Sprawa została zapoczątkowana po analizach oświadczeń majątkowych sędziego, którą prowadziło Centralne Biuro Antykorupcyjne. Sprawę do sądu dyscyplinarnego skierował rzecznik dyscyplinarny sędziów sądów powszechnych sędzia Marek Hibner. Rzecznik wskazał we wniosku, że b. prezes Sądu Okręgowego w Świdnicy nie ujawnił wszystkich składników majątkowych w swoich oświadczeniach z lat 2014-2016. Łącznie, miała być to kwota ponad 270 tys. zł. Sędzia miał nie wykazać w oświadczeniach także posiadanych przez siebie papierów wartościowych.
W poniedziałek w poznańskim sądzie nie było sędziego Gula. W ocenie jego obrońcy, mec. Artura Mastalerza, w sprawie brak jest jakichkolwiek dowodów na winę sędziego. Jak wskazał, nie ma m.in. protokołu pokontrolnego. Obrońca wniósł w poniedziałek ponadto o wyłączenie z materiału dowodowego zeznań składanych przez funkcjonariuszki CBA, które przeprowadziły kontrolę, ze względu na możliwość ujawienia w nich treści objętych tajemnicą.
Sędzia Izabela Pospieska przychyliła się w części do tego wniosku i zgodziła się jedynie na odczytanie fragmentów zeznań funkcjonariuszek. Mówiły w nich, że sędzia Gul przyjął protokół pokontrolny, podpisał go, nie zakwestionował i nie wniósł do niego żadnych uwag.
W trakcie rozprawy odczytano także oświadczenia, jakie do sprawy składał sędzia Gul. W pierwszym z nich sędzia wskazał, że rzeczywiście w oświadczeniach mógł nie uwzględnić wszystkich składników majątkowych, ale mogło to być jedynie „wynikiem zapomnienia lub przeoczenia”. Sędzia odwołał jednak te wyjaśnienia, a mec. Mastalerz wskazał, że „CBA przeprowadzało kontrole przez 8-9 miesięcy, a sędzia miał tylko 7 dni, aby odnieść się do tych treści i nie miał możliwości dostępu do wszystkich informacji w takim czasie”.
Tłumaczył też, że kwota, która miała nie być uwzględniona w oświadczeniu to m.in. wartość polisy ubezpieczeniowej, której pieniądze po śmierci sędziego miał otrzymać jego brat. Polisa została jednak wykupiona i – jak wskazał obrońca – wówczas te pieniądze zostały uwzględnione w oświadczeniu. Jak tłumaczył – wcześniej nie tylko sędzia nie posiadał tych pieniędzy, a nadto, nie można było oszacować wartości polisy. Dodał też, że wątpliwości co do kwoty rzekomo zatajonej przez sędziego, również budzi wątpliwości, ponieważ brak jest informacji, na jakich podstawach taką kwotę wyliczyło CBA.
Rzecznik dyscyplinarny sędziów sądów powszechnych sędzia Marek Hibner powiedział natomiast, że „zdaę sobie sprawę, że postępowanie dowodowe jest w tej sprawie obarczone pewnym mankamentem, ale (…) to wynika ze stosownego zapisu ustawy o CBA". "Dwukrotnie podjąłem próbę uzyskania protokołu pokontrolnego, prowadzonego przez funkcjonariuszy CBA wobec pana sędziego, wtedy prezesa SO w Świdnicy (…) i nie uzyskałem tego protokołu. W odpowiedziach powoływano się na stosowny zapis w ustawie, jednocześnie wskazano, że określone informacje na temat sprawy mogę uzyskać w drodze przesłuchania od świadków prowadzących tę kontrolę” – mówił.
Hibner wniósł jednak o uznanie sędziego Gula winnym popełnienia przewinienia dyscyplinarnego i – jak mówił - biorąc pod uwagę nieumyślną postać czynu, wniósł o wymierzenie sędziemu kary upomnienia.
„Sędzia przyznał, że nie ujawnił wszystkiego, jak twierdzi, przez zapomnienie. Ja nie twierdzę, że było inaczej, że celowo ukrywał swój majątek, na to dowodów nie ma (…) Chcę jednak podkreślić, że treść oświadczenia pana sędziego nie neguje ustaleń faktycznych wskazanych na pewne nieprawidłowości w postaci wykazania w oświadczeniach kwot niższych niż ustalone w toku kontroli” – zaznaczył Hibner.
Jak dodał, uważa, że te zarzuty nie są bezpodstawne. "Gdyby one były rzeczywiście bezpodstawne, w wyniku kontroli, to sędzia by je skutecznie zakwestionował" - powiedział.
Postanowienie w sprawie sędziego Gula, poznański sąd apelacyjny ogłosi 20 kwietnia.
Sędzia Anatol Gul z funkcji prezesa Sądu Okręgowego w Świdnicy został odwołany przez ministra sprawiedliwości 12 lutego br. Według nieoficjalnych informacji zbliżonych do MS powodem tej decyzji miało być właśnie skierowanie do sądu dyscyplinarnego wniosku wobec prezesa świdnickiego SO.
Rzeczniczka prasowa Sądu Okręgowego w Świdnicy sędzia Agnieszka Połyniak tłumaczyła jednak PAP w połowie lutego, że "pan sędzia składał przed rokiem wyjaśnienia w tej sprawie ministrowi sprawiedliwości i wówczas, po zapoznaniu się z ich treścią, minister informował sędziego, że ze swej strony nie będzie wszczynał postępowania dyscyplinarnego". Dodała jednak, że sprawa trafiła do prezesa i kolegium sądu apelacyjnego i "tam została podjęta decyzja o poinformowaniu rzecznika dyscyplinarnego".
Sędzia tłumaczyła również, że decyzja o odwołaniu prezesa Gula była przyjęta z dużym zaskoczeniem, ponieważ - jak wskazała - "nie wydarzyło się nic nowego, co nie byłoby wiadome MS - zarówno jeśli chodzi o prezesa Gula, jak i o działalność sądu".
Według lokalnych mediów, które powołują się na środowisko sędziowskie, decyzja ministerstwa mogła mieć związek z kampanią Polskiej Fundacji Narodowej "Sprawiedliwe Sądy". Media podają, że autorzy kampanii zarzucili sądowi w Świdnicy wypuszczenie na wolność pedofila, który zaraz potem zgwałcił dziecko. Autorzy kampanii pomylili wtedy jednak sądy - wskazana przez nich sytuacja rzeczywiście miała miejsce, ale w sądzie we Wrocławiu.
Sędzia Gul zaprotestował przeciwko tym nieścisłościom. Mimo to, autorzy kampanii nie sprostowali tych przekazów. Sprawę zgłosił do prokuratury także mieszkaniec Świdnicy. "Prokurator, choć potwierdził, że doszło do rozpowszechniania kłamstwa, to odmówił wszczęcia postępowania. Uzasadniał to stanowiskiem, że to nie mieszkaniec, a sąd powinien wnieść prywatną skargę na fundację do sądu. Kilka tygodni temu z tą decyzją prokuratury nie zgodził się prezes Anatol Gul i złożył zażalenie na decyzję o niewszczynaniu postępowania" - zaznaczyła "Gazeta Wrocławska". (PAP)