Rozpatrując skargę  M.F., sędzi polskiego sądu rejonowego w P. , wobec której w styczniu 2019 r. wszczęto postępowanie dyscyplinarne i przedstawiono jej zarzuty związane z przewlekłością prowadzonych przez nią postępowań, Trybunał Sprawiedliwości stwierdził niedopuszczalność wniosku polskiego sądu o wydanie orzeczenia w trybie prejudycjalnym mającego wyjaśnić, czy prawo Unii przyznaje mu uprawnienie, którego nie posiada na gruncie prawa polskiego, do ustalenia nieistnienia stosunku służbowego sędziego z powodu wadliwości aktu powołania tego sędziego.

To dobra wiadomość dla stabilności systemu prawnego w Polsce - powiedział wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta, oceniając wtorkowy wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE. 

Jak jednak komentuje rzecznik Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia Bartłomiej Przymusiński, ten wyrok TSUE nie oznacza, że tzw. neosędziowie mogą orzekać

Czytaj: TSUE: Polski system dyscyplinarny wobec sędziów sprzeczny z prawem UE>>

Wniosek o stwierdzenie nieistnienia stosunku służbowego sędziego 

Stojąc na stanowisku, że powołanie J.M. do Izby Dyscyplinarnej było dotknięte szeregiem nieprawidłowości, M.F. wniosła do Sądu Najwyższego powództwo cywilne o ustalenie nieistnienia stosunku służbowego między J.M. a tym sądem, wnosząc jednocześnie o zawieszenie prowadzonego przeciwko niej postępowania dyscyplinarnego. Sprawa ta trafiła do Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych („sąd odsyłający”), która ma rozpoznać to powództwo.
Jak stwierdził TSUE, sąd odsyłający, ustaliwszy, że mandat sędziego prowadzi do powstania stosunku prawnego o charakterze publiczno-, a nie cywilnoprawnym oraz że powództwo takie jak to rozpatrywane w postępowaniu głównym nie wchodzi w zakres stosowania kodeksu postępowania cywilnego, rozważa jednak, czy ustanowiona w prawie Unii zasada skutecznej ochrony sądowej i nałożony na państwa członkowskie na mocy art. 19 ust. 1 akapit drugi TUE obowiązek zapewnienia, by sądy istniejące w ramach ich porządku prawnego, które mogą orzekać w dziedzinach objętych prawem Unii, spełniały związane z powyższą zasadą wymogi, a w szczególności wymóg dotyczący tego, by takie organy stanowiły niezawisłe i bezstronne sądy ustanowione uprzednio na mocy ustawy, wywołują skutek w postaci przyznania mu uprawnienia, którego nie posiada na gruncie prawa polskiego, do ustalenia w ramach postępowania głównego, że pozwany, którego to dotyczy, nie posiada mandatu sędziego.

 

Wniosek niedopuszczalny 

W ogłoszonym 22 marca br. wyroku Trybunał uznał wniosek o wydanie orzeczenia w trybie prejudycjalnym za niedopuszczalny.
Trybunał przypomniał, że pytania zadane przez sąd krajowy powinny odpowiadać obiektywnej potrzebie rozstrzygnięcia zawisłego przed nim sporu oraz że ustanowiona w art. 267 TFUE współpraca między Trybunałem a sądami krajowymi wymaga zatem co do zasady, by sąd odsyłający był właściwy do rozstrzygnięcia sporu w postępowaniu głównym, tak aby tego sporu nie można było uznać za czysto hipotetyczny.

Wniosek możliwy, ale nie w tej sprawie

Jednak Trybunał przyznał, że w niektórych wyjątkowych okolicznościach można przyjąć odmienne założenie, takiego rozwiązania nie można jednak zastosować w tej sprawie.
Jak stwierdził TSUE, sąd odsyłający sam zwrócił uwagę, że w razie wniesienia do niego powództwa cywilnego o ustalenie nieistnienia stosunku prawnego, prawo krajowe nie przyznaje mu kompetencji, która pozwalałaby mu orzec w przedmiocie zgodności z prawem rozpatrywanego tu aktu powołania.
Zdaniem Trybunału, wniesione przez M.F. powództwo cywilne ma w rzeczywistości na celu podważenie postanowienia, którym J.M. wyznaczył sąd dyscyplinarny właściwy do przeprowadzenia prowadzonego wobec M.F. postępowania dyscyplinarnego, o którego zawieszenie wniosła ona do sądu odsyłającego tytułem zabezpieczenia.

W związku z tym Trybunał uznał, że skierowane do niego pytania są nierozłącznie związane ze sprawą inną niż sprawa w postępowaniu głównym,
względem której ta ostatnia sprawa ma jedynie charakter posiłkowy
. - Aby udzielić na te pytania odpowiedzi, Trybunał byłby zmuszony uwzględnić w większym stopniu okoliczności charakteryzujące tę inną sprawę, aniżeli oprzeć się na kontekście sprawy w postępowaniu głównym, jak wymaga tego art. 267 TFUE - czytamy w uzasadnieniu decyzji. 

Skarżaca mogła domagać się niezawisłego sądu

Trybunał zauważył, że wobec faktu, iż M.F. nie jest uprawniona do bezpośredniego zaskarżenia przed sądem powołania J.M. na Prezesa Sądu Najwyższego kierującego pracą Izby Dyscyplinarnej ani postanowienia J.M. wyznaczającego sąd dyscyplinarny właściwy do rozpoznania sprawy dyscyplinarnej, mogła ona podnieść przed owym sądem zarzut dotyczący ewentualnego wynikającego z tego postanowienia naruszenia jej prawa do tego, by jej sprawa została rozpoznana przez niezawisły i bezstronny sąd ustanowiony uprzednio na mocy ustawy.

TSUE już ocenił status Izby Dyscyplinarnej

Trybunał przypomniał, że miał już okazję orzec, iż przepisy ustawy – Prawo o ustroju sądów powszechnych – w zakresie, w jakim powierzają Prezesowi Sądu
Najwyższego kierującemu pracą Izby Dyscyplinarnej prawo do dyskrecjonalnego wyznaczania sądu dyscyplinarnego właściwego do prowadzenia postępowań dyscyplinarnych przeciwko sędziom sądów powszechnych – nie spełniają wymogu wynikającego z art. 19 ust. 1 akapit drugi TUE, zgodnie z którym sprawy te powinny być rozpoznawane przez sąd „ustanowiony na mocy ustawy”.

Czytaj: 
TSUE: Polska ma zawiesić Izbę Dyscyplinarną SN>>
TSUE: Milion euro kary dziennie za niezawieszenie Izby Dyscyplinarnej>>

Trybunał stwierdził też, że postanowienie to, w zakresie, w jakim ustanawia taki wymóg, należy również uznać za mające skutek bezpośredni, w związku z czym zasada pierwszeństwa prawa Unii nakłada na wyznaczony w ten sposób sąd dyscyplinarny obowiązek odstąpienia od stosowania przepisów krajowych, na mocy których dokonano jego wyznaczenia, i w rezultacie uznania się za niewłaściwy do rozpoznania przekazanej mu sprawy.
Trybunał zaznaczył, że w tym przypadku powództwo wytoczone w postępowaniu głównym ma zasadniczo na celu doprowadzenie do określonego rodzaju
stwierdzenia nieważności erga omnes powołania J.M., pomimo że na gruncie prawa krajowego ogół jednostek nie jest i nigdy nie był uprawniony do podważenia powołania sędziego w drodze bezpośredniego powództwa o stwierdzenie nieważności lub o unieważnienie takiego powołania.

Ten wyrok nie oznacza, że neosędziowie mogą orzekać

- Dzisiaj TSUE postawił tamę żądaniom opozycji i stowarzyszenia sędziowskiego Iustitia, dążącym do możliwości anarchizacji polskiego sądownictwa - powiedział wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta. Według niego "dzisiejszy wyrok na pewno jest zawodem dla opozycji", "która - w jego opinii - czekała na kolejną możliwość destabilizacji polskiego państwa, ale TSUE dzisiaj tej podkładki Sądowi Najwyższemu nie udzielił".

Dzisiejszy wyrok TSUE nie oznacza, że tzw. neosędziowie mogą orzekać - komentuje rzecznik prasowy Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia Bartłomiej Przymusiński. I stwierdza, że Trybunał w wydanym wyroku podkreślił, że przepisy prawa o ustroju sądów powszechnych – w zakresie, w jakim powierzają Prezesowi Izby Dyscyplinarnej prawo do wyznaczania właściwego sądu dyscyplinarnego – nie spełniają wymogu wynikającego z art. 19 ust. 1 akapit drugi TUE, zgodnie z którym sprawy te powinny być rozpoznawane przez sąd „ustanowiony na mocy ustawy”. Dodaje, że w konsekwencji dla sądu dyscyplinarnego takie postanowienie prezesa ID ma być „niewidoczne”.

Rzecznik "Iustitii" podkreśla, że TSUE przypomniał też, że ostatnio rozstrzygnął już, że art. 19 ust. 1 akapit drugi Traktatu o UE należy interpretować w ten sposób, że sprzeciwia się on przepisom zmieniającym obowiązujący stan prawa krajowego, na podstawie których dokonano nominacji sędziowskich do SN, mimo złożenia odwołań od uchwał KRS. - Osoby takie więc, jeśli będą orzekać, będzie to naruszało prawo UE. Rzeczą natomiast polskich sadów, a nie TSUE, jest rozwiązanie problemu wynikającego z faktu, że polskie prawo nie przewiduje wprost szczególnego środka prowadzącego do stwierdzenia nieistnienia stosunku służbowego tak powołanych osób - stwierdza sędzia Przymusiński. 

Wyrok z 22 marca 2022 r. w sprawie C-508/19