Prób nowelizacji Prawa prasowego było dotąd - jak wyliczył sędzia Sądu Najwyższego prof. Jacek Sobczak - 18. Ostatnią próbę nowelizacji podjęło ministerstwo kultury - rok temu przygotowany w resorcie projekt trafił do konsultacji społecznych. Projekt nigdy nie trafił jednak do Sejmu.
W grudniu Trybunał Konstytucyjny orzekając, że niekonstytucyjne są przepisy prawa prasowego dotyczące sprostowań, dał Sejmowi 18 miesięcy na ich nowelizację. Według TK, przepisy te są "ogólnikowe, niepełne i niejednoznaczne".
O powrocie do prac nad nowelizacją napisała w piątek "Rzeczpospolita". Minister kultury Bogdan Zdrojewski powiedział, że rząd zajmie się sprawą zmian w ustawie o prawie prasowym prawdopodobnie w przyszłym tygodniu. "Taka decyzja zapadła w ubiegłym tygodniu (...), oczywiście porządek obrad jest ogłaszany w poniedziałek, więc 100-procentowej pewności nie ma, ale planujemy zająć się tymi zmianami" - powiedział PAP Zdrojewski. Minister zaznaczył, że ostateczne przepisy nowelizacji cały czas są jeszcze dyskutowane. Dotyczy to np. przepisu o czasie na autoryzację wypowiedzi. "Cały czas dyskutujemy o tym, by były dwie możliwości autoryzacji: by czas autoryzacji tekstu dla dziennika rzeczywiście były krótki, a dla np. tygodnika nieco dłuższy. Chcemy jednak wpisać w przepisy także możliwość umówienia się na inny termin autoryzacji, jeśli z jakichś powodów wynikać będzie, że potrzeba więcej lub mniej czasu" - mówił minister.
W ostatniej wersji projektu zakładano, że wypowiedź dla dzienników trzeba będzie autoryzować "nie później niż w ciągu sześciu godzin", a dla czasopism - w ciągu trzech dni. Teraz czas dla dzienników miałby być wydłużony do 12 godzin.
Ostatecznej wersji projektu na razie nie ma na stronach internetowych resortu. W ostatniej wersji, przesyłanej do konsultacji środowiskowych, przewidziano m.in. zniesienie obowiązującego dziś przepisu, który pozwala zawiesić dziennik lub czasopismo, jeśli w ciągu roku trzykrotnie popełniono w nim przestępstwo.
Nowością miała być także liberalizacja kryteriów, które spełniać musi redaktor naczelny - w projekcie zrezygnowano m.in. z wymogu, by był on obywatelem Polski.
Projekt w ostatniej wersji stwierdzał też wprost, że blogi internetowe, korespondencja elektroniczna, serwisy społecznościowe oraz prywatne strony internetowe nie mogą być uznawane za prasę.  Zmienione były w niej przepisy dotyczące sprostowań oraz zlikwidowano przepis o prawie do odpowiedzi na materiał prasowy.
Wprowadzono też definicję dziennikarza. Miała nim być "osoba zajmująca się redagowaniem, tworzeniem lub przygotowywaniem materiałów prasowych, na rzecz i z upoważnienia redakcji, w szczególności pozostająca z redakcją w stosunku pracy". Z dziennikarza zdejmowano obowiązek "służby państwu".
Projekt dotykał też kwestii tajemnicy dziennikarskiej. Proponowano m.in., by za treść opublikowanych materiałów prasowych i listów do redakcji, których autorstwo lub źródło zawartych w nich informacji pozostaje w tajemnicy, odpowiadał redaktor naczelny.
Rozszerzony miał być krąg podmiotów zobowiązanych do udzielania informacji prasie, przez włączenie do niego: przedsiębiorców, stowarzyszeń, fundacji, spółdzielni i wspólnot mieszkaniowych.
W projekcie eliminowano z obowiązującego prawa prasowego karę ograniczenia wolności za naruszenia spowodowane opublikowaniem materiału prasowego, pozostawiając jedynie zagrożenie karą grzywny. Nie dotykał on jednak kary pozbawienia wolności za zniesławienie, którą przewiduje art. 212 Kodeksu karnego. W uzasadnieniu do projektu napisano, że depenalizacja zniesławienia zostanie przeprowadzona przy okazji nowelizacji Kk.
Ponadto projekt nowelizacji miał oczyścić Prawo prasowe z reliktów PRL-u. W ustawie z 1984 r. wciąż funkcjonują bowiem instytucje, których dawno nie ma (np. Główny Urząd Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk, czyli cenzura). (PAP)