Jak przypomina "Rzeczpospolita", przykładowo w kadencji z lat 1993–1997 wnieśli tylko 2,6 tys. interpelacji.
– W pewnym momencie pracownicy ministerstw zaczęli nas alarmować, że idą na to ryzy papieru. Dlatego wprowadziliśmy zmianę polegającą na tym, że interpelacje składa się drogą elektroniczną – relacjonuje jeden z urzędników Kancelarii Sejmu.
Wzrost nastąpił też w liczbie oświadczeń poselskich, czyli niezobowiązujących wystąpień z mównicy. W ubiegłej kadencji było ich 2,5 tys., a w obecnej – 3,5 tys.
– Jest coraz więcej problemów do rozwiązania – mówi Piotr Chmielowski z SLD, który złożył w tej kadencji 1611 interpelacji, najwięcej spośród posłów. – Prawo w Polsce jest zawikłane, a dwóch sędziów w tej samej sprawie potrafi wydać inny wyrok. Obywatelowi nie zostaje nic innego, jak udać się po pomoc do ulubionego posła – dodaje. Więcej >>>