Kilka dni temu sąd w Katowicach uznał, że Józef Jędruch, założyciel i właściciel Konsorcjum Finansowo-Inwestycyjnego Colloseum wyłudził z Będzińskiego Zakładu Elektroenergetycznego 385 mln zł tytułem wierzytelności wobec Polskich Sieci Elektroenergetycznych. Według sędziów znaczną część tej kwoty zdobył na podstawie sfałszowanych dokumentów.
Jędruch został skazany na osiem lat więzienia, ma też 10-letni zakaz zajmowania stanowisk kierowniczych w spółkach prawa handlowego. Dodatkowo sąd nałożył na niego 720 tys. zł grzywny oraz obowiązek częściowego naprawienia szkody. Musi zapłacić Enionowi (następca BZE) 55 mln zł.
Wyrok nie jest jeszcze prawomocny, ale wszyscy zastanawiają się, czy w ogóle będzie można go wyegzekwować. Powód? Oficjalnie Jędruch nie ma żadnego majątku. Dziewięć lat temu prokuratura na poczet przyszłej kary zabezpieczyła należące do niego samoloty Cessna i An-2, samochody: Ferrari, Jeep Grand Cherokee oraz Suzuki Vitara, pałacyk i cegielnię. - Dodatkowo na rachunkach bankowych zajęliśmy około 215 tys. zł oraz pakiet akcji huty Ferrum - mówi prokurator Marta Zawada-Dybek, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Katowicach.
Według śledczych wartość zabezpieczonego dziewięć lat temu majątku szefa Colloseum wynosiła około 5 mln zł. Po uprawomocnieniu się wyroku trzeba będzie jednak dokonać jego ponownej wyceny. I nikt nie ma wątpliwości, że będzie ona dużo niższa. Najwięcej na wartości straciły samochody oraz stojące na lotnisku w Rybniku samoloty. An-2 to praktycznie wrak. - Ta maszyna warta była 200 tys., a teraz nie wiem, czy dostałbym za nią 2 tys. zł - mówi Jędruch. Odpowiedzialnością za taki stan rzeczy obarcza prokuraturę, która po zajęciu samolotów nie dbała o nie. - Podobnie rzecz miała się z cegielnią i pałacykiem, które nie były ubezpieczone i spłonęły, kiedy siedziałem w areszcie.
Józef Jędruch jeździ luksusowymi mercedesami, ale one nie należą do niego. Po wyjściu na wolność wytaczał procesy prokuratorom, sędziom i dziennikarzom. Jeśli przegrywał, nie płacił zasądzonych kilkutysięcznych kosztów sądowych. - Oficjalnie nie ma majątku, więc nie wiadomo, z czego to ściągnąć - przyznaje osoba, która wygrała proces z szefem Colloseum i nie może doprosić się od niego pieniędzy.


Źródło: Gazeta Wyborcza Katowice