Problem powraca od dłuższego czasu. Ze stanowiskiem RPD zgadzają się obrońcy praw dzieci. W rozmowie z Prawo.pl podnoszą, że dobro każdego z nich, w tym także jego tożsamość, powinny być chronione. 

Chodzi o rejestr sprawców przestępstw na tle seksualnym, który ruszył 1 października 2017 r. Zgodnie z przepisami składa się z części z dostępem ograniczonym i z rejestru publicznego. W pierwszej zamieszczane są dane osób prawomocnie skazanych za przestępstwa na tle seksualnym – m.in. pedofilów i gwałcicieli, których ofiary nie miały więcej niż 15 lat. Do tej części mogą też trafić gwałciciele, których ofiary miały mniej niż 18 lat, ale przysługuje im prawo do złożenia wniosku o wyłączenie z rejestru z dostępem ograniczonym. Nazwiska najgroźniejszych sprawców trafiają też do rejestru publicznego. Do pierwszej części dostęp mają przedstawiciele organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości, a także instytucji zajmujących się opieką nad dziećmi.

Czytaj: MS zapewnia - rejestr pedofilów nie pomija księży>>

RPD powołuje się na skargę dziecka pedofila

Marek Michalak w swoim wystąpieniu do ministra sprawiedliwości przywołuje skargę, która otrzymał od małoletniej córki pedofila. Mężczyzna został skazany na 15 lat więzienia, poszkodowana była właśnie jego córka. Chodziło m.in. o gwałt. 
Dziewczyna w swojej skardze podnosiła, że po ujawnieniu w rejestrze danych ojca, jej dotychczasowe życie ulegnie drastycznej zmianie - m.in. rówieśnicy zerwą z nią kontakty. 

Nie ma odpowiednich przepisów - RPD: uchybienie

RPD wskazał równocześnie, że ustawa o przeciwdziałaniu zagrożeniom przestępczością na tle seksualnym nie przewiduje możliwości złożenia przez osobę pokrzywdzoną wniosku o wyłączenie zamieszczenia danych osoby skazanej w Rejestrze Sprawców Przestępstw na Tle Seksualnym. 

Taki wniosek może złożyć skazany. Także prezes sądu może skierować sprawę na posiedzenie w przedmiocie wyłączenia zamieszczenia takich danych. Przywołuje przy tym wyjątkowy przypadek - uzasadniony dobrem małoletniego pokrzywdzonego.

W podnoszonej sprawie tak się jednak nie stało. 

- Brak odpowiednich regulacji należy uznać za istotne uchybienie, biorąc pod uwagę, że dane z rejestru publicznego identyfikujące sprawcę mogą jednocześnie prowadzić do identyfikacji osoby pokrzywdzonej. Skarżąca na skutek wpisania ich do rejestru  została narażona na wtórną wiktymizację. Ustawa nie daje jej też możliwości wystąpienia do sądu o usunięcie tych danych - dodaje Michalak.

Czytaj: RPO: rejestr pedofilów groźny także dla ofiar>>

Problem podnosi też RPO

Także Rzecznik Praw Obywatelskich podnosił, że umieszczanie danych sprawców przestępstw seksualnych w rejestrze publicznym uderza w ich dzieci. Szczególnie w małych społecznościach - jak zaznaczał - są narażone na odrzucenie, wrogość a nawet prześladowanie. 

Wskazywał, że szczególnym, kwalifikowanym przypadkiem jest sytuacja, gdy dzieci te same były ofiarami przestępstwa na tle seksualnym. - Nie dość, że mogą być społecznie napiętnowane z powodu winy rodzica, to dodatkowo dochodzi do wtórnej wiktymizacji poprzez przypomnienie im traumatycznych doznań z przeszłości - podkreślił. 

Przypominał równocześnie, że art. 9 ust. 4 ustawy o przeciwdziałaniu zagrożeniom przestępczością na tle seksualnym  stanowi, że sąd może orzec o wyłączeniu zamieszczenia danych w rejestrze publicznym, gdy zachodzi wyjątkowy przypadek, uzasadniony dobrem małoletniego pokrzywdzonego. 

Konieczna nowelizacja

W ocenie Rzecznika Praw Dziecka konieczna jest nowelizacja. Jak precyzuje, dziecko pedofila powinno mieć  uprawnienia do złożenia wniosku o usunięcie danych rodzica z rejestru. 

Mogły się to odbywać - ocenia - za pośrednictwem przedstawiciela ustawowego lub kuratora kolizyjnego jeżeli sprawcą czynu jest jeden z rodziców. 

Eksperci: dobro dziecka trzeba chronić

Na konieczność analizy problemu i ewentualnych zmian wskazują też eksperci zajmujący się prawami dzieci. 

- W interesie wszystkich jest chronić dobro dziecka i chronić identyfikację jego tożsamości. W innych krajach również funkcjonują podobne rejestry i towarzysza temu podobne refleksje. Oczywiście rodzi się pytanie co jest ważniejsze interes i dobro konkretnego dziecka czy interes publiczny? Ale w tym przypadku trzeba znaleźć rozwiązanie, które będzie chronić też te dzieci - mówi w rozmowie z Prawo.pl wiceprzewodniczący Komitetu Nauk Pedagogicznych Polskiej Akademii Nauk, prof. Marek Konopczyński.

Wskazuje, że nie może dochodzić do sytuacji, kiedy dzieci pedofilów są identyfikowane np. w szkole i z powodu rodziców wiktymizowane i prześladowane. 

Profesor przypomina równocześnie, że rolę w ochronie interesu publicznego spełnia też część rejestru z ograniczonym dostępem, ponieważ poza przedstawiciele organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości, korzystają z niej też instytucje zajmujące się opieką nad dziećmi.  - Troska o dziecko jest ostotna także w kontekście rozwiązań formalno-prawnych - dodaje.