Możliwość wykorzystywania SDE do ochrony ofiar przestępstw istniała już wcześniej - do 2015 r. Zmiany nie tylko przepisów ale też w zakresie sprzętu - zainwestowano w ponad 7 tys. urządzeń monitorujących, miały jednak spowodować, że będzie stosowany częściej i skuteczniej. Efekt? Liczba chronionych wzrosła - z 4, 5 w latach w 2016, 2017 do siedmiu obecnie.

Czytaj: Dozór elektroniczny będzie częściej stosowany - jest projekt>>

Jak działa system?

Zgodnie z zapisami kodeksu karnego i kodeksu karnego wykonawczego w momencie kiedy skazany ma orzeczony zakaz zbliżania się do określonych osób można zastosować wobec niego dozór zbliżeniowy. Warunkiem jest wniosek i zgoda na zastosowanie sprzętu - przenośnego rejestratora ofiary przestępstwa. 

 


W praktyce chroniony otrzymuje lokalizator wielkości niewielkiego telefonu. Urządzenie wysyła sygnały do Centrali Monitorowania SDE, co umożliwia jego lokalizowanie i kontrolę sytuacji 24 godziny na dobę. Poprzez rejestrator operatorzy mogą też kontaktować się z osobą ochranianą i informować ją o zagrożeniu - czyli zbliżającym się sprawcy. Dodatkowym zabezpieczeniem jest przycisk do wezwania natychmiastowej pomocy.

Sprawca ma bransoletę z nadajnikiem GPS i również rejestrator. Jeśli system monitorujący wykryje, że odległość między nimi jest mniejsza, niż wyznaczona przez sąd, natychmiast alarmowana jest osoba chroniona. Ale nie tylko. Operator kontaktuje się też ze sprawcą i wydaje mu polecenie by się oddalił - które zgodnie z wprowadzonymi zmianami musi wypełnić. Jeśli nie reaguje, wzywana jest policja lub znajdujący się najbliżej patrol SDE. 

Co istotne nie może też urządzenia przenośnego odłożyć czy gdzieś pozostawić. Uruchamia to alarm i oba urządzenia informują Służbę Więzienną o złamaniu zakazu zbliżania się. 

Lokalizacja jest na tyle dokładna, że operator może pomóc osobie chronionej w wydostaniu się z zagrożonego obszaru, wskazując jej konkretne punktu, budynki w kierunku, których powinna iść. - To bardzo ważne, bo w takich sytuacjach działają emocje, strach, wraca trauma. Ktoś kto spokojnie wyjaśni gdzie iść, żeby oddalić się od sprawcy jest bardzo ważny - podkreślają rozmówcy Prawo.pl. 

System informuje też chronionego np. o konieczności ... naładowania baterii w rejestratorze. Najpierw pojawiają się ostrzegające komunikaty, w ostateczności kontaktuje się z nim operator ostrzegając, że w przeciwnym razie może nie być dostatecznie zabezpieczony.  

Ofiary boją się ... inwigilacji 

Przedstawiciele Biura Dozoru Elektronicznego podkreślają, że z informacji które do nich docierają m.in. z sądów wynika, że osoby, które mogłyby skorzystać z takiej ochrony boją się m.in. nadmiernej kontroli.  

- Po pierwsze nie może się to odbywać bez zgody osoby pokrzywdzonej. Musi o to zawnioskować lub zgodzić się gdy sędzia przedstawi jej taką możliwość. Jest problem z brakiem świadomości i strachem, co nie jest niczym niezwykłym bo każde nowe rozwiązanie może rodzić obawy. Drugi problem – to właśnie te obawy. Wiele osób uważa, że taka ochrona może się wiązać z nadmierną inwigilacją – mówi portalowi Dyrektor Biura Dozoru Elektronicznego Paweł Nasiłowski. 

Czytaj: MS: Wyższe kary dla zabójców, pedofilów i... nieletnich>>

Zapewnia, że o inwigilacji nie może tu być mowy.  - To rozwiązanie ma służyć wyłącznie zapewnieniu bezpieczeństwa oraz ochronie.  Co bardziej zaskakujące, większość tych osób, które mają takie obawy ma np. dwa telefony komórkowe, korzysta z kart kredytowych, kart ZTM, kart przejazdowych, a przecież to wszystko nas identyfikuje. Innymi słowy też można się obawiać o inwigilację – dodaje generał.

Problem już na etapie zakazu zbliżania się

Eksperci wskazują jednak, że nie chodzi jedynie o brak świadomości i obaw ofiar. Dodają, że organy ścigania i sądy nadal zbyt rzadko korzystają z choćby takiej formy zapewnienia ochrony i bezpieczeństwa jak zakaz zbliżania się.

- Powinno być inaczej. Szczególnie gdy chodzi o przestępstwa przeciwko wolności seksualnej, znęcanie się. Tymczasem - w mojej ocenie - organy ścigania i wymiaru sprawiedliwości nie mają takiego poczucia, że bezpieczeństwo pokrzywdzonego, jest przy określonych rodzajach przestępstw wartością kluczową, także dla sprawnych realizacji celów postępowania karnego – mówi zastępca Rzecznika Praw Obywatelskich dr Sylwia Spurek. 

 

Nie ma wątpliwości, że w takich sytuacja powinno się korzystać też z dozoru elektronicznego, bo - jak podkreśla - jest to pomocne i proste rozwiązanie, opierające się na przygotowanej, wyszkolonej kadrze. 

- Moim zdaniem przydałaby się natomiast większa wiedza i świadomość osób stosujących przepisy. Z jednej strony na temat potrzeby orzekania postanowienia o zakazie zbliżania się, by tworzyć bezpieczną strefę dla ofiary i to na każdym etapie, gdy to bezpieczeństwo może być zagrożone. Z drugiej o tej prostej możliwości egzekwowania zakazu zbliżania się – mówi.

Czytaj: Dozór elektroniczny szansą na wyjście z Gostynina>>

Najskuteczniejsza ochrona 

Prawnicy również podkreślają, że w tym momencie stosowanie SDE do ochrony ofiar przestępstw jest rozwiązaniem najskuteczniejszym. - Właśnie teraz zastanawiamy się jak zapewnić bezpieczeństwo naszej klientce, która realnie obawia się, że jej były partner może zrobić krzywdę jej i dziecku. Proponuje się nam środki zapobiegawcze zakaz zbliżania się i zakaz opuszczania kraju. Ale w mojej ocenie są one iluzoryczne, nieskuteczne bo wystarczy jedna sytuacja, złamanie zakazów przez partnera i konsekwencje mogą być opłakane – mówi adwokat Paulina Drzazga-Poproch z kancelarii Żakiewicz Adwokaci Żakiewicz Górczak Gawińska Sp. k. 

Wskazuje, że najlepsze byłoby zastosowanie dozoru elektronicznego. - Problemem jest jednak uzyskanie takiej ochrony. Są odmowy jej udzielenia. Można domniemywać, że chodzi o koszty. Zresztą nawet ochrona osobowa przez służby jest rzadko udzielana i w pierwszym możliwym bezpiecznym momencie, kiedy zagrożenie teoretycznie ustępuje, wycofywana – mówi. 

Bagatelizowanie przemocy domowej

W ocenie ekspertów nadal bagatelizowana jest też przemoc w rodzinie i mimo że gros zabójstw, do których dochodzi w Polsce, ma najczęściej z nią związek. 

- Problem nie jest w przepisach, bo przepisy są moim zdaniem są dobre, tylko w ich stosowaniu. Myślę, że bardzo dużo osób chciałoby uzyskać taką ochronę. Oczywiście wiele nie ma też świadomości, że jest taka możliwość. Ale nawet jeśli o tym nie wiedzą to nie są też informowane przez prokuratorów, sądy. Nie ma kampanii, nie ma pouczenia o możliwości jej uzyskania – dodaje Drzazga-Poproch. 

Także zastępca RPO zaznacza, że to rolą organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości jest przedstawianie różnych możliwości zabezpieczenia interesów osób pokrzywdzonych. - No i rodzi się pytanie w ilu przypadkach są oni informowani o takich możliwościach? – pyta Spurek.

Szkolenia - w ocenie generała Nasiłowskiego - także są potrzebne. Ponieważ - jak mówi - mogą dać argumenty do częstszego stosowania i niwelować obawy nie tylko samych osób pokrzywdzonych ale również całego społeczeństwa, sędziów, prokuratorów, funkcjonariuszy policji i kuratorów sądowych. - Najważniejsze  jest jednak podnoszenie świadomości osób poszkodowanych – dodaje.