Mowa o skardze nr 16915/21 (Danileţ przeciwko Rumunii). Facebookowy profil sędziego obserwowało około 50 tys. osób. Rumuńska krajowa rada sądownicza ukarała sędziego karą dyscyplinarną w postaci pozbawienia 5 proc. uposażenia przez okres dwóch miesięcy, a sąd krajowy utrzymał karę w mocy. Przed Trybunałem skarżący zarzucił, iż w ten sposób naruszone zostało jego prawo do wolności wyrażania opinii, chronione w art. 10 Konwencji. Trybunał zgodził się ze skarżącym i potwierdził naruszenie tego artykułu.

Trybunał wskazał przede wszystkim, iż władze rumuńskie nie dostrzegły, że w niniejszej należy dokonać zrównoważenia sprzecznych interesów konwencyjnych, które w niej zaistniały. Jakkolwiek sędzia ma obowiązek wstrzemięźliwości, powagi i lojalności, to z drugiej strony sędziemu przysługują standardowe prawa konwencyjne, takie między innymi jak wolność wyrażania opinii oraz prawo do poszanowania dobrego imienia. Władze rumuńskie w ogóle nie wzięły tych okoliczności pod uwagę, koncentrując się na interesie ogólnym w postaci powagi wymiaru sprawiedliwości i jego rzekomej ochrony przed nienawistnymi atakami ze strony skarżącego.

Czytaj: RPO ostrzega rzeczników dyscyplinarnych przed oskarżaniem sędziów >>
 

Sędzia też człowiek i nie musi zawsze milczeć

Trybunał wskazał dalej, iż władze rumuńskie nie wzięły również pod uwagę treści i kontekstu spornych wypowiedzi sędziego. Jakkolwiek skarżący skrytykował wymiar sprawiedliwości i działania organów władzy, a także podmiotów politycznych, to krytyka ta wpisywała się w szeroki kontekst debaty publicznej na temat wymiaru sprawiedliwości jako takiego oraz działania innych instytucji państwowych.

Skarżący krytykował wpływy polityczne, wywierane na instytucje państwowe, wypowiadał się zatem w szerokim kontekście zasad trójpodziału władzy i wartości konstytucyjnych. Prawidłowo odczytane w szerszym kontekście, wypowiedzi skarżącego sędziego, jakkolwiek mogły być emocjonalne, mieściły się w granicach debaty publicznej na ważne tematy społeczne, bowiem dotyczyły działania wymiaru sprawiedliwości, instytucji państwowych i planowanych zmian legislacyjnych w ich funkcjonowaniu. Trybunał podkreślił, że żadna ze spornych wypowiedzi nie miała charakteru nienawistnego, wulgarnego, zniesławiającego lub podżegającego do przemocy. Zdaniem Trybunału od osób wykonujących zawód sędziego można oczekiwać powściągliwości przy wykonywaniu wolności do wyrażania opinii, lecz nie oznacza ona milczenia na tematy publiczne.

 

Sędzia może mówić o sądach, także w mediach społecznościowych

Trybunał odniósł się dalej do sankcji dyscyplinarnej wymierzonej skarżącemu i wskazał na jej potencjalnie mrożący skutek: inni sędziowie, czy też osoby wykonujące funkcje publiczne, na wszelki wypadek mogą woleć zachować milczenie na ważne tematy społeczne, w tym na temat planowanych reform wymiaru sprawiedliwości lub jego funkcjonowania, aby nie narazić się na negatywne konsekwencje w pracy. Konkludując, Trybunał podkreślił brak uwzględnienia i zrównoważenia przez sądy rumuńskie sprzecznych interesów występujących w sprawie (to jest wolności wyrażania opinii sędziego z jednej strony, oraz interesu publicznego w zachowaniu powagi wymiaru sprawiedliwości z drugiej strony), przy czym wybór medium i formy przekazu – tutaj publicznego posta w serwisie Facebook – ma znaczenie, lecz nie jest to znaczenie pierwszorzędne.

W prawie polskim zakres odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów został uregulowany w art. 107 ustawy Prawo o ustroju sądów powszechnych, zgodnie z którym sędzia odpowiada dyscyplinarnie za działalność publiczną niedającą się pogodzić z zasadami niezawisłości sędziowskiej oraz za uchybienie godności urzędu. Omawiany wyrok stanowi cenną wskazówkę interpretacyjną w tej mierze. Odpowiedzialność dyscyplinarna sędziego nie może stanowić knebla, który uniemożliwia mu wypowiedzi na ważne tematy społeczne, również na Facebooku.