Według źródła związanego ze służbą więzienną Marcin P. był w areszcie trzy razy, a nie raz, jak informowano dotąd opinię publiczną. Wszystkie pobyty za kratami wiążą się z jego "błędami z młodości" - jak sam to nazywał - czyli sprawami o wyłudzanie kredytów i drobne oszustwa w latach 2005-06. Pierwszy raz pozbawiono go wolności w styczniu 2006 r. (na cztery miesiące). Przez niespełna miesiąc był aresztowany wiosną 2007 r., a następnie od lutego do 4 czerwca 2009 r.
Jak pisze informująca o sprawie "Gazeta Wyborcza", uwagę zwraca zwłaszcza ten ostatni areszt. Według naszych źródeł Marcin P. nie wykonał wyroku Sądu Rejonowego w Stargardzie Szczecińskim, który skazał go w październiku 2007 r. na dwa lata w zawieszeniu za wyłudzenie (posłużenie się podrobionym dokumentem) dwóch kredytów w GE Money Banku i w Getin Banku. Chodziło w sumie o zaledwie 30 tys. zł. Marcin P. miał zapłacić 3 tys. zł grzywny i spłacić banki. Gdy tego nie zrobił, został zatrzymany i aresztowany.
Ale biznesmen, o którym dziś mówi cała Polska, najwyraźniej nie miał z czego uregulować tych drobnych kwot, bo inaczej nie zostałby zamknięty. Sąd go w końcu wypuścił - ale uwaga - na przerwę w karze. Tego samego dnia należności zostały uregulowane (wyrok wykonany), a miesiąc później człowiek znikąd, czyli Marcin P., zarejestrował Amber Gold.

Źródło: Gazeta Wyborcza