Inspekcja Transportu Drogowego i straże miejskie mają kłopot ze sprawnym karaniem kierowców przekraczających dozwoloną prędkość. Od momentu zrobienia zdjęcia do faktycznego ukarania mija nawet pół roku.
Minister transportu chce to zmienić. Do Rządowego Centrum Legislacji trafił właśnie projekt założeń do ustawy o szczególnej odpowiedzialności za niektóre naruszenia przepisów ruchu drogowego. Po jej wejściu w życie karanie piratów ma być dużo szybsze i prostsze. Projektowane przepisy dotyczą ponad 10-mln rzeszy kierowców – zawodowych i prywatnych. Według ministerstwa sprawdziły się we Włoszech, Austrii, Francji, Wielkiej Brytanii i Holandii.
Projekt przewiduje dwie drogi odpowiedzialności za przekroczenie prędkości: wykroczeniową lub administracyjną. Pierwsza wchodziłaby w grę, gdy patrol osobiście zatrzymałby kierowcę i wystawił mandat albo wykroczenie zostałoby ujawnione na zdjęciu, sprawcą nie byłby właściciel auta, ale kierujący wysłałby oświadczenie (własnoręcznie podpisane), że to on prowadził samochód. Druga byłaby możliwa, gdyby właściciel auta w ciągu 21 dni od otrzymania przesyłki od straży lub inspekcji nie odezwał się. Właściciel, który dostanie kilka kar za zbyt szybką jazdę, będzie traktowany jak recydywista i w razie kolejnej wpadki zapłaci podwójną stawkę.
Źródło: Rzeczpospolita
Trudniej będzie uciec przed mandatem za prędkość
Karanie piratów drogowych ma być dużo szybsze. Zapłacą albo mandat, albo karę administracyjną. Prędkościowi recydywiści będą płacić podwójnie.