Poza niebudzącymi kontrowersji, jak uświadamianie zagrożeń związanych z aktywnością dzieci w internecie, jest też zapis stawiający za cel „zmniejszanie dostępności dziecięcej pornografii, m.in. poprzez wprowadzanie środków takich jak (...) gdzie to potrzebne, blokowanie stron". Unijni szefowie MSW będą zabiegać o poparcie USA dla projektu podczas szczytu ministrów z Europy i Stanów w Kopenhadze 20 i 21 czerwca.
Zdaniem Katarzyny Szymielewicz, prezes Fundacji Panoptykon, jest to „nieproporcjonalny i niedopuszczalny środek w demokratycznym państwie". – Blokowanie nie jest narzędziem do walki z pornografią dziecięcą. Jest nie tylko nieskuteczne, bo można je łatwo obejść, ale i przeciwskuteczne – mówi „Rz" Jakub Śpiewak, założyciel fundacji Kidprotect.pl. – To jest zamiatanie problemu pod dywan i udawanie, że go nie ma. Blokowanie nie usuwa tych treści, tylko ich nie pokazuje, co prowadzi do tego, że o wiele trudniejsze jest zgłaszanie przestępstw.
Według informacji „Rz" urzędnicy Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji naciskali na MSW, aby nie dopuścił do uchwalenia dokumentu zawierającego zapis o blokowaniu, ale resort spraw wewnętrznych nie chciał głosować wbrew pozostałym państwom Unii.
Źródło: Rzeczpospolita