Z danych, które udostępniono portalowi Prawo.pl wynika, że w 2017 roku za stalking skazano łącznie 1228 osób, w 2016 - 1168 a 2015 r. - 1021. Przeważają kary grzywny, ograniczenia wolności i pozbawienia wolności w zawieszeniu. Z roku na rok wzrasta jednak też liczba skazanych na karę bezwzględnego więzienia - od 93 osób w 2015 r., 128 - w 2016 r., po 163 w 2017 r.

Prawnicy podkreślają jednak, że to nie surowość kar a ich skuteczności i nieuchronność ma w tego typu sprawach istotne znaczenie. Jak dodają, sami poszkodowani wielokrotnie wolą ugodę lub dobrowolne poddanie się przez sprawcę karze, niż angażujący ich emocjonalnie proces. Najważniejsze dla nich jest uwolnienie się od kontaktów ze stalkerem.   

MS chce ostrzejszych kar

W projekcie kodeksu karnego, który trafił w styczniu do opiniowania, Ministerstwo Sprawiedliwości proponuje zaostrzenie kar za stalking. Obecnie za uporczywe nękanie innej osoby lub osoby jej najbliższej, co wzbudza uzasadnione okolicznościami poczucie zagrożenia, poniżenia lub udręczenia lub w istotnym stopniu narusza prywatność grozi do trzech lat więzienia - ma grozić od 3 miesięcy do 5 lat. 

Czytaj: MS: Wyższe kary dla zabójców, pedofilów i... nieletnich>>

Takie same kary resort chce wprowadzić za podszywanie się pod inną osobę, wykorzystywanie jej danych i wyrządzanie jej szkody majątkowej lub osobistej. Z kolei "nękanie" w celu wymuszenia zwrotu wierzytelności ma być zagrożone jeszcze surowszą karą - od sześciu miesięcy do ośmiu lat więzienia. W przypadku  doprowadzenia do targnięcia się na życie ma grozić jak dotychczas do 10 lat.

Rozmówcy Prawo.pl wskazują jednak, że zaostrzenie kar nie jest skuteczną metodą zapobiegania przestępczości.  - Żaden sprawca nie sięga do kodeksu karnego przed popełnieniem przestępstwa, żeby skalkulować, czy jego popełnienie mu się opłaca z uwagi na grożącą karę. Zresztą niemal każdy przestępca uważa, że nie zostanie złapany, a już na pewno skazany - mówi radca prawny, prof. Akademii Leona Koźmińskiego Monika Całkiewicz. I dodaje, że większy efekt odstraszający dla sprawcy ma świadomość, że organy ścigania i wymiaru sprawiedliwości są skuteczne, czyli że zostanie wykryty i ukarany. 

Adwokat Barbara Szopa, która specjalizuje się w prowadzeniu spraw dotyczących stalkingu przyznaje, że jej klienci często nie chcą w walczyć w sądzie - wolą zawrzeć ugodę lub zgadzają się na dobrowolne poddanie się karze, by nie mieć ze stalkerem kontaktu. 

- Chodzi o czas, angażowanie się emocjonalne, bo dla tych osób to jest ogromne obciążenie. Często wolą odpuścić na jakimś etapie, nawet jak kara i zadośćuczynienie jest symboliczna. Z mojego doświadczenia wynika, że dużo spraw nie trafia do sądów. Ja sama często namawiam do zawarcia ugody, bo jak stalker ma wpłacić duże zadośćuczynienie, kilkanaście, kilkadziesiąt tysięcy to on wie, że kolejne jakieś próby nękania, dzwonienia skończą się w sądzie - mówi. I zastrzega, że nie ma mowy o negocjacjach ze stalkerami tylko o przedstawienie warunków. 

Czytaj: Dozór elektroniczny nadal nie służy ofiarom przestępstw>>

Słabe punkty? Podejście policji i prokuratury

Prawnicy nie ukrywają, że obszarem, który wymagałby zmian jest podejście do stalkingu zarówno policjantów jak i prokuratorów. Jak mówią chodzi m.in. o bagatelizowanie tego typu spraw i traktowanie ich jako konfliktów między partnerami albo sąsiadami.  - W szczególności chodzi tu o sprawy, w których pokrzywdzenie są mężczyźni. Przykład? Pół roku temu miałam umorzenie takiego postępowania, uzasadniono to niską szkodliwością społeczną czynu. Tymczasem chodziło o mężczyznę zajmującego wysokie, eksponowane stanowisko, który był nękany od półtora roku przez kobietę i to na kilkanaście różnych sposobów. Czyli nie tylko mailami, telefonami, ale też podejrzana rozsyłała do znajomych szkalujące go wiadomości. Moim zdaniem szkodliwość w takim przypadku jest ogromna, i ze względu na bardzo długi okres i na dużą intensyfikację działań – mówi adwokat Szopa. 

W ocenie prof. Całkiewicz problem jest jeszcze szerszy - objawia się też w niechęci policjantów do przyjmowania zawiadomień o przestępstwie, w tym właśnie stalkingu.  

- Pokrzywdzony na wstępie jest zniechęcany uwagami, że zachowanie oskarżonego nie jest w ogóle przestępstwem albo, że nie ma możliwości ustalenia, kto jest sprawcą przestępstwa, więc dochodzenie i tak będzie umorzone. Często brakuje mu asertywności niezbędnej do wymuszenie na policjancie przyjęcia formalnego zawiadomienia o przestępstwie - mówi. 

A tego sprawy, jak dodają prawniczki, nie są rozbudowane - zazwyczaj, nawet jeśli obejmują maile, zdjęcia, listy, zajmują nie więcej niż kilka tomów.  - Traktowane są też jako konflikty, np. sąsiedzkie. A przecież żeby był konflikt to obie strony muszą sobie czynić uszczypliwości albo działać na swoją niekorzyść, jedna robi źle – druga się odwdzięcza. Przy stalkingu mamy rozdzielenie na agresora-prześladowcę i ofiarę. I tego śledczy często nie dostrzegają - dodaje Barbara Szopa.

Brak dostatecznej ochrony przed stalkerem

Kolejnym problemem, na który wskazują eksperci, jest niechęć organów ścigania do stosowania środków zapobiegawczych na etapie postępowania przygotowawczego. Jak podkreślają, jest to o tyle ważne, że często sprawca, któremu zostają przedstawione zarzuty, albo który dowiaduje się, że zostało złożone zawiadomienie, staje się bardziej aktywny, a nawet agresywny.  - Znam przypadki, kiedy następowała wtedy eskalacja zachowań agresywnych i stalker usiłował dokonać zabójstwa ofiary – mówi prof. Całkiewicz.

Adwokat Szopa mówi wprost - w prokuraturze o stosowanie środków zapobiegawczych wobec stalkera trzeba zabiegać. - Zdarzyło mi się nawet, że prokurator zamiast wydania postanowienia, że nie uwzględnia wniosku o zakaz zbliżania, przesłał jednozdaniowe pismo, że nie uwzględnił wniosku, bez podania przyczyn. A to jest nieprawidłowe procesowo. Powinno zostać wydane postanowienie, na które przysługuje zarówno mnie jako pełnomocnikowi, jak i klientowi zażalenie – dodaje. 

O tym, że stosowanie środków zabezpieczających w takich sprawach przynosi efekty, jest przekonana. - Nigdy nie zdarzyło mi się jeszcze, by w sytuacji gdy został zastosowany zakaz zbliżania się lub kontaktowania, oskarżony, czy podejrzany taki zakaz złamał. Sąd czy prokurator poucza go przecież, że w razie kolejnych kontaktów może zastosować środki izolacyjne. I to działa. Jest strach przed konsekwencjami – mówi. 

 

Materiał dowodowy łatwiejszy do zebrania

Prawnicy podkreślają natomiast, że obecnie łatwiej jest - w zawiązku z rozwojem technik kryminalistycznych i metod wykrywczych, gromadzić materiał dowodowy. Wskazują, że pomocny jest m.in. monitoring miejski, dzięki któremu można sprawdzić kto zostawia np. kwiaty za wycieraczką samochodu, łatwiej zlokalizować telefon, z którego wysłano sms-y czy komputer - z którego przesyłano maile. 

- Oczywiście zdarzały się przypadki, kiedy stalker kupował kartę telefoniczną na podstawioną osobę. Ale nawet wtedy, kiedy zarejestrowana jest na przykład na bezdomnego, istnieje możliwość wykorzystania innych danych, tzw. BTS-ów, i za ich pomocą ustalić z pewną dokładnością, w którym miejscu logował się telefon komórkowy. Jeśli wiemy, że było to w pobliżu zamieszkania czy pracy oskarżonego, to jest to jedna z poszlak, które z kolei mogą się złożyć na kompletny dowód poszlakowy lub wspomagać dowód bezpośredni, który można w sprawie przeprowadzić – mówi prof. Całkiewicz.  

Znaczenie dowodowe ma nie tylko ilość ale też treść otrzymywanych wiadomości. Ważne, by zostały one - po złożeniu zawiadomienia - odpowiednio zabezpieczone. Innymi słowy policjant powinien dokonać oględzin telefonu i przepisać do protokołu treści istotne z punktu widzenia postępowania karnego. 

Wyzwaniem - choroba psychiczna stalkera

Zdarza się też, że stalker zmaga się z chorobą psychiczna i wtedy sprawa może zostać umorzona z powodu ograniczonej poczytalności.  - Takie sytuacje są skomplikowane, bo taki stalking często się ponawia. Uwolnienie się od takiego stalkera jest trudne, ale możliwe - mówi adwokat Szopa. Jak dodaje, w takich sytuacjach można próbować przekonać prokuraturę, żeby zamiast aktu oskarżenia skierowała wniosek o środki zabezpieczające - umieszczenie w szpitalu psychiatrycznym, poddanie się przymusowej terapii, czy zażywanie środków farmakologicznych. 

Dla sędziego - stalking trudny do oceny  

Jak mówi w rozmowie z Prawo.pl sędzia Arkadiusz Krupa z Sądu Rejonowego w Łobzie, z punktu widzenia sędziego "stalking" jest zazwyczaj niezwykle trudnym problemem dla dokonywania ocen i ferowania wyroków. 

- Wynika to przede wszystkim z charakteru przestępstwa. Ustawodawca poprzez posłużenie się pojęciem "uporczywego nękania" innej osoby każe je rozumieć jako zabroniony zespół zachowań sprawczych, siłą rzeczy rozłożonych w czasie. Z jednej strony wyklucza to możliwość uznania, że stalking polega na pojedynczym czynie sprawcy, ale z drugiej zachowania składające się na samo przestępstwo najczęściej rozpatrywane oddzielnie są zachowaniami prawnie akceptowalnymi - wszak nie ma na przykład niczego zdrożnego w wysłaniu wiadomości tekstowej, maila, lub nawet kwiatów swemu byłemu partnerowi - wyjaśnia.

Może się też zdarzyć sytuacja w której stalker "nęka" korzystając ze swoich praw obywatelskich - czyli składając skargi, wnioski, inicjując postępowania karne, cywilne lub o charakterze administracyjnym. 

- Wtedy trudność polega na rozgraniczeniu praw jednej strony, do sfery prywatności drugiej. Można to łatwo zobrazować najprostszym przykładem: każdy obywatel ma prawo do sądu. Z perspektywy osoby, której dotyczą składane przez niego zawiadomienia o rzekomym popełnieniu przestępstw, wykroczenia, samowoli budowlanej lub niewłaściwym zachowaniu wobec pracowników albo pracodawcy, korzystanie z tego właśnie prawa wiązać się może z wkroczeniem w jej sferę prywatności - mówi sędzia. 

W tego rodzaju sytuacjach - jak dodaje - problemem sędziego jest ocena tych sfer i wyważenie, czy doszło do korzystania z uprawnień w sposób prawidłowy, czy ponad miarę wkroczyły w sferę prywatności innej osoby.  - Przykład? Najczęściej stalking wiąże się z konfliktem, często wzajemnym, na przykład związanym z opieką nad dzieckiem. W tych sytuacjach niezwykle trudno rozgraniczyć troskę rodzica o właściwą opiekę nad dzieckiem od złośliwego wkraczania w sferę prywatności drugiego z rodziców - zaznacza sędzia.