbowej. O ile zrozumiałe jest posiadanie poczty służbowej przez radcę Prokuratorii Generalnej, to już w stosunku do adwokata, radcy prawnego i rzecznika patentowego takie założenie może być problematyczne, gdyż żaden przepis z ustaw ogólnych lub korporacyjnych nie nakazuje posiadania poczty elektronicznej, zwłaszcza, że takie osoby prowadzące działalność w indywidualnej kancelarii nie pozostają w stosunku służby. Zastanawiające jest też wyłączenie z katalogu osób zobowiązanych do odbierania korespondencji w formie poczty elektronicznej prokuratorów, wszak przecież oni pozostają w stosunku służby, więc zapewne posiadają elektroniczną pocztę służbową.

Zobacz linię orzeczniczą w LEX: Adres elektroniczny profesjonalnego pełnomocnika >

Jak się wydaję wprowadzenie sensownych rozwiązań w tym zakresie, które nie pozostaną w przyszłości utrwaloną atrapą (jak to często zdarza się w polskiej rzeczywistości) winno polegać na opracowaniu kompleksowego systemu doręczeń elektronicznych, poprzez wprowadzenie do korporacyjnych ustaw regulujące zawody prawnicze przepisów nakazujących posiadanie aktywnych kont komunikacji elektronicznej, w oparciu o powszechny i sprawdzony standard, na domenach administrowanych przez samorządy tych pełnomocników, powiązany z systemem teleinformatycznym obsługującym postępowania sądowe. Z jednej strony zapewni to możliwość sprawnego komunikowania, wyeliminuje obecną możliwość zasłaniania się brakiem posiadania poczty elektronicznej, zaś z drugiej strony wprowadzi jednolite standardy, zapewniając realizację autonomii samorządów prawniczych, w tym tajemnicy zawodowej. 

Czytaj w LEX: Zasady doręczania pism procesowych po reformie postępowania cywilnego z lipca 2019 r.  >

Używanie przez sądy komunikacji z zawodowymi pełnomocnikami domen prowadzonych przez ich samorządy, mając na uwadze ich pozycję i autorytet, miałoby niebagatelną rolę przy ewentualnych reklamacjach skuteczności doręczeń dokonywanych zawodowym pełnomocnikom. Nie trudno sobie bowiem wyobrazić wykształcenie linii orzeczniczej, oddalającej wnioski o przywrócenie terminu w oparciu o wadliwe działanie operatora usług poczty elektronicznej do kancelarii prawniczej, z powołaniem się na zawinienie pełnomocnika, polegające na wyborze nierzetelnego operatora.

Zdając sobie sprawę, że byłby to jeszcze jeden wysiłek organizacyjny dla samorządów prawniczych, to jednak przy właściwym wsparciu ze strony rządowej, dawałoby to obopólne korzyści dla sądów i uczestników postępowania, usprawniając ich przebieg, przy poszanowaniu praw stron. Wydaje się, że przewidywane europejskie środki pomocowe mogłyby być źródłem finansowania takich projektów.

 


E-doręczenie to nie przesyłka pocztowa

Podnoszony w dyskusji argument, iż przyjęcie następnego dnia od wprowadzenia do sytemu elektronicznego wiadomości, jako dnia doręczenia jest błędem, zasługuje oczywiście na krytykę. Nie można jednak akceptować wypowiedzi, że ma to być czternasty dzień, analogicznie jak przy awizowaniu przesyłek. Trzeba wprost przyznać, że niekiedy zawodowi pełnomocnicy korzystają z awizacji przesyłek sądowych, jako sposobu na wydłużenie terminu do dokonania czynności procesowej. Ten rzeczywisty problem można wyeliminować przez uelastycznienie terminów do dokonywania czynności, choćby w czasie epidemii. Przede wszystkim należy wydłużyć czas do złożenia odpowiedzi na pozew w sądzie okręgowym minimum na cztery tygodnie, tak samo, jak czas na złożenie apelacji od wyroku takiego sądu. Przy obecnych terminach rozpoznawania apelacji w sądach apelacyjnych oscylujących około roku, przedłużenie terminu do złożenia apelacji o dwa tygodnie nie spowoduje wydłużenia postępowania.

Czytaj w LEX: Wniesienie apelacji po nowelizacji KPC >

Wydaje się, że dającym się uzasadnić terminem do uznania skuteczności doręczeń za pomocą poczty elektronicznej, jest trzeci dzień roboczy od chwili wprowadzenia ich przez sąd do środka komunikacji elektronicznej. Taki termin nawiązuje do teorii doręczenia oświadczenia woli, z której wynika, że ustawodawca przyjął kwalifikowaną teorię doręczenia, odnoszącą się do konieczności ustalenia możliwości zapoznania się przez adresata z oświadczeniem, a nie ma zatem znaczenia, czy podjął on działania w tym kierunku i czy wiedzę dotyczącą treści oświadczenia uzyskał.

Możność zapoznania oznacza jednak złożoność sytuacji faktycznych. Nie można więc przyjąć bezrefleksyjnie, że zawodowy pełnomocnik musi sprawdzać pocztę elektroniczną przez całą dobę. Sytuacje życiowe, długotrwałość czynności procesowych, planowane urlopy powodują, że nie można proponowanego w projekcie rozwiązania jako zasadnego.

Należy zastanowić się, czy nie byłoby właściwym rozwiązaniem przyjęcie, że skutek doręczenia nastąpi w trzecim dniu roboczym od chwili wprowadzenia ich przez sąd do środka komunikacji elektronicznej. Taki termin nawiązuje do art. 3 ust. 5 Rozporządzenia Rady (EWG, Euratom) nr 1182/71 z dnia 3 czerwca 1971 r. określające zasady mające zastosowanie do okresów, dat i terminów, mówiącego, iż każdy okres trwający dwa lub więcej dni zawiera przynajmniej dwa dni robocze. Pozwoliłoby to na wyważenie słusznych interesów wszystkich uczestników postępowań sądowych i byłoby spójne systemowo z europejskim sposobem obliczania terminów.

Czytaj w LEX: Bieg terminu przedawnienia roszczeń w dobie epidemii >