W czwartek odbyło się w Warszawie Drugie Forum Prawa Autorskiego, w trakcie którego kontynuowano dyskusję na temat dzieł osieroconych i dzieł wyłączonych z handlu. Chodzi o to, by uregulować w Polsce (do czego zobowiązuje nas też Unia Europejska) zasady korzystania z tych utworów.

„W tym momencie dostęp do tego rodzaju utworów jest praktycznie niemożliwy. Chcieliśmy w Polsce, przy okazji implementacji dyrektywy, wprowadzić rozwiązania pozwalające na dostęp komercyjny i niekomercyjny do dzieł osieroconych” – powiedział dziennikarzom na czwartkowym spotkaniu dyrektor Departamentu Własności Intelektualnej i Mediów Karol Kościński.

Dostęp komercyjny nie został uwzględniony w prawie unijnym, polski resort chce jednak rozszerzyć zapisy tak, aby po zakupie licencji z dzieł osieroconych mogli korzystać także prywatni wydawcy. Prawo unijne przewiduje wprowadzenie dostępu do dzieł osieroconych dla instytucji pożytku publicznego, bibliotek czy nadawców publicznych.

„Wyobraźmy sobie twórcę filmów dokumentalnych, który chciałby wykorzystać fragmenty przedwojennych filmów, w większości osieroconych z powodu śmierci lub emigracji ich twórców. Zainteresowany przychodzi do organizacji zbiorowego zarządzania i przeprowadzane są poszukiwania. Jeżeli autor się nie znajdzie, film uzyskuje status dzieła osieroconego i zainteresowany wykorzystaniem fragmentu filmu przedwojennego może uzyskać licencję w organizacji zbiorowego zarządzania” – mówił dyrektor.

Resort kultury proponuje, aby opłaty licencyjne za dzieła osierocone pobieranie przez organizacje zbiorowego zarządzania trafiały do Funduszu Promocji Twórczości. Stanowiłyby one alternatywne źródło finansowania funduszu po zlikwidowaniu obecnych opłat za korzystanie z utworów nieobjętych prawem autorskim. Są to dzieła, które trafiły do domeny publicznej, ponieważ minęło już 70 lat od śmierci ich twórców, lub dzieła dawne, stworzone przed wprowadzeniem ochrony autorskiej do porządku prawnego. Taką opłatę pobiera obecnie nieliczna grupa krajów na całym świecie.

Katarzyna Ślaska z Biblioteki Narodowej uważa pomysł ministerstwa za bardzo sprawiedliwy. „Właściciele autorskich praw majątkowych, których nie można zlokalizować, dzielą się swoimi tantiemami z twórcami młodymi, którzy rozpoczynają dopiero swoje działanie, bądź z tymi, którzy z jakichś powodów wymagają zapomóg socjalnych” – mówiła. (ks/pap)