Krzysztof Sobczak: Czy  w prawie karnym, tak jak w wielu dziedzinach życia, są standardy będące punktami odniesienia do zachowań ludzi i ewentualnej odpowiedzialności za nie?

Konrad Lipiński: Są, chociaż można się spierać, czy standardy takie mają wyłącznie charakter bezosobowy, będąc np. regułami sprawnego wykonywania określonych czynności, czy też jednak potrzebne jest niekiedy odwołanie się do jakiejś postaci porównawczej. Nie znajdziemy w kodeksie karnym bezpośredniego odesłania do jakiegoś spersonifikowanego standardu „rozsądnego człowieka” czy „przeciętnego obywatela”, choć wielokrotnie znajdziemy odwołania do takich – w pewnym sensie mitycznych – postaci w orzecznictwie sądowym czy w komentarzach do kodeksu karnego. Trzeba sobie zatem zadać pytanie, co należy rozumieć pod pojęciem wzorca osobowego i czy mamy do czynienia z jakimś jednym rodzajem wzorca, czy też może jest ich dwa lub więcej, a w końcu w jaki sposób można za jego pomocą wyznaczyć treść powinnego zachowania. No i wreszcie jaka jest podstawowa funkcja, którą – oceniając z perspektywy dogmatycznej struktury przestępstwa – wzorce takie mogą pełnić.

Czytaj w LEX: Skuteczny środek zapobiegawczy (258a k.p.k.) oraz inne nowe instytucje w k.p.k. (232b i 276a k.p.k.) wprowadzone w tzw. specustawie w związku z epidemią koronawirusa >

 


Jaką rolę takie wzorce osobowe mogą spełnić w postępowaniu karnym? Przykładamy konkretny przypadek do wzorca i wiemy, czy norma prawna została naruszona?

Byłoby chyba zbyt pięknie, gdyby na takie pytanie dało się odpowiedzieć twierdząco bez żadnych zastrzeżeń. Mam też wrażenie, że w praktyce wymiaru sprawiedliwości często dokonujemy pewnego pomieszania między wzorcem osobowym pozwalającym na określenie, co prawdopodobnie obejmował swoją świadomością sprawca przestępstwa, a takim, który pozwalałby na określenie, co sprawca taki powinien zrobić, aby zachować się w sposób zgodny z prawem. Ten pierwszy rodzaj wzorca osobowego – można go nazwać „rekonstrukcyjnym” – opiera się na pytaniu: z czego zazwyczaj zdają sobie sprawę ludzie w sytuacji, w której znalazł się oskarżony? Ten drugi z kolei – nazwijmy go „normatywnym” lub „optymalizacyjnym” – personifikuje odpowiedź na pytanie: co na miejscu naszego oskarżonego powinien zrobić dobry obywatel? Jeśli zatem sądzimy oskarżonego o zabójstwo i zastanawiamy się nad tym, czy uderzając ofiarę nożem w brzuch zdawał sobie sprawę z niebezpieczeństwa dla jej życia i chciał je wywołać – to zadajemy sobie zazwyczaj pytanie, czy przeciętny człowiek na jego miejscu zdawałby sobie z takiego niebezpieczeństwa sprawę. Wtedy używamy wzorca rekonstrukcyjnego, oczywiście dopuszczając możliwość, że nasz konkretny potencjalny sprawca może nie wiedzieć tego, co wie ów przeciętny czy rozsądny człowiek. A kiedy zastanawiamy się, czy można pociągnąć lekarza do odpowiedzialności za śmierć pacjenta, to musimy sobie z kolei zadać pytanie, czy na jego miejscu „dobry lekarz” wykonałby taki sam zabieg. Jeśli odpowiemy twierdząco, to znaczy, że oskarżony lekarz nie odbiega od standardu wyznaczonego wzorcem normatywnym i należy go uniewinnić – zrobił przecież to, co powinien był zrobić.

Czytaj w LEX: Zmiany w uzasadnianiu orzeczeń sądów karnych >

Wzorce osobowe mają jednak w doktrynie prawa karnego przeciwników. Krytyka z korzystania z takich punktów odniesienia jest uzasadniona?

Oczywiście prawo nie jest nauką ścisłą i nie możemy powiedzieć, że zwolennicy lub krytycy określonego poglądu mają absolutnie czy obiektywnie rację. Mam jednak wrażenie, że większość zarzutów formułowanych w dyskursie karnistycznym przeciwko posługiwaniu się wzorcami osobowymi tak naprawdę krytykuje nie tyle postaci porównawcze, ile pod tym płaszczykiem porusza inne problemy, które niechybnie pojawiają się w teorii i praktyce sądowej. Dobrym przykładem jest tutaj obawa o zbytnie utożsamianie się sędziego z wzorcem osobowym – trudno przecież zaprzeczyć, że niezależnie od tego, czy orzekający w sprawie sędzia zwerbalizuje sobie swój tok rozumowania używając określenia „rozsądny człowiek” (lub innego równoważnego) czy też nie, to tak czy owak będzie musiał się zastanowić, jak trzeba było się zachować w konkretnej sytuacji, a być może nawet – jak on sam by się na miejscu oskarżonego zachował. Podobnie rzecz się przedstawia z niedookreślonością reguł wyznaczanych za pomocą wzorca osobowego – ten sam problem napotkamy przecież używając całkowicie zdepersonifikowanych reguł celowościowych.

Czytaj w LEX: Najważniejsze zmiany dużej nowelizacji procedury karnej z 2019 r. >

W jakich sytuacjach brak takiego standardu mógłby utrudnić ustalenie, czy doszło do złamania prawa?

Rezygnacja z uogólnionych porównań czy schematów doprowadzić musiałaby do ścisłej indywidualizacji wymagań stawianych każdej jednostce, niezależnie chociażby od tego, w jakich warunkach ją umieścimy, jaką pełni funkcję zawodową czy społeczną. Myśl taka może się podobać, ponieważ w istotę prawa karnego musi, a przynajmniej powinna być wpisana daleko idąca subiektywizacja oraz indywidualizacja. Oceniana w szerszej perspektywie doprowadziłaby ona jednak zapewne do wniosków niepożądanych. Gdyby bowiem nie poczynić żadnych zastrzeżeń do zasady ścisłej indywidualizacji standardów, to nieprzytomnego z uwagi na wprowadzenie się w stan nietrzeźwości lekarza musielibyśmy zwolnić od odpowiedzialności karnej za skutek śmiertelny, skoro w momencie wezwania nie był w stanie przeprowadzić zabiegu ratującego życie pacjenta. Analogicznie musielibyśmy postąpić z budowniczym, który niezbyt przykładał się do nauki w trakcie studiów, w związku z czym, wykonując swoją pracę, nie dostrzegł, że stosowane przez niego materiały doprowadzić mogą do nieakceptowalnego niebezpieczeństwa zawalenia się budowli. Również prezesa zarządu spółki prawa handlowego musielibyśmy „rozgrzeszyć”, jeśli tylko okazałoby się, że decyzję pociągającą za sobą wielomilionowe ryzyko gospodarcze, a dalej – szkodę majątkową,  podjął bez pogłębionych kalkulacji, do których nie był zdolny z uwagi na ubytki w doświadczeniu i wykształceniu, których na czas nie uzupełnił. Można by zatem zaryzykować twierdzenie, że brak pewnej standaryzacji powinności doprowadziłby do sytuacji niemożliwych do zaakceptowania z perspektywy kryminalnopolitycznej. A do standaryzacji takiej używać można właśnie wdzięcznego instrumentu w postaci wzorca osobowego.

Czytaj w LEX: Tajemnica zawodowa adwokatów i radców prawnych >

Potrzebne są standardy dla pewnych ról społecznych?

One istnieją, ponieważ rolą prawa - mówimy tu o szerszym ujęciu niż prawo karne - jest porządkowanie praktyki społecznej. W związku z tym niemożliwa wydaje się rezygnacja z pewnych wymagań wspólnych określonym grupom społecznym. Na pewnym poziomie uogólnienia dałoby się chyba stwierdzić, że standaryzacja jest wpisana w istotę prawa. Powinno ono stawiać oceny nadrzędne – a zatem uogólnione, dostosowane do człowieka jako członka określonej grupy społecznej. Właśnie dlatego przy ustalaniu kształtu powinnego zachowania potencjalnego sprawcy czynu zabronionego powinno się uwzględniać rolę społeczną, którą pełni on stykając się z określonym dobrem prawnym. Powracając do przykładu lekarza: nie mielibyśmy podstawy do przypisania mu odpowiedzialności za spowodowanie skutku w postaci uszczerbku na zdrowiu pacjenta, gdybyśmy nie stwierdzili, że jego zachowanie odbiega od standardu wymaganego od lekarza w takich, a nie innych warunkach.

Czytaj w LEX: Kwestie kryminalistyczne związane z postępowaniem dowodowym w praktyce sędziego >

Potępienie i kary za odstępstwa od usankcjonowanych społecznie i prawnie postaw?

Rolą prawa karnego nie jest karanie ludzi za to, że – ogólnie rzecz ujmując – zachowują się oni nie tak, jak byśmy tego chcieli, albo za to, że są po prostu złymi ludźmi. Podstawą odpowiedzialności karnej musi być zawsze zagrożenie jakiegoś istotnego dobra – takiego, które powinno być chronione prawem. Nie chodzi zatem o samo odstępstwo od usankcjonowanych społecznie i prawnie postaw, ile o takie zachowanie, które – odbiegając od pewnego oczekiwanego standardu – stwarza jednocześnie niebezpieczeństwo dla istotnych dla społeczeństwa wartości. „Oczekiwanie” jest tutaj zresztą bardzo istotnym określeniem – chodzi bowiem o sprecyzowanie takich zachowań, które uznalibyśmy za pożądane. I właśnie dla określenia tego, jak w styczności z takimi dobrami powinniśmy się odpowiednio (ostrożnie) zachowywać, używamy wzorców osobowych – dobrego lekarza, uważnego kierowcy itd.