Czytaj: Minister prezydenta: rozmowy ws. reformy sądownictwa na finiszu>>

W wywiadzie dla „Super Expressu" doradczyni prezydenta jako przykład podała Izbę Dyscyplinarną Sądu Najwyższego, wskazując, że ważnym punktem projektu prezydenta było wprowadzenie do niej "elementu społecznego", czyli ławników, czego poprawki PiS nie przewidywały. - Wątpliwości budzi też proponowany przez PiS wybór delegowanych sędziów SN - powiedziała. - Po dziesięciu latach orzekania sędzia np. sądu rejonowego mógłby po wskazaniu przez ministra zostać delegowany do orzekania w SN. Jednocześnie - w myśl poprawek PiS - liczba delegowanych sędziów będzie zwiększona ze stu do stu dwudziestu, a więc w Sądzie Najwyższym większość stanowić będą osoby wskazane przez ministra sprawiedliwości, a zarazem prokuratora generalnego. To niedopuszczalne! - oceniła. - Wymiana sędziów przyniesie zmianę, ale tylko na krótki czas na początku - podkreśliła.

Czytaj: Prezydent i prezes PiS nie doszli do porozumienia ws ustaw o SN i KRS>>

Zdaniem doradczyni prezydenta ciekawym pomysłem byłoby dokonanie "obywatelskiego przeglądu sędziów i ich spraw", w ten sposób, by przykładowo sędziowie odpowiedzialni za ciągnące się od lat sprawy zostali dyscyplinarnie zwolnieni. - Tu wykorzystani mogliby być ławnicy. Ograniczenie reformy do zamiany Zosi na Jasia, bez zmiany sposobu sądzenia, nie jest żadną zmianą - mówiła.

Romaszewska wskazała też, że minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro "ma zresztą możliwość pełnej wymiany personalnej w sądach powszechnych", a - jej zdaniem "na razie nie robi prawie nic". - Wymienił raptem kilku prezesów - powiedziała Romaszewska w opublikowanym w poniedziałek wywiadzie. Więcej>>

Odpowiadając na pytanie o motywacje prezydenta Romaszewska stwierdziła: Nie ma mowy o kompromisie, gdy jest mowa o demokracji! Nie ma mowy o kompromisie, kiedy mam określić, czy jestem człowiekiem porządnym, czy nie. Nie da się być trochę porządnym człowiekiem, tak jak nie może być trochę demokracji. Są pryncypia, które są niepodzielne. Demokracja to także odpowiedzialność.

Natomiast w piątek w Radiu ZET Zofia Romaszewska zapowiedziała bardzo jednoznacznie, że według niej poprawki PiS są nie do przyjęcia przez głowę państwa.  - Jak przeczytałam te ustawy, to niezwykle się zdziwiłam, że można było coś podobnego wykonać i że można było uznać, że ci, którzy będą to czytać, to nie rozumieją co czytają - stwierdziła.