Poprzednia rozprawa miała odbyć się 5 października br. ale została odroczona z powodu nieobecności Dubienieckiego, który poprzez swojego adwokata przedstawił zwolnienie lekarskie.
Było to już trzecie odroczenie sprawy Dubienieckiego przed sądem dyscyplinarnym ORA w Gdańsku. 2 sierpnia powodem przełożenia terminu rozpoczęcia postępowania było zbyt późne ustanowienie przez obwinionego swojego obrońcy. Wyznaczony kolejny termin 28 września został odwołany z kolei przez sam sąd.
Wszczęte w marcu przez rzecznika dyscyplinarnego ORA postępowanie dotyczyło dwóch wypowiedzi Dubienieckiego dla mediów. Dziennikarka "Polityki" miała usłyszeć od męża Marty Kaczyńskiej, że to, czy będzie on prowadził swoją kancelarię z panem M., czy z gangsterem "Słowikiem", to jest jego prywatna sprawa.
Natomiast dziennikarzom tytułu "Polska Dziennik Bałtycki" Dubieniecki - pytany o spółkę ze skazanym za wyłudzenie Adamem S., którego ułaskawił prezydent Lech Kaczyński - miał powiedzieć m.in.: "Jakby pan do mnie przyszedł do kancelarii i poprosił o komentarz, to dostałby pan w dziób za takie pytanie i za czelność, że pan do mnie dzwoni". Dopytywany dalej, wulgarnie zakończył rozmowę: "niech się pan odp...". Zapis tej ostatniej rozmowy dziennikarze przekazali gdańskiej ORA.

Czytaj także: Dubieniecki sobie kpi, a adwokatura śpi