- A kiedy zapytałem w sądzie, dlaczego tak długo, powiedzieli mi, że jakaś decyzja musi się uprawomocnić. Ale co mnie to obchodzi?!
Pan Waldemar jest taksówkarzem w Świdniku. Nie jeździ w korporacji, na klientów czeka na placu w centrum miasta. 17 kwietnia kolega zapytał go, czy nie wykonałby usługi dla sądu rejonowego, bo on akurat nie może. - Zgodziłem się od razu. Sąd, wiadomo, instytucja zaufania publicznego. Do głowy by mi nie przyszło, że mogę mieć problem z otrzymaniem zapłaty - opowiada pan Waldemar.
Po powrocie pan Waldemar wystawił sądowi rachunek - 135,50 zł, tego samego dnia sąd wydał postanowienie, w którym ustalił wynagrodzenie i postanowił wypłacić pieniądze taksówkarzowi.
- Powiedziano mi, że wynagrodzenie powinno być na moim koncie w ciągu miesiąca - opowiada dalej pan Waldemar.
Więcej: http://lublin.gazeta.pl/lublin>>>