Czytaj: Ustawa o biegłych pilnie potrzebna i nadal w ... pracach koncepcyjnych>>

Praktycznie we wszystkich typach spraw - cywilnych, karnych, rodzinnych czy pracowniczych - w których sędziowie muszą się posiłkować opiniami ekspertów, ten czynnik w negatywnym kontekście występuje. Żeby daleko nie szukać, od roku działają nowe przepisy dotyczące transgranicznych sporów rodzinnych. W ich wprowadzenie bardzo angażował się resort sprawiedliwości, a szczególnie jeden z wiceministrów i zapowiadał, że wyroki w tych sprawach zapadać będą szybko. I rzeczywiście jest szybciej, ale nie aż tak jak miało być. A jako jedną z głównych przyczyn umiarkowanego sukcesu tego projektu sędziowie rodzinni wskazują  ograniczony z dostęp do biegłych.

Czytaj: Transgraniczne sprawy rodzinne - wyroki szybciej, nadal problemy z biegłymi >>
 

Podobne opinie można usłyszeć też od karnistów, cywilistów, w sądach pracy. I to nie od dziś, bo o tym, że problemy z opiniami biegłych są jednym z czynników osłabiających efektywność wymiaru sprawiedliwości mówi się "od zawsze". A od co najmniej 20 lat mówi się o potrzebie nowego i lepszego uregulowania tej kwestii, w tym o potrzebie stworzenia nowoczesnej ustawy o biegłych sądowych.

Mówi się i nawet coś się robi. Czyli dyskutuje się, organizuje konferencje, od czasu do czasu powstaje nawet jakiś "wstępny projekt". Taki projekt jest potem, jak choćby ten z początku obecnego roku, poddawany przez zainteresowanych analizie i krytyce. Nie ma nic złego w tym, że wstępny projekt nie jest doskonały, jak i w tym, że zainteresowane środowiska i eksperci zgłaszają do niego uwagi. Tylko niech potem powstanie lepszy projekt, a po kolejnych konsultacjach jeszcze lepszy i w końcu niech ta zapowiadana od lat ustawa zostanie uchwalona. A tymczasem słyszymy o kolejnych "wstępnych projektach". A jak po prawie roku pada pytanie, co z projektem zaprezentowanym przez Ministerstwo Sprawiedliwości w styczniu to w październiku słyszymy, "że trwają prace analityczno-koncepcyjne".

To ulubione w sferach rządowych sformułowanie, które na ludzki język należy tłumaczyć jako brak postępu, albo wręcz wstrzymanie prac. Wiele wskazuje, że tak właśnie jest z tym projektem. A od rządu, który tak wiele mówi o potrzebie usprawnienia sądów, można chyba oczekiwać trochę większego zaangażowania w rozwiązanie tego problemu.