Na mianowanie urzędników służby cywilnej (przy pełnym wykorzystaniu limitu) w 2011 r. trzeba będzie przeznaczyć 518 204 zł (z pochodnymi płaconymi przez pracodawcę, tj. np. składkami na ZUS i Fundusz Pracy).
Decyzję rządu skrytykowała organizacja Pracodawcy RP. - W interesie zarówno pracodawców jak i całego kraju jest to, by w urzędach pracowały osoby o wysokich kompetencjach. Tym bardziej, ze - przy tak dużym poziomie biurokracji, z jakim mamy do czynienia w Polsce - kontakty z administracją są dla pracodawców codziennością. Warto podkreślić, że posiadanie statusu urzędnika mianowanego oznacza, iż dana osoba rzeczywiście posiada dużą wiedzę – zna co najmniej jeden język obcy, potwierdziła zdanym egzaminem posiadanie głębokiej wiedzy z zakresu wielu gałęzi prawa, przeszła testy na inteligencję. - Właśnie takich urzędników potrzebujemy, aby nasze państwo funkcjonowało sprawnie, a kontakty z urzędem nie były frustrującym przeżyciem – podkreśla ekspert Pracodawców RP, Adam Ambrozik.
Tylko 500 mianowań w Służbie Cywilnej
W ramach poszukiwania oszczędności rząd zdecydował o ograniczeniu liczby mianowań urzędników do poziomu 500 osób rocznie. Taką liczbę określa przyjęty 28 września przez Radę Ministrów trzyletni plan limitu mianowań urzędników w służbie cywilnej na lata 2011-2013. Szef Służby Cywilnej chciał, aby było to 1500 osób rocznie.