Zacznijmy od początku. Wiosną tego roku Stowarzyszenie Sędziów Polskich Iustitia przedstawiło listę 20 pilnych działań w zakresie przywracania praworządności, do realizacji do 2026 roku. Zaproponowało wśród nich, by Skarb Państwa występował z roszczeniem regresowym wobec sędziego z SN, powołanego przy udziale KRS ukształtowanej po grudniu 2017 r., jeśli jego wyrok był podstawą skargi do ETPCz, a ta skarga skutkowała konkretną kwotą zasądzoną lub przyznaną na podstawie ugody. – Mamy ogromną liczbę spraw, w tym momencie kilkaset, przed ETPCz związanych z problemem naruszenia przez Polskę prawa do sądu, ze względu na udział w składzie orzekającym osób powołanych na stanowiska sędziowskie z udziałem neo-KRS. W takich sprawach skarżącym wypłacane są, na mocy ugody zawartej ze stroną polską, odszkodowania sięgające ok. 10 tys. euro za sprawę – mówiła wówczas sędzia Urszula Żółtak z Sądu Okręgowego Warszawa-Praga, wiceprezeska warszawskiego oddziału Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia". Dodawała, że sprawy te dotyczą jednej zasadniczej kwestii - sąd był niewłaściwie obsadzony, w składzie była osoba wadliwie powołana z udziałem KRS ukształtowanej na podstawie ustawy z grudnia 2017 r. - Liczba tzw. neo-sędziów wzrasta, więc i problem narasta. Odszkodowania w oparciu o wyrok czy ugodę wypłacane są ze Skarbu Państwa, czyli płacimy za to my wszyscy – uzasadniała.

Czytaj: Wadliwie powołany sędzia zapłaci państwu odszkodowanie?>>

Minister Żurek w swoich pierwszych wypowiedziach medialnych też o tym mówi. W jego ocenie takie osoby „muszą ponieść odpowiedzialność finansową". I wskazuje konkretnie na Prokuratorię Generalną, która miałaby w imieniu Skarbu Państwa dochodzić takich roszczeń i udowadniać, że takie orzekanie wyrządziło szkodę, czyn był bezprawny i świadomy. 

Czytaj też w LEX: Kocjan Jakub, Krytyczny przegląd wybranego orzecznictwa sądów administracyjnych wobec statusu tzw. neosędziów w latach 2018–2023> 

Sędzia wiedział, więc i konsekwencje muszą być

Przypomnijmy, że Iustitia wskazywała, iż jak najbardziej są do tego podstawy. – Osoba, która jest funkcjonariuszem publicznym, pełni funkcję sędziego, nie może zasłaniać się nieznajomością prawa. Już w wyroku z 19 listopada 2019 r. TSUE wyraźnie wskazał na wadliwość powołań na stanowiska sędziowskie z udziałem KRS ukształtowanej na podstawie ustawy z 2017 r. Od tego czasu w szeregu orzeczeń sądów polskich i europejskich podnoszono, że KRS nie spełnia warunków określonych w Konstytucji, jest upolityczniona, a proces powoływania na stanowiska sędziowskie z jej udziałem jest obarczony wadą. W tym kierunku wypowiadała się uchwała trzech połączonych Izb SN z 2020 r., a następnie wiele orzeczeń sądów polskich i europejskich, w tym także ostatni wyrok ETPCz Wałęsa przeciwko Polsce z listopada 2023 r., który czeka na wdrożenie. Trudno więc argumentować, że osoba powołana na stanowisko sędziowskie nie miała wiedzy i świadomości, że jej powołanie było wadliwe. Dlatego wykazanie zawinionego zachowania oparte jest na realnych przesłankach – zaznaczała sędzia Żółtak.

Takie powództwa miałyby dotyczyć poszczególnych „osób/tzw. neo-sędziów, którzy przyczynili się do szkody". 

Czytaj też w LEX: Gądzik Zuzanna, Hypś Sławomir, Lemańska Joanna, Instytucja skargi nadzwyczajnej w świetle wyroku Europejskiego Trybunału Praw Człowieka z 23.11.2023 r., Wałęsa v. Polska, skarga nr 50849/21> 

Czytaj: Zadośćuczynienie za tymczasowe aresztowanie z udziałem tzw. neo-sędziego>>

Prawnicy od początku podzieleni

Pomysł jest interesujący. Wystąpienie z regresem jest jak najbardziej możliwe. Jest to postępowanie cywilne, stąd tzw. neo-sędziowie nie będą się mogli chować się za immunitetem. Rozstrzyganie w tych kwestiach powinno należeć do sądu, oczywiście prawidłowo obsadzonego zgodnie z artykułem 45 Konstytucji. Stąd uważam, że za bycie przez kogoś tzw. neo-sędzią nie powinni płacić obywatele z budżetu państwa, bo to jest bez sensu – mówi dr hab. Marek Chmaj, konstytucjonalista (Kancelaria Chmaj i Partnerzy spółka partnerska). Dodaje, że może to dotyczyć też sędziów sądów powszechnych powołanych od 2018 r. – Przy czym będzie musiał pochylić się nad tym sąd, rozstrzygający w danej sprawie. Ewentualnie, w przypadku rozbieżności w orzecznictwie, decyzję podejmie Sąd Najwyższy – już w legalnym składzie – podsumowuje.

Inaczej patrzy na to prof. Ryszard Piotrowski, konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego. Jak podkreśla, w sprawie ewentualnych roszczeń wobec sędziów SN powołanych po 2018 r. można mówić jedynie o podstawach politycznych, ale podstaw prawnych nie ma żadnych.
Przede wszystkim dlatego, że pojęcie „neo-sędzia" nie jest pojęciem ustawowym i z punktu widzenia obowiązującego prawa ci sędziowie, aczkolwiek moim zdaniem powołani wadliwie, są sędziami. Dopóki nie będzie w tej sprawie odpowiedniego przepisu ustawy, indywidualne poglądy dotyczące ich statusu nie mają żadnego znaczenia prawnego. W związku z tym sugestia dotycząca roszczeń regresowych, nie oparta na prawie, jest istotnym naruszeniem konstytucyjnej niezawisłości sędziowskiej, a z tego punktu widzenia nie powinna mieć miejsca – mówi profesor. I dodaje, że dotyczy to także sędziów sądów powszechnych powołanych po 2018 r. – Sądownictwo działa na podstawie prawa, tak jak wszystkie organy władzy publicznej. W związku z tym indywidualne poglądy, poglądy o charakterze politycznym, nie mają znaczenia prawnego – potrzebne są zmiany ustawowe – zaznacza. 

Czytaj też w LEX: Skorupka Jerzy, Wyłączenie sędziego. Glosa do uchwały składu siedmiu sędziów Sądu Najwyższego - Izba Karna z dnia 13 czerwca 2023 r., I KZP 22/22> 

Potrzebna podstawa prawna

Na problem z podstawą prawną zwracał też uwagę w rozmowie z Prawo.pl prof. dr hab. Piotr Kardas z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Wskazywał, że korzystanie z modelu roszczeń regresowych w stosunku do sędziów SN napotykać będzie na różnego rodzaju trudności argumentacyjne. – Co istotne, nie mamy w Polsce żadnego, stwierdzonego formalnie stanowiska rozstrzygającego problem sprzeczności ustawy o KRS z 2017 r. z Konstytucją, bo nie ma TK i nikt takiego stanowiska nie przedstawił. Jest też problem ze skonkretyzowaniem podstawy niezgodności tej ustawy z Konstytucją, czyli wskazaniem reguły lub zasady konstytucyjnej, z którą niezgodne są regulacje zawarte w znowelizowanej w 2017 r. ustawie o KRS. Najprościej byłoby oczywiście wykazać, że Konstytucja zawiera nakaz takiego kształtowania ustawy o KRS, które gwarantuje sędziom samopowoływanie swoich przedstawicieli do KRS. Tak treściowo brzmiąca norma oznacza daleko idący korporacjonizm, stąd być może pojawia się pewien sceptycyzm w tym zakresie – mówił.

Tuż po upublicznieniu pomysłu Iustitii przypominał, że problemem jest także to, iż istnieje cały czas domniemanie konstytucyjności ustawy, które ma charakter domniemania ustrojowego. – Możemy je obalić poprzez orzeczenie sądu konstytucyjnego, co jest obecnie niewykonalne, albo podważyć jednostkowo w ramach mieszanego modelu kontroli konstytucyjności prawa, czyli w orzeczeniach sądów powszechnych, SN lub NSA. I takich orzeczeń nie ma – podsumowywał prof. Kardas. 

Wskazywał również, że budowanie roszczenia regresowego wymaga bardzo dobrej podstawy, m.in. stwierdzenia, że od jakiegoś momentu sędziowie SN mają świadomość, iż podejmując czynności orzecznicze, czynią to w sposób sprzeczny z Konstytucją, z Europejską Konwencją Praw Człowieka i Podstawowych Wolności, z prawem UE. – Do tego trzeba by ocenić aktywność państwa na przestrzeni ostatniego 1,5 roku i poszukiwać odpowiedzi na pytanie, czy organy władzy publicznej uczyniły wszystko, żeby zapobiec sytuacji wydania orzeczenia, które w imieniu Rzeczpospolitej Polskiej nie powinny być wydane. Dalej należałoby przeanalizować, czy te wszystkie elementy uzasadniają odwołanie się do roszczenia regresowego, a dopiero przesądzenie tego otwierałoby drogę do dochodzenia takich roszczeń – przekonywał.

Z kolei sędzia Włodzimierz Brazewicz z Sądu Apelacyjnego w Gdańsku, rzecznik dyscyplinarny ad hoc powołany przez ministra sprawiedliwości Adama Bodnara, mówił w kwietniu, że dochodzenie przez Skarb Państwa roszczeń regresowych od sędziów, osób powołanych na stanowiska sędziowskie po 2018 r., z racji orzeczenia ETPCz albo ugody, byłoby bardzo ryzykowne i niebezpieczne. – Musiałoby to roszczenie dotyczyć także złamania art. 6 Europejskiej Konwencji o Ochronie Praw Człowieka, czyli prawa do sądu poprzez przewlekłość postępowania. A konsekwencją takich działań musiałoby być obowiązkowe ubezpieczenie sędziów – zaznaczał.

Sędzia Kinga Grzegorczyk z Sądu Okręgowego w Łodzi, III Wydziału Cywilnego Odwoławczego, członek zarządu stowarzyszenia Ogólnopolskie Zrzeszenie Sędziów „AEQUITAS", mówiła wówczas, że pomysł ten można ocenić wyłącznie jako działanie odwetowe, skrajnie godzące w podstawowe zasady demokracji i niezawisłości sędziowskiej. 

Czytaj też w LEX:

Gabriel-Węglowski Michał, Zakres badania skargi na przewlekłość postępowania> 

Sprawozdanie z debaty w redakcji "Europejskiego Przeglądu Sądowego" pt. "Skutki wyroków Trybunału Sprawiedliwości i Sądu Najwyższego dotyczących Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego i Krajowej Rady Sądownictwa" (Warszawa, 17 XII 2019)>