Komisja PE popiera twórców i nadawców ws. przepisów o transmisji online>>
Obecnie sprzedawcy online bardzo chętnie stosują geoblokowanie, ograniczając konsumentom dostęp do towarów i usług ze względu na to, w jakim kraju się znajdują. Klienci napotykają trudności, kiedy chcą kupić przez internet towary lub usługi u zagranicznego dostawcy. Zdarza się, że transakcja jest po prostu niemożliwa albo klient jest automatycznie przekierowywany na lokalne strony producenta, gdzie towary czasem sprzedawane są po wyższych cenach albo ich wybór jest ograniczony.
Powodów jest kilka - od chęci osiągnięcia wyższych cen (taką praktykę stosował np. Disneyland sprzedając wejście do swojego parku rozrywki Niemcom czy Włochom o 15 proc. drożej niż Francuzom), aż po niechęć do dopasowywania się do krajowych przepisów państwa, z którego pochodzi klient.
"Polacy i nasza część Europy najczęściej doświadczają problemów z geoblokowaniem z całej Unii. Dotyczy to głównie zakupu produktów, a mniej usług. Z badań wynika, że ponad 30 proc. klientów nie mogło przeprowadzić transakcji, kupując odzież i akcesoria sportowe, w sklepach online w innych krajach UE. Nowe prawo to zmieni" – zaznaczyła Thun.
Praktyka geoblokowania, wykorzystywana zwykle pod pretekstem ochrony terytorialności prawa autorskiego, służy także interesom producentów i dystrybutorów, bo cena produktów często waha się w zależności od lokalizacji kupującego. System wykrywa zagraniczne IP lub numer karty kredytowej i automatycznie odcina możliwość korzystania z usługi lub oferuje zagranicznemu klientowi wyższą cenę.
Niektórym, zwłaszcza mniejszym sprzedawcom nie opłacało się prowadzić sprzedaży do innego kraju członkowskiego, bo wymagałoby to od nich spełniania wszystkich regulacji dotyczących ochrony konsumentów. Z tego powodu decydowali się oni na to, że klient np. z polską kartą kredytową czy numerem IP nie mógł u nich czegoś kupić.
Spór między państwami członkowskimi, które zwracały uwagę na interesy sprzedawców, a Parlamentem Europejskim opowiadającym się za większą swobodą dla konsumentów nie ułatwiał rozmów w tej sprawie. Dodatkowo europosłowie opowiadali się za tym, by ograniczeniom dotyczącym geoblokowania nie podlegały treści audiowizualne (np. muzyka czy wideo kupowane online). Na to jednak nie było zgody stolic. Ostatecznie kompromis przewiduje, że Komisja po dwóch latach ma sprawdzić, jak w praktyce działa nowe prawo i czy nie trzeba go dostosować, tak aby treści audiowizualne podlegały takim samym zasadom jak dobra fizyczne.
Choć kompromis przewiduje, że nastąpi koniec z blokowaniem klientów, to sprzedawcy nie będą zobligowani do tego, żeby fizycznie dostarczyć towar do klienta w innym kraju. Takie rozwiązanie ma chronić zwłaszcza mniejsze sklepy przed koniecznością spełniania rygorów dotyczących ochrony konsumentów. Niedostarczanie przez sklep towaru będzie z pewnością utrudnieniem, ale nie uniemożliwi dokonania zakupu (tak jak to może mieć miejsce teraz), bo zawsze będzie można skorzystać z oddzielnej firmy do zrealizowania przesyłki.
Uzgodnione regulacje przewidują, że konsument nie będzie automatycznie przekierowany na stronę internetową sprzedającego w innym kraju bez jego zgody. Oznacza to, że konsumenci będą mieli pełne prawo do sprawdzenia cen i wyboru najlepszych ofert m.in. za rezerwację hoteli lub wynajem samochodów czy zakup towarów on-line, niezależnie od tego, z jakiego kraju pochodzą. Wcześniej firmy często automatycznie przekierowywały klientów do swoich lokalnych wersji stron internetowych, nie dając szansy do porównania cen oferowanych w innych krajach.
Z Brukseli Krzysztof Strzępka (PAP)