Na 20 i 21 września rzecznik dyscyplinarny wezwał do siedziby Krajowej Rady Sądownictwa w sumie czworo sędziów. Na pierwszego dnia sędziego Maciejewską i rzecznika Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia" sędziego Bartłomieja Przymusińskiego, na 21 września - sędziów Igora Tuleyę z warszawskiego sądu okręgowego oraz prezesa Iustitii Krystiana Markiewicza. Przymusiński składał wyjaśnienia jako świadek w sprawie wypowiedzi innych sędziów.  

Czytaj: Sędziowie mają się wytłumaczyć ze swoich wypowiedzi o zmianach w sądach>>

Maciejewska: przesłuchanie utwierdziło moje obawy

Sędzia Ewa Maciejewska po wyjściu od rzecznika dyscyplinarnego podkreśliła, że sam fakt wezwania, jak również sposób prowadzenia przesłuchania, utwierdziły ją w przekonaniu, iż obawy, które wyraziła w treści swego pytania do TSUE, były słuszne. 

- Orzekam w sprawach cywilnych od przeszło 20 lat i po raz pierwszy w związku z treścią postanowienia, które wydałam, zostałam wezwana przed oblicze rzecznika dyscyplinarnego - powiedziała. 

Powodem wezwania Maciejewskiej było jej pytanie prejudycjalne do TSUE ws. niezawisłości sędziowskiej w kontekście wprowadzanych w Polsce zmian. Łódzki sąd rozpoznawał sprawę z powództwa miasta Łowicz, które żąda od wojewody łódzkiego prawie 2,4 mln złotych z tytułu otrzymania w latach 2005-2015 zbyt niskich, zdaniem samorządu, dotacji celowych.

- Sąd postanowił wystąpić z pytaniem prejudycjalnym w związku z nowym, mocno upolitycznionym systemem dyscyplinarnym wobec sędziów, jak również z ustawami o ustroju sądów powszechnych, Sądzie Najwyższym i KRS. W tym zakresie sąd okręgowy podjął realną obawę, że w razie wydania określonego rozstrzygnięcia niekorzystnego dla Skarbu Państwa, w stosunku do składu orzekającego może być wszczęte postępowanie dyscyplinarne - wyjaśniła rzeczniczka łódzkiego sądu.

Pełnomocnik: próba presji i nacisku

Pełnomocnik sędzi mec. Patryk Radzimierski ocenił, że sposób jej przesłuchania potwierdził, iż "miało to na celu tylko i wyłącznie wywarcie presji i nacisku na sędziego, a nie wyjaśnienie jakichkolwiek okoliczności obiektywnych". 

- To jest nie tylko próba nacisku na niezawisłego sędziego, ale pokazanie wszystkim sędziom w Polsce i policzek wymierzony wszystkim sędziom w Polsce, że jeśli będziecie podejmować decyzje niewygodne dla władzy politycznej, to będziecie mieli z tego powodu kłopoty. Jestem przekonany, że polscy sędziowie są ludźmi honoru, którzy się przed tą presją nie ugną - dodał.

Przymusiński: Nie ma podstaw do takich czynności

Sędzia Przymusiński powiedział portalowi Prawo.pl, że został wezwany jako świadek w sprawie wypowiedzi sędziów o organach wymiaru sprawiedliwości. 

- Uważamy, że nie ma podstaw do przeprowadzenia tego rodzaju czynności przesłuchiwania świadka przez rzecznika dyscyplinarnego na tym etapie postępowania, rzecznik uważał inaczej. Ta czynność się odbyła - powiedział. 

Dodał, że w innej sprawie, dotyczącej jego wypowiedzi, złożył pisemne wyjaśnienia. 

- Presja przez sędziów jest odczuwalna. Wielu się ze mną kontaktuje i mówią, że są zszokowani tym, co się dzieje, i tak to odbierają - dodał.  

Przesłuchanie Tulei i Markiewicza

Rzecznik dyscyplinarny wezwał też dwóch innych sędziów.  

Wezwanie sędziego Tulei może mieć związek z jego wypowiedzią na antenie TVN24, że "obecna Krajowa Rada Sądownictwa nie ma nic wspólnego z sądownictwem". 

- To jest taka fikcja, jak w "Roku 1984", gdzie Ministerstwo Prawdy zajmowało się propagandą, Ministerstwo Pokoju - wojną. A Krajowa Rada Sądownictwa ma tyle wspólnego z sądownictwem, że je niszczy, a osoby, które tam zasiadają, są po prostu grabarzami niezależności sądów i niezawisłości sędziów - mówił.  

Markiewicz, sędzia Sądu Okręgowego w Katowicach, informował, że również został "zaproszony do złożenia wyjaśnień przed rzecznikiem dyscyplinarnym".

Piebiak: to normalna procedura

Wcześniej wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak - odnosząc się do sprawy - powiedział, że żądanie wyjaśnień od sędziów ws. ich wypowiedzi medialnych to normalna procedura. 

Jak dodał, intencją rzecznika dyscyplinarnego nie była próba "zastraszenia" i "kneblowania ust" sędziom. - Sędziom nie wolno tyle samo, co wolno obywatelom, bo z uwagi na szczególną pozycję ustrojową sędziego, obowiązują ich ograniczenia wynikające z prawa o ustroju sądów powszechnych i zasad etyki sędziowskiej. Sędziowie muszą więc w swoich wypowiedziach uwzględniać te ograniczenia - powiedział wiceminister.