Teraz sprawą ponownie zajmie się Sąd Apelacyjny w Warszawie. Według wyroku SN, to na pozwanym spoczywa ciężar wykazania, że jego działanie nie było bezprawne. Oddalając pozew, sądy wcześniej uznały, że Macierewicz działał w granicach prawa i nie jako osoba prywatna, ale urzędnik państwowy - szef komisji weryfikacyjnej - mówił o urzędowym dokumencie opublikowanym przez prezydenta, czyli raporcie z weryfikacji WSI - podało ITI w komunikacie.

Według portalu Wirtualne Media, po ujawnieniu raportu w 2007 r. Macierewicz w mediach, pytany o dowody na tezę, że ITI powstał dzięki wojskowym służbom specjalnym, zapewnił, że już je przedstawił i odesłał do zeznań szefa FOZZ Grzegorza Żemka (skazanego za aferę FOZZ; przyznał on, że był współpracownikiem wojskowych służb specjalnych). Na pytanie "gdzie papiery" na poparcie zeznań Żemka, Macierewicz odparł: "Dlaczego zeznania Żemka złożone pod przysięgą przed komisją nie są dla pani wiarygodne? Przypominam: gdyby kłamał, groziłoby mu osiem lat więzienia. A on mówi wyraźnie: były dwie dziedziny wykorzystywane przez wywiad do lokowania agentury na Zachodzie - międzynarodowy obrót produktami rolnymi i media. W związku z tym - zeznaje Żemek - polecono mu znaleźć ludzi, z pomocą których można było stworzyć koncern medialny. Znał Wejcherta, zwrócił się do niego. Zapytał centralę, czy Wejchert może być. Powiedziano mu, że już z nimi współpracuje i jest dobry. Zaczęli tworzyć koncern medialny. To jest nieinteresujące?" - cytuje portal Wirtualne Media. Te słowa spowodowały pozwy ITI oraz założycieli polskiej filii tego luksemburskiego koncernu - nieżyjącego już Jana Wejcherta i Mariusza Waltera. Pozwy żądały od Macierewicza przeprosin i wpłaty po 100 tys. zł na cel charytatywny. Zarzucały mu nadszarpnięcie reputacji spółki przez podanie nieprawdziwych informacji o niej i jej założycielach.