Poinformował o tym w poniedziałek rzecznik "Iustitii" Bartłomiej Przymusiński. Monika Frąckowiak to sędzia Sądu Rejonowego w Poznaniu, Igor Tuleya jest sędzią Sądu Okręgowego w Warszawie, a Bartłomiej Przymusiński sędzią Sądu Okręgowego w Poznaniu.

Według nieoficjalnych informacji w przypadku Przymusińskiego może chodzić o wywiad dla TVN24 w sierpniu br, w którym miał on określić proces rekomendacji kandydatów na sędziów Sądu Najwyższego jako "konkurs piękności".
Z kolei sędzia Igor Tuleya na antenie tej samej stacji mówił, że "obecna Krajowa Rada Sądownictwa nie ma nic wspólnego z sądownictwem". - To jest taka fikcja, jak w "Roku 1984" gdzie Ministerstwo Prawdy zajmowało się propagandą, Ministerstwo Pokoju - wojną. A Krajowa Rada Sądownictwa ma tyle wspólnego z sądownictwem, że je niszczy, a osoby które tam zasiadają, są po prostu grabarzami niezależności sądów i niezawisłości sędziów - powiedział Tuleya. Nie wiadomo, z jakich wypowiedzi ma się tłumaczyć sędzia Monika Frąckowiak.

Także szef "Iustitii" Krystian Markiewicz, sędzia Sądu Okręgowego w Katowicach poinformował, że został na 21 września zaproszony do złożenia wyjaśnień przed rzecznikiem dyscyplinarnym w Warszawie

 

Żądanie wyjaśnień od sędziów ws. ich wypowiedzi medialnych to normalna procedura - mówi wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak.  Jak powiedział, intencją rzecznika dyscyplinarnego nie była próba "zastraszenia" i "kneblowania ust" sędziom. - Sędziom nie wolno tyle samo, co wolno obywatelom, bo z uwagi na szczególną pozycję ustrojową sędziego, obowiązują ich ograniczenia wynikające z prawa o ustroju sądów powszechnych i zasad etyki sędziowskiej. Sędziowie muszą więc w swoich wypowiedziach uwzględniać te ograniczenia - powiedział Piebiak.

- To procedura normalna dla państwa autorytarnego - replikuje prezes stowarzyszenia "Iustitia" Krystian Markiewicz.  - Sędzia ma obowiązek mówić o tym kiedy łamana jest praworządność w jego kraju. Sędzia ma obowiązek dbać o prawo każdego do sprawiedliwego rozstrzygnięcia o dostęp do sądu. Sędziowie Igor Tuleya i Bartłomiej Przymusiński robią to każdego dnia - podkreślił prezes stowarzyszenia.