Precyzyjne dane o obciążeniu mają pomóc rozsądnie lokować etaty. Dotyczy to nie tylko pracowników sekretariatów, ale i orzekających w procesach.
Liczyć je ma specjalny program, który docelowo zostanie zintegrowany z działającym już dziś systemem rachunkowo-kadrowym. Wszystko po to, by na bieżąco mieć informacje, które sądy radzą sobie z wpływem spraw, a które trzeba wspomóc dodatkowymi etatami. Sędziowie widzą w pomyśle drugie dno: najpierw sprawdzą, ile pracujemy, a potem ustanowią pensum –twierdzą. I choć sami zabiegają o jego określenie, wolą, by konkretne liczby dyskutowano ze środowiskiem. – Ministerialny pułap może być dla nas nieosiągalny – uważają.
Źródło: Rzeczpospolita