Jak pisze "Dziennik Gazeta Prawna" chodzi o czyny popełniane ze względu na przynależności narodową, etniczną, rasową, polityczną czy wyznaniową ofiary.
Zdaniem cytowanego przez gazetę dr. Mateusza Woińskiego z katedry prawa karnego Akademii Leona Koźmińskiego jedną z przyczyn takiego stanu rzeczy jest to, że sądy w ten sposób naprawiają zbytnią surowość ustawodawcy.

– Przepis przewiduje wyłącznie karę pozbawienia wolności. Orzeczenie kary łagodniejszego rodzaju, np. grzywny, jest więc – i zdaniem ustawodawcy być powinno – sytuacją absolutnie wyjątkową – wskazuje naukowiec.

Co prawda rozpiętość kar więzienia w tym przypadku jest dość duża – kodeks przewiduje od 3 miesięcy do 5 lat – to jednak nie każdy czyn podpadający pod 119 k.k. zasługuje na ukaranie od razu karą więzienia. Zwłaszcza że przepis ten penalizuje zarówno przemoc, jak i groźbę bezprawną.  Dr Woiński, który specjalizuje się w problematyce przestępstw z nienawiści, przyznaje, że wrzucenie do jednego worka przemocy i groźby karalnej jest błędem. – Podobnie ustawodawca postąpił w przypadku art. 257 k.k., gdzie zrównana jest karygodność publicznego znieważenia i naruszenia nietykalności cielesnej na tle ksenofobicznym – wskazuje prawnik. Więcej>>>

Czytaj: Coraz więcej przestępstw z nienawiści>>>

Lidia Mazowiecka
Ofiary przestępstw z nienawiści>>>