Na mianowanie urzędników służby cywilnej (przy pełnym wykorzystaniu limitu) w 2011 r. trzeba będzie przeznaczyć 518 204 zł (z pochodnymi płaconymi przez pracodawcę, tj. np. składkami na ZUS i Fundusz Pracy).
Decyzję rządu skrytykowała organizacja Pracodawcy RP. - W interesie zarówno pracodawców jak i całego kraju jest to, by w urzędach pracowały osoby o wysokich kompetencjach. Tym bardziej, ze - przy tak dużym poziomie biurokracji, z jakim mamy do czynienia w Polsce - kontakty z administracją są dla pracodawców codziennością. Warto podkreślić, że posiadanie statusu urzędnika mianowanego oznacza, iż dana osoba rzeczywiście posiada dużą wiedzę – zna co najmniej jeden język obcy, potwierdziła zdanym egzaminem posiadanie głębokiej wiedzy z zakresu wielu gałęzi prawa, przeszła testy na inteligencję. - Właśnie takich urzędników potrzebujemy, aby nasze państwo funkcjonowało sprawnie, a kontakty z urzędem nie były frustrującym przeżyciem – podkreśla ekspert Pracodawców RP, Adam Ambrozik.

- Chcąc szukać oszczędności w administracji państwowej należy dążyć do odbiurokratyzowania państwa – czyli ograniczenia liczby czynności wykonywanych przez administrację. W tym kierunku idzie projekt ministerstwa gospodarki, który zakłada zastąpienie zaświadczeń, jakimi przedsiębiorca musi się legitymować w kontaktach z administrację, oświadczeniami, które przedsiębiorca sam składa. To wygenerowałoby oszczędności zarówno po stronie administracji jak i przedsiębiorców. Co ciekawe, ministerstwo finansów jest temu przeciwne! - komentuje ekspert Pracodawców RP.