Podczas poniedziałkowej konferencji prasowej w Katowicach minister tłumaczył tę zmianę wydłużeniem w czasie konsultacji społecznych. Potwierdził, że ostateczna liczba sądów, które mają być połączone z innymi, będzie mniejsza niż pierwotnie zakładano.
— Trwa kolejna faza konsultacji społecznych w sprawie tzw. znoszenia sądów (...). Ponieważ te konsultacje społeczne traktujemy z maksymalną powagą i zdecydowaliśmy się na ich kolejną turę, w związku z tym planuję wprowadzenie tej reformy nie od 1 lipca, bo sądy miałyby zbyt mało czasu na przystosowanie się do tej zmiany, tylko od 1 stycznia — zadeklarował Gowin.
Pytany o zmniejszenie liczby sądów planowanych do zniesienia, minister wyjaśnił, że "konsultacje społeczne mają to do siebie, iż pod ich wpływem rząd, w tym przypadku Ministerstwo Sprawiedliwości, modyfikuje swoje rozwiązania".
— Rzeczywiście, tak jak już w drugiej fazie konsultacji przewidzieliśmy nieznacznie zmniejszenie liczby sądów przeznaczonych (...) do połączenia z sądami większymi, tak samo sądzę, że i po tej ostatniej fazie konsultacji ta liczba ulegnie pewnemu ograniczeniu — powiedział minister.
Reforma miała pierwotnie dotyczyć ok. 120 sądów. Plan zakłada, że sądy rejonowe, w których pracuje do 14 sędziów, miałyby zostać zniesione i przyłączone - już jako wydziały zamiejscowe - do innych, większych sądów rejonowych. W sobotę Gowin mówił w Krakowie, że reforma może dotyczyć 100-110 sądów.
"Premier postawił mi jasne zadanie w expose. Czas orzekania w polskich sądach na koniec kadencji ma być o jedną trzecią krótszy - oczekują tego miliony Polaków. Tego zadania nie da się wykonać, jeżeli nie zracjonalizujemy struktury organizacyjnej sądownictwa" - tłumaczył w poniedziałek w Katowicach minister.
Podkreślił, że znoszenie sądów nie oznacza ich likwidacji. — Chodzi o to, żeby w sensie administracyjnym połączyć część tych najmniejszych sądów z większymi - po to, by unikać sytuacji, w których np. na skutek urlopów zdrowotnych czy macierzyńskich niektóre sądy są kompletnie zdezorganizowane, sparaliżowane — tłumaczył szef resortu sprawiedliwości.
— Dzisiaj ani minister sprawiedliwości, ani prezes sądu okręgowego, w takiej sytuacji nie może nic zrobić. Po tym, jak w sensie administracyjnym dwa lub trzy sądy będą połączone, tam, gdzie są przestoje czy zatory, będzie można kierować sędziów z sądów sąsiednich — dodał minister, podkreślając, iż ma świadomość, że "to nie jest reforma szczególnie popularna w środowiskach lokalnych, ale z pewnością służąca interesowi ogółu społeczeństwa".
Według Gowina obecnie na ok. 7 tys. sędziów zatrudnionych w sądach rejonowych, połowa to sędziowie funkcyjni: prezesi, wiceprezesi czy szefowie wydziałów - czasem jednoosobowych. — Przy tak bizantyjskiej strukturze polskie sądy nie są w stanie orzekać krótko — podsumował minister.
PAP