Nie wszystkie wielkoformatowe reklamy w mieście są nielegalne. Tylko te, które zasłaniają okna pomieszczeń, gdzie mieszkają ludzie. Tak stanowią przepisy rozporządzenia ministra infrastruktury obowiązujące od zeszłej soboty. Minister wydał rozporządzenie na skutek coraz częstszych konfliktów powodowanych przez reklamy, a zwłaszcza przez coraz powszechniejszą praktykę wywieszania ich na ścianach z oknami mieszkań.
W listopadzie 2009 r. minister infrastruktury wydał rozporządzenie dające aż 18 miesięcy na wygaśnięcie umów z firmami reklamowymi. Przepisy weszły w życie 18 czerwca. Tego dnia reklamy z okien mieszkań miały zniknąć. Wojewoda zapowiedział egzekwowanie przepisów przez nadzór budowlany. Ale okazuje się, że nie wszyscy dostosowali się do nowych zarządzeń.
- Do środy zidentyfikowaliśmy 21 takich reklam. Wobec 15 wszczęliśmy już postępowanie w celu ich usunięcia. U pozostałych ustalamy właściciela i inwestora - mówi Alina Celińska, wicedyrektor stołecznego PINB. Procedura będzie jednak trochę trwała, określa ją Kodeks Postępowania Administracyjnego. - Musimy ją przejść punkt po punkcie tak, by była nie do obalenia w sądzie - mówi Celińska.
Może ona prowadzić do nałożenia na oporną wspólnotę grzywny nawet do 50 tys. zł lub usunięcia reklamy na jej koszt. Wadą jest czas - procedura może zająć nawet kilka miesięcy. Z tego właśnie mogą korzystać wspólnoty, które za każdy miesiąc ekspozycji reklamy biorą niemałe pieniądze - zdemontują reklamy w ostatniej chwili przed ukaraniem ich grzywną przez PINB.

Źródło: Gazeta Wyborcza Stołeczna