Ten młody człowiek (32 lata) oskarżony o posiadanie narkotyków i prowadzenie samochodu pod ich wpływem, zdecydował się przyjąć mandat poselski po Sławomirze Nitrasie, który został eurodeputowanym, by w ten sposób odpokutować za swoje grzechy.

Atamańczuk, były radny z Polic, został w kwietniu tego roku oskarżony m.in. o posiadanie narkotyków, prowadzenie samochodu pod ich wpływem oraz złożenie policjantowi korupcyjnej propozycji. Jesienią ubiegłego roku został on zatrzymany przez policję wraz z ówczesnym przewodniczącym sejmiku zachodniopomorskiego. W samochodzie, którym jechali, znaleziono narkotyki. Postępowanie w sprawie pasażera Atamańczuka, któremu początkowo zarzucono posiadanie nieznacznej ilości narkotyków umorzono. Sam Atamańczuk przyznał się jedynie do posiadania narkotyków, za co grozi mu do 10 lat więzienia.



Atamańczuk powiedział dziennikarzom m.in., że zdecydował się zostać posłem, aby "móc zmazać część swojej winy, by służyć regionowi i ludziom". - Chciałbym wspomagać przeciwdziałanie narkomanii wśród młodzieży i dzieci poprzez wspieranie różnych programów – zadeklarował nowy poseł. I dodał, że będzie mówić o swoich doświadczeniach, których się nie wstydzi. - Nie twierdziłem, że się nie zaciągałem, tak paliłem - powiedział. Według niego, duża część społeczeństwa miała styczność z narkotykami i "pytanie jest takie, czy należy każdego sądzić, kto choć raz palił, czy posiadał skręta".

Nie miejsce tu na głębszą analizę opinii nowego posła o tej znacznej części polskiego społeczeństwa palącej skręty. Wypada mieć nadzieję, że wiedza pana posła w tej sprawie nie jest zbyt ścisła. Ale tak czy siak, prawo w tej sprawie jest w naszym kraju jednoznaczne i ktoś, kto chce być politykiem i nami rządzić, powinien o tym wiedzieć. Świetnych reprezentantów wybieramy do parlamentu i rad gminnych!

No i doskonały plan ma były polityk Platformy Obywatelskiej na wykonanie kary, której najwyraźniej spodziewa się. Rzeczywiście Sejm nie ma w narodzie najlepszej opinii, ale nie jest to miejsce uznawane za aż tak złe, by zsyłać tam ludzi za karę. Owszem skazanie kogoś na długotrwałe słuchanie tego, co niektórzy posłowie wygadują z sejmowej trybuny, mogłoby być niezłą torturą. Musimy nieraz tego słuchać, mimo że nic złego nie zrobiliśmy. Cezary Atamańczuk trochę narozrabiał, ale to my będziemy musieli cierpieć jego obecność w najwyższym organie władzy.

Ciekawy wątek do sprawy wniósł premier Donald Tusk, przewodniczący PO, która to partia wyrzuciła Atamańczuka i nie chce go w swoim klubie parlamentarnym . - Żałuję, że ten obywatel nie będzie mógł z nami współpracować w ramach PO ze względu na te zdarzenia, które były jego udziałem. Żałuję, bo się okazuje, że to całkiem dowcipny i bystry człowiek - mówił dziennikarzom o Atamańczuku Tusk. Tę zaskakująca opinię może tłumaczyć to, że obecny premier kiedyś też trochę skręty palił. Ale podobno nie zaciągał się i było to dawno. Czyżby jeszcze działało?