Jak zauważa gazeta, Bydgoszcz jest ostatnio miejscem częstych wycieczek bankowców, szczególnie z działów prawnych, compliance i IT. To wszystko za sprawą urzędującej tam miejscowej delegatury Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK), który od kilku miesięcy trzęsie branżą bankową. Bydgoszcz zajmuje się m.in. problematyką tzw. trwałego nośnika. Czytaj: UOKiK: informacja dla klienta ma być na trwałym nośniku, a więc nie na portalu>> Trwały nośnik to np. papier, płyta CD/DVD, pendrive umożliwiający konsumentowi bądź przedsiębiorcy przechowywanie informacji w sposób umożliwiający do niego dostęp. "PB" wyjaśnia, że nośnik tego typu pozwala na odtworzenie informacji w niezmienionej postaci - bez ingerencji nadawcy wiadomości. O trwałym nośniku głośno zrobiło się w styczniu - czytamy w artykule. Nastąpiło to po wyroku Trybunału Sprawiedliwości UE w sprawie sporu organizacji konsumentów w Austrii z lokalnym bankiem BAWAG. Klienci BAWAG stwierdzili, że informacje przekazywane im przez bank za pośrednictwem skrzynki mejlowej nie spełniają wymogów trwałego nośnika, ponieważ nadawca może zmienić treść korespondencji, zatem niezachowany jest wymóg braku ingerencji. Trybunał przyznał im rację. W polskich bankach rozdzwoniły się dzwonki alarmowe. Wyrok Trybunału oznacza, że skoro skrzynka w serwisie nie jest trwałym nośnikiem, to wszystkie informacje przekazane klientowi tą drogą np. o podwyżkach opłat i prowizji, oprocentowania, zmianach regulaminów, nie zostały skutecznie dostarczone - zaznacza gazeta. Według "PB" sprawa jest na tyle poważna, że tydzień temu Związek Banków Polskich poprosił o interwencję Komitet Stabilności Finansowej, instancję najwyższą, gdy chodzi o bezpieczeństwo systemu finansowego. (PAP)
Trwały nośnik postrachem banków
Jeśli okaże się, że banki nieskutecznie informowały klientów o podwyżkach, będą musiały oddać nawet kilkaset milionów złotych informuje środowy Puls Biznesu.