Krzysztof Sobczak: Duża nowelizacja kodeksu postępowania cywilnego z 2019 roku, nazywana przez jej autorów „wielką reformą procedury cywilnej” oraz szereg późniejszych zmian, miało doprowadzić do uprawnienia postępowań sądowych. Przygotowany teraz przez Komisję Kodyfikacyjną Prawa Cywilnego projekt, nazywany ustawą naprawczą, ma cofnąć tamte zmiany, czy może niektóre z nich przyniosły oczekiwane efekty?
Paweł Grzegorczyk: Nie chodzi w żadnym razie o prosty powrót do przeszłości. Kilka lat obowiązywania reformy pozwala na ocenę, które zmiany się sprawdziły, a które nie. Wsłuchiwaliśmy się w różne głosy - członkami zespołu procesowego Komisji są sędziowie sądów powszechnych i Sądu Najwyższego, adwokaci i radcowie prawni. Kierowaliśmy się przekonaniem o potrzebie rezygnacji ze zmian, które nadmiernie obniżały standard rzetelności postępowania i wypaczały ważkie gwarancje procesowe, kazuistycznych regulacji nadmiernie komplikujących postępowanie, a wreszcie zmian o pozornym charakterze, które w gruncie rzeczy nie niosły za sobą żadnej dodatniej normatywnej treści, a jedynie utrudniały stosowanie kodeksu i rozbijały jego konstrukcję. Takich zmian w ciągu ostatnich lat było niestety niemało.
Czytaj: Prof. Safjan: Teraz ustawa naprawcza, potem kolejne zmiany z prawie cywilnym>>
Cena promocyjna: 47.2 zł
Cena regularna: 59 zł
Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 44.25 zł
Co więc można zrobić dla przyspieszenia postępowań sądowych, bez strat dla rzetelności rozstrzygnięć?
Wszystkie zmiany kodeksu w ostatnich latach, w tym te drastycznie ingerujące w rzetelność postępowania, były podejmowane pod hasłem jego skrócenia. Jaki jest ich efekt – niestety widzimy. Ważąc wartości, w trosce o szybkość nie możemy zapominać o twardych fundamentach, o aksjologii prawa procesowego, którego podstawowym celem jest zapewnienie prawidłowego rozstrzygnięcia sprawy. Strony szukające w sądzie ochrony prawnej nie chcą, żeby ich sprawa została osądzona szybko, ale byle jak. Nikt nie chce wprawdzie szybko, ale niesłusznie, przegrać. Jeśli komuś rzeczywiście zależy tylko na jak najszybszym rozwiązaniu sporu, użyteczne mogą być alternatywne metody, jak mediacja i arbitraż. Sprawności postępowania sądowego trzeba i można sprzyjać bez skrajnych i nazbyt ogólnych ingerencji w jego standard, bo w przeciwnym razie zapomnimy, czemu w ogóle służy sąd i postępowanie cywilne. Jak to zrobić? Na przykład ograniczając kognicję sądownictwa powszechnego, o czym mówi się od dawna, informatyzując postępowanie i sądy, dbając o równomierne obciążenie i wykwalifikowane merytoryczne i techniczne wsparcie sędziów, likwidując problem niedostępności biegłych, a także szukając rozwiązań w prawie materialnym, bo za rzadko pamiętamy o tym, że źródłem długotrwałości postępowań sądowych bywa również regulacja materialnoprawna. Liczę też na to, że przywrócenie konstytucyjnego składu Krajowej Rady Sądownictwa pozwoli uzupełnić wakaty na stanowiskach sędziowskich. Ważne jest jednak, aby to wsparcie trafiło do tych sądów, w których jest rzeczywiście potrzebne, gdyż jedną z bolączek sądownictwa są również głębokie różnice w obciążeniu poszczególnych sądów.
Czytaj: Rozprawy niejawne w sprawach cywilnych przechodzą do lamusa>>
Jedną z proponowanych przez Komisję zmian jest ograniczenie możliwości orzekania w składach jednoosobowych w apelacji, ale w projekcie dotyczącym spraw frankowych proponuje się jednak pozostawienie jednoosobowych składów w apelacji. To bezpieczne odstępstwo od reguły?
W sprawach frankowych – owszem – przewidziano pozostawienie składów jednoosobowych także w postępowaniu apelacyjnym. Ale projekt ustawy dotyczącej tych spraw jest przecież zbiorem niestandardowych, wyjątkowych rozwiązań, będących odpowiedzią na precedensową sytuację, jaką jest zalew sądów setkami tysięcy powtarzalnych spraw na skutek bierności ustawodawcy, który nie chcąc narażać się na spodziewaną krytykę społeczną, nie zdobył się na rozwiązanie problemu umów kredytu powiązanych z walutą obcą w drodze ustawy. Nie jest to zresztą pierwszy przypadek, w którym z obawy przed podjęciem decyzji legislacyjnej przerzuca się masowy problem na sądownictwo, ze szkodą dla tego ostatniego. Sprawy frankowe, co oczywiste, rzutują negatywnie na szybkość rozpoznawania innych. Ponieważ obrosły one już bardzo szerokim i w zasadzie jednolitym orzecznictwem, opartym na judykaturze TSUE, uznano, że – na zasadzie wyjątku – skład jednoosobowy w dwóch instancjach będzie wystarczający.
Wiele kontrowersji w nowelizacji z 2019 r. wzbudzała regulacja dotycząca zażaleń. Komisja zaproponuje powrót do stanu prawnego sprzed tamtej nowelizacji? Czy zostaną też uchylone przepisy o zaskarżeniach poziomych na postanowienia sądu pierwszej instancji?
Sposób unormowania zażalenia jest jednym z najsłabszych punktów nowelizacji z 2019 r. Próba naprawienia tego stanu rzeczy w 2023 r. nie usunęła mankamentów, a zarazem pociągnęła za sobą dodatkowe wątpliwości. Z prostego i jednolicie uregulowanego środka odwoławczego, zażalenie stało się środkiem o wielu nierzadko krzyżujących się wariantach, pozbawionych punktu odniesienia, który wskazywałby, co jest regułą, a co wyjątkiem. Stosowanie tych przepisów sprawiało istotne trudności, nie tylko stronom, lecz także sądom. Rezultatem była znaczna liczba pomyłek, choćby przy wyborze sądu właściwego do rozpoznania zażalenia, i konieczność podejmowania przez Sąd Najwyższy licznych uchwał interpretujących nowe regulacje. Stan ten stał się przedmiotem ostrej krytyki, zarówno ze strony środowiska praktyków, jak i nauki. W tym punkcie widzimy konieczność powrotu do prostszych i sprawdzonych rozwiązań sprzed roku 2019. Zmierzamy do powrotnego ujednolicenia reżimu prawnego zażalenia, jako dewolutywnego środka odwoławczego od niemerytorycznych postanowień sądu pierwszej instancji. Zażalenia tzw. poziome istotnie obniżają rzetelność kontroli odwoławczej i prowadzą do orzeczniczych partykularyzmów, co potwierdzają sami sędziowie. Powinny stanowić wąski wyjątek i dlatego projekt zachowuje je tylko na poziomie drugiej instancji, jako ultima ratio, co odpowiada zresztą pierwotnym założeniom tego rozwiązania. Dodatkowo większa liczba postanowień sądu drugiej instancji będzie zaskarżalna zażaleniem do Sądu Najwyższego. Nowelizacja przywraca bowiem ważką zasadę, według której w sprawach kasacyjnych kontrola prawidłowości postanowień sądu drugiej instancji, które mogą zamykać drogę do wniesienia skargi kasacyjnej, powinna należeć do Sądu Najwyższego.
Czytaj także: Więcej czasu na apelację i zażalenie - znamy pierwsze zmiany w k.p.c.>>
Sprzeciw wobec zdalnego przesłuchania świadka ma zniknąć z k.p.c.>>
Czy zarzut potrącenia będzie na nowo uregulowany?
Dylemat z zarzutem potrącenia w postępowaniu cywilnym polega na tym, że z jednej strony potrącenie znacząco ułatwia obrót i przyczynia się do zmniejszenia liczby postępowań, z drugiej zaś zarzut potrącenia spornej wierzytelności może istotnie odwlec chwilę wydania wyroku. W nowelizacji z 2019 r. trafnie dostrzeżono ten problem, jednak przyjęte wówczas uregulowanie okazało się zdecydowanie zbyt rygorystyczne i sztywne, by go zadowalająco rozwiązać. Pracując nad nowym unormowaniem, staraliśmy się w największym możliwym stopniu zachować spójność między prawem materialnym i procesowym, wzorowaliśmy się także na regulacjach państw obcych.
Czytaj także: Przepisy o zarzucie potrącenia do wyrzucenia z procedury czy do naprawy?>>
Cena promocyjna: 47.2 zł
|Cena regularna: 59 zł
|Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 44.25 zł
Jak ta nowa regulacja będzie wyglądać?
Składa się z kilku elementów. Po pierwsze, w razie podniesienia zarzutu potrącenia, którego zasadność jest wątpliwa, sąd będzie mógł wydać wyrok uwzględniający powództwo, a rozpoznanie zarzutu potrącenia pozostawić do dalszego etapu postępowania. Takiemu wyrokowi sąd może nadać rygor natychmiastowej wykonalności, a po uprawomocnieniu się będzie on wykonalny na zasadach ogólnych. To nowość, umiejscowiona między wyrokiem wstępnym a częściowym. Po drugie, rozstrzygnięcie co do wierzytelności stanowiącej podstawę zarzutu potrącenia będzie korzystać z powagi rzeczy osądzonej. To bardzo istotna zmiana, która eliminuje obecny, nierównomierny rozkład ryzyka procesowego między stronami i domyka lukę pozostawioną jeszcze przez twórców kodeksu z 1930 r. Po trzecie, rezygnujemy z dotychczasowych przedmiotowych i czasowych barier w zakresie dopuszczalności zarzutu potrącenia w pierwszej instancji. W drugiej instancji dopuszczalność zarzutu potrącenia będzie natomiast zależeć od decyzji sądu, chyba że wierzytelność wzajemna jest stwierdzona prawomocnym wyrokiem lub równorzędnym tytułem. W razie niedopuszczalności zarzutu, pozwany może oprzeć na nim powództwo opozycyjne. Po czwarte, w nowelizacji przewidziano opłatę sądową od pisma obejmującego zarzut potrącenia, co powinno przeciwdziałać instrumentalnemu podnoszeniu zarzutu, w szczególności w końcowej fazie postępowania.
Czy będą zmiany dotyczące możliwości przekształceń postępowania zarówno podmiotowych, jak i przedmiotowych?
Będą. Dzisiejsza bardzo szeroka dopuszczalność takich przekształceń jest refleksem zasady prawdy materialnej i tendencji charakterystycznych dla czasu, w którym powstawał kodeks postępowania cywilnego. Tymczasem, zgodzimy się wszyscy, że zmiany tego rodzaju mogą istotnie negatywnie oddziaływać na szybkość rozpoznania sprawy, zwłaszcza, jeżeli następują kilkukrotnie w jednym postępowaniu lub w jego końcowej fazie. Najwyższy czas spojrzeć na to zagadnienie na nowo, zwłaszcza, że przepisy te funkcjonują w niezmienionej w zasadzie postaci od chwili wejścia w życie kodeksu. Zmiana przedmiotowa powództwa pozostanie co do zasady możliwa aż do zamknięcia rozprawy przed sądem pierwszej instancji. Odpowiada to naczelnej zasadzie dyspozycyjności. Zmiana będzie jednak następować pod kontrolą sądu, który będzie mógł ją uznać za niedopuszczalną. Będzie to możliwe wtedy, gdy zmiana polega na wystąpieniu z nowym żądaniem, które nie pozostaje w związku z dotychczasowym lub jeżeli w ocenie sądu – ze względu na zakres lub etap postępowania – spowodowałaby nadmierną zwłokę lub utrudniłaby nadmiernie pozwanemu podjęcie obrony. W przypadku zmian podmiotowych regułą będzie ich niedopuszczalność, z zastrzeżeniem przypadków, w których są one konieczne do uzupełnienia grupowej legitymacji procesowej i spraw z zakresu prawa pracy. Uważam, że nie ma podstaw do ratowania postępowania w drodze skomplikowanych przekształceń podmiotowych, jeżeli ktoś wytacza powództwo przeciwko osobie, która nie jest jego dłużnikiem lub jeżeli wytacza powództwo, nie będąc dysponentem prawa, o które toczy się proces. Takie powództwo powinno podlegać oddaleniu.
Środowiska adwokatów i radców prawnych oczekują zmian mających ułatwić pracę profesjonalnym pełnomocnikom. Na co mogą liczyć?
Jednym z założeń nowelizacji jest uczynienie postępowania cywilnego bardziej przejrzystym i przyjaznym dla stron, a tym samym także dla pełnomocników. Zmian, które realizują ten cel, jest kilka. Spośród ważniejszych rzeczy, nowela jednoznacznie rozstrzyga, że pełnomocnik procesowy jest uprawniony z mocy prawa do składania i przyjmowania za stronę oświadczeń woli, jeżeli oświadczenie takie łączy się bezpośrednio z dokonaniem czynności procesowej. Dziś jest to przedmiotem częstych wątpliwości w praktyce, np. przy podnoszeniu zarzutu potrącenia lub zatrzymania. Projekt eliminuje także krytykowany przez profesjonalnych pełnomocników nakaz złożenia oświadczenia o dokonaniu bezpośredniego doręczenia pisma pod rygorem jego zwrotu (art. 132 k.p.c.). Sankcja ta miała nadmierny charakter, zwłaszcza, że była wymierzona w brak oświadczenia, nie zaś w nieprawidłowość doręczenia bezpośredniego. To również wyraz zaufania do profesjonalistów, podobnie jak inna zmiana, która polega na poszerzeniu tymczasowego dopuszczenia adwokata lub radcy prawnego do postępowania na podstawie oświadczenia, jeżeli pełnomocnik nie może na razie przedstawić pełnomocnictwa (art. 97). W projekcie uchyla się również krytykowany art. 1281 k.p.c., dotyczący systematyki pism procesowych i budzący wątpliwości art. 130[1a] k.p.c., nakazujący zwrot a limine pism zawierających braki, wnoszonych przez profesjonalistów. Muszę jednak podkreślić, że instrumenty pozwalające na dyscyplinowanie stron w aspekcie standardów sporządzania pism procesowych, w tym ich struktury i objętości, są konieczne i Komisja będzie nad nimi pracować w przyszłości. Z perspektywy stron, zmianą upraszczającą postępowanie jest na pewno także powrót do uzasadniania przez sąd z urzędu postanowień zaskarżalnych zażaleniem. Zaskarżalne postanowienie wydane na posiedzeniu niejawnym strona otrzyma zatem od razu z uzasadnieniem.
Czytaj także: Chróścik: Jesienią propozycje kompleksowych zmian w ustawie o radcach prawnych>>
Terminy na apelacje i zażalenia będą wydłużone?
Terminy do wnoszenia środków odwoławczych są dziś nadmiernie krótkie, co pokazuje choćby rzut oka na inne porządki prawne i europejskie soft law. W Europejskich Modelowych Regułach Postępowania Cywilnego przewiduje się miesięczny termin do wniesienia zapowiedzi apelacji i dwa miesiące na złożenie uzasadnienia apelacji. W projekcie proponuje się, aby apelacja była wnoszona w ciągu miesiąca, a zażalenie – w ciągu dwóch tygodni, od doręczenia orzeczenia z uzasadnieniem.
Czytaj: Sędziowie i pełnomocnicy za wydłużeniem terminu na apelację>>
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Linki w tekście artykułu mogą odsyłać bezpośrednio do odpowiednich dokumentów w programie LEX. Aby móc przeglądać te dokumenty, konieczne jest zalogowanie się do programu. Dostęp do treści dokumentów w programie LEX jest zależny od posiadanych licencji.