Sąd w Nowym Sączu zakończył sprawę nagrania Tadeusza Skorupy w sposób bardzo dla senatora PiS-u niekorzystny. Polityka nagrano, gdy w prywatnej rozmowie wyjaśniał, że wcale nie chce wygrać przetargu na działkę, aby zrobić z niej boisko dla szkoły, ale by postawić na niej elektrownię wiatrową i na niej zarabiać.
Nie przebierając w słowach, dodał także, że w Senacie zarabia, "ku..., psie pieniądze". Tych, którzy nagranie upublicznili - w tym "Tygodnik Podhalański" - pozwał za naruszenie dóbr osobistych swoich i żony, która również brała udział w przetargu.
Nowosądecki oddalił pozew i nakazał skarżącym pokryć koszta sądowe. - Nie przystoi, by senator dbał jedynie o swoje sprawy materialne, próbując ukryć przed opinią publiczną swoje prawdziwe motywy, co ujawniło opublikowane nagranie. Rolą prasy jest przeciwdziałać patologicznym mechanizmom - stwierdziła w uzasadnieniu wyroku sędzia Maria Tokarz.
- Wyborcy mają prawo oczekiwać, by parlamentarzysta odznaczał się kulturą osobistą, poczuciem taktu, powinien szanować demokrację, a nagranie ujawniło prawdziwe oblicze senatora. Poznaliśmy dwie twarze parlamentarzysty. Także żona senatora udzielała się publicznie, więc obowiązują ją podobne zasady jak parlamentarzystę - dodała.

Źródło: Gazeta Wyborcza Kraków