Ten wypadek wywołał nadzwyczajne zainteresowanie z paru powodów. Bo to sześć ofiar śmiertelnych i dwie kolejne ciężko ranne, bo to w pierwszy dzień nowego roku, no i do tego nietrzeźwy sprawca. Od razu więc na miejscu pojawili się ministrowie i inni wysocy urzędnicy, a publicznie wypowiadali się o zdarzeniu wszyscy, którzy tylko znaleźli się w zasięgu kamer i mikrofonów. No informacyjne stacje telewizyjne mówiły niemal tylko o tym, na dalszy plan przesuwając dominujące zwykle 1 stycznia relacje z witania nowego roku na Kiribati, w Sydney, Rio de Janeiro czy Nowym Jorku.
I dobrze, bo przy takiej okazji można i trzeba temat nagłaśniać, pokazywać ludziom, do czego prowadzi tolerancja takich zachowań. Warto też zastanawiać się, co można zrobić, by ludzie nie siadali po spożyciu alkoholu za kierownicą, a także by to nie było akceptowane przez innych.
Niestety, prostej i szybko działającej recepty nie udało się wczoraj usłyszeć. No bo postulat, by skończyć z tolerowaniem takich postaw jest jak najbardziej słuszny, ale w praktyce niewiele oznacza. Oczywiście, trzeba podejmować w tym kierunku działania, ale ich efekty nie pojawią się z dnia na dzień. Może dopiero w następnym pokoleniu. Ale mimo to trzeba to robić.
Tymczasem, jak zwykle w takich razach, dobrą i skuteczną metodą wydaje się niektórym publicystom, politykom i pseudoekspertom zaostrzenie kar za prowadzenie po pijanemu, a jeszcze bardziej za spowodowanie w takim stanie wypadku. Znamy to, bo takie akcje były podejmowane po nagłośnieniu przypadków pedofilii, czy po zabójstwie policjanta na warszawskiej Woli. O ile na świadomość społeczną nie da się wpłynąć szybko, to prawo można tak zmienić. Po wspomnianym zabójstwie policjanta zrobiono to w kilka tygodni.
Politycy wiedzą, że mogą to zrobić. Wiedzą też, że to może zrobić dobre wrażenie na ich wyborcach. Natomiast część z nich nie wie, a część tylko udaje że nie wie, iż takie działanie nie ma sensu. Bo taki idiota, który po pijanemu siada za kierownicą nie kalkuluje w ten sposób, że jak będzie 15 lat za spowodowanie wypadku to nie jadę, ale jak „tylko” 12 to czemu nie, bo co to za wyrok. Bo on nie myśli wtedy racjonalnie, a być może nigdy tak nie myśli.
Ale politycy powinni myśleć racjonalnie, a więc nie podejmować działań, których skutkiem będzie jedynie dobre wrażenie u części społeczeństwa. Akurat u tej części, która nie rozumie, na czym ten problem polega.
Medialne zapowiedzi dzisiejszego spotkania u premiera sugerują, że jego jednym z tematów ma być ewentualne zaostrzenie kar. Wprawdzie minister spraw wewnętrznych mówił dziś rano w radiu TOK FM, że nie jest zwolennikiem takiej polityki, ale nie wiadomo jaką opinię zaprezentuje minister sprawiedliwości Marek Biernacki. No i najważniejsze, jakie stanowisko przyjmie premier Donald Tusk. Gdy w 2010 roku, następnego dnia po zabójstwie policjanta powiedział w telewizji, że trzeba zaostrzyć kary, to w ciągu paru tygodni projekt przeszedł całą ścieżkę legislacyjną. Mimo protestów pracującej wtedy nad nowelizacją kodeksu karnego Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Karnego.
To nie jest dobry sposób na poprawianie prawa.
Krzysztof Sobczak

Czytaj także: Prawnicy: kary za jazdę po pijanemu wystarczające, potrzeba zmiany mentalności
MSW: mamy problem ze społecznym przyzwoleniem na jazdę po pijanemu
Sejm zaostrzył kary za zabójstwa i napaści na funkcjonariuszy