-Mówimy o ogólnym szacunku, ponieważ rzeczywiście nie wiemy, jaka będzie np. liczba osób głosujących przez pełnomocnika. Wiemy natomiast na pewno, że koszt wydania kart do głosowania w związku z tym, że trzeba je dostosować do nakładek (w języku Braillea), wzrośnie co najmniej dwukrotnie w stosunku do poprzednich wyborów – dodał Kazimierz Czaplicki.

Przy drukowaniu kart wyborczych będzie panował istny reżym. Wszystkie listy muszą być bowiem wydrukowane na kartkach formatu A4 - nie będzie już wielkich płacht, na których wcześniej niekiedy było kilka list wyborczych.

Kartki z listami muszą następnie zostać zszyte w książeczkę. Wszystkie muszą też mieć ucięty prawy górny róg, a przy ich drukowaniu musi być zachowana - jak mówił Czaplicki - zegarmistrzowska precyzja. Wydrukowane karty muszą idealnie pasować do nakładek w języku Braillea. W nakładkach tych będą bowiem wycięte otworki, przez które osoby niewidzące będą stawiały na karcie swój krzyżyk. Zgodnie z prawem, krzyżyk czy też znak x nie może wyjść poza ramkę narysowaną na karcie wyborczej. Jeśli tak się stanie - głos będzie nie ważny.

Na wzrost kosztów wyborów wpłynie też podwyżka, jaką otrzymają członkowie obwodowych komisji wyborczych. Takich komisji w kraju będzie ponad 25 tys. Podwyższone zostały trochę diety członków obwodowych komisji wyborczych, które (...) w poprzednich wyborach budziły wiele zastrzeżeń - mówił Czaplicki. - Za naprawdę ciężką pracę - nie tylko w dniu wyborów - przewodniczący obwodowej komisji wyborczej otrzymywał kwotę 160 zł, obecnie ta kwota została podwyższona do 200 zł - dodał. Odpowiednio wzrosły też kwoty, jakie otrzyma zastępca przewodniczącego komisji i jej członkowie. Jak mówił szef Krajowego Biura Wyborczego, pieniądze, jakie otrzymują osoby pracujące w komisjach powinny rekompensować ich trud. Poza tym wszystkie inne wydatki wzrastają, dlatego że wzrastają ceny wszelkiego rodzaju usług, towarów itd. - zaznaczył Czaplicki. Jednak, jak dodał, mamy do czynienia ze wzrostem o wskaźnik inflacyjny.

Jak powiedział, rzeczywiste koszty poprzednich wyborów parlamentarnych wyniosły prawie 72 mln zł, podczas gdy szacowano je na ok 105 mln.

Te różnice wynikają przede wszystkim z tego, że nie wszystkie komisje obwodowe pracują w pełnym składzie. A przy szacowaniu wydatków, musimy ująć te 11 osób, które mogą zasiąść w komisji. Każda komisja, która będzie liczyła mniej osób, przynosi pewien zysk w tym znaczeniu, że zmniejszamy wydatki z budżetu państwa - powiedział Czaplicki