Informację taką przedstawił w piątek wieczorem w TVP Info minister Infrastruktury i Budownictwa Andrzej Adamczyk.

Minister powiązał te dobre statystyki z poprawą jakości polskich dróg, za które odpowiedzialny jest właśnie jego resort. - Realizujemy program, który ma doprowadzić do tego, żeby polskie drogi były jednymi z najbezpieczniejszych Europie i powinny być najkorzystniejsze pod względem gospodarczym - mówił Adamczyk. I dodał, że na spadek liczby śmiertelnych ofiar składa się wiele czynników: nowoczesne, przebudowane drogi, likwidacja miejsc szczególnie niebezpiecznych. Jak zaznaczył, rząd PiS zdecydował na duże wydatki, by zlikwidować takie miejsca. W 2016 r. rząd wydał 350 mln zł na drogach krajowych, w 2017 r. - 340 mln zł, prawie 700 mln zł.

To wszystko zapewne prawda, ale za sprawców tego sukcesu uważa się też policja, która podkreśla w tym kontekście swoją coraz większą skuteczność w ściganiu przestępców drogowych oraz w upowszechnianiu wzorów dobrych zachowań na drogach. Pretensje do współautorstwa sukcesu rości sobie też minister sprawiedliwości, który podczas swojej kadencji doprowadził do zaostrzenia przepisów za część przestępstw drogowych.

Bardziej sceptycznie podchodzi do tych deklaracji kryminolog prof. Brunon Hołyst, który podkreśla, że spadek lub wrost skali przestępczości ma zwykle bardziej złożone podłoże. Przyznaje, że jakość dróg i aktywność policji ma w tej dziedzinie mają duże znaczenie, ale wskazuje też na tak istotny czynnik, jak coraz wyższa jakość samochodów poruszających się po polskich drogach. - Nie bez znaczenia jest też coraz lepsza współpraca policji z kierowcami. Kiedyś kierowca mający skłoność do łamania przepisów mógł bać się tylko policji, a teraz musi także uważać na innych kierowców. W wielu samochodach zainstalowane są już kamery, z których nagrania piratów drogowych przesyłane są policji. To też ma wpływ na poprawę bezpieczeństwa na drogach - mówi prof. Hołyst.