System losowego przydzielania spraw (SLPS) sędziom od lat budzi dyskusje. Sami sędziowie skarżą się na problemy organizacyjne i techniczne. Inną jeszcze kwestią jest sam algorytm SLPS. Poprzednio kierownictwo ministerstwa sprawiedliwości było na tyle niechętne do jego ujawnienia, że sprawa oparła się w 2021 r. o Naczelny Sąd Administracyjny, który zobowiązał je do podzielenia się tą informacją z opinią publiczną.
- Jeśli założymy, że intencje wprowadzanych obecnie zmian są tylko takie, by usprawnić przydzielanie spraw i naszą pracę, to wielu z nas sędziów, tej zmianie przyklaśnie. Tym bardziej, że w tym momencie problemy kadrowe są tak duże, że na wyrok w drugiej instancji czeka się nawet 2,5 roku — mówi jeden z sędziów sądu apelacyjnego. Problem jednak w tym, że sam minister w mediach społecznościowych napisał m.in.: "Zmiany te są zgodne z orzecznictwem ETPC, który przypomina: obywatel ma prawo do sądu ustanowionego zgodnie z prawem. Eliminujemy zatem ryzyko wydania orzeczeń przez nielegalne składy, a obywatel zyskuje pewność, że jego sprawa zostanie rozpatrzona szybko i przez niezawisły sąd". A to z kolei wywołało dyskusję, że w ten sposób próbuje się "usunąć" ze składów sędziów powołanych od 2018 roku.
Czytaj: Przewodniczący wydziału będzie mógł sam wyznaczyć dwóch sędziów do składu "trójkowego">>
Nowy regulamin urzędowania sądów. Waldemar Żurek ogłasza koniec „ziobrolotka”>>
Wątpliwości miały RLC i Departament Oceny Skutków Regulacji
Przypomnijmy, że zgodnie ze zmienionym regulaminem, przewodniczący wydziału będzie mógł zdecydować — w przypadku potrzeby poprawy efektywności pracy wydziału, że sprawy rozpoznawane w składzie trzech sędziów SLPS przydzieli referentom, a pozostałych dwóch członków składu wyznaczy według zasad określonych przez prezesa sądu, po zasięgnięciu opinii kolegium właściwego sądu. To zmiana, bo wstępna wersja projektu zakładała, że sprawy rozpoznawane w składzie 3 sędziów SLPS przydziela jedynie referentom, a pozostałych dwóch członków składu wyznacza przewodniczący wydziału. Wzbudziło to jednak sporo uwag. Rządowe Centrum Legislacyjne wskazało, że taki zapis budzi wątpliwości w świetle wyrażonej w art. 47a par. 1 Prawa o ustroju sądów powszechnych "zasady losowego przydziału spraw sędziom". Z kolei Departament Oceny Skutków Regulacji i Analiz Kancelarii Prezesa Rady Ministrów rekomendował "przedstawienie opcji alternatywnych, np. modyfikacji algorytmu systemu informatycznego SLPS lub zasad przydziału spraw w składach wieloosobowych, dzięki którym możliwe byłoby zachowanie zasady losowego wyznaczenia wszystkich członków składu orzekającego".
Czy minister rozporządzeniem mógł poprawić "sądolotka"?
Prof. Andrzej Olaś z Zakładu Postępowania Cywilnego Uniwersytetu Jagiellońskiego przypomina, że charakter rozporządzeń na gruncie polskiego porządku konstytucyjnego jest czysto wykonawczy. - Rozporządzenia muszą mieścić się w granicach delegacji ustawowej, czyli tego przepisu, który stanowi podstawę kompetencyjną dla ministra do wydania rozporządzenia. I zarazem w żadnym wypadku nie mogą naruszać, w tym zmieniać, norm rangi ustawowej. W obu przypadkach — zarówno jeśli chodzi o ostatnie rozporządzenie, jak i poprzednie dotyczące składów rozpoznających wnioski o wyłączenie sędziów powołanych od 2018 r., te podstawowe, fundamentalne reguły zostały naruszone. Powtarzam, doszło do modyfikacji reguły ustawowej w drodze rozporządzenia, co jest niedopuszczalne, i równocześnie - w moim przekonaniu - doszło do wykroczenia poza zakres delegacji. Także można powiedzieć, że mamy tutaj do czynienia z podwójnie nieprawidłowym działaniem ze strony ministra sprawiedliwości - wskazuje.
Podobnie ocenia to prof. Ryszard Piotrowski, konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego. - O rozstrzygnięciu w danej sprawie będzie mogło zdecydować tych dwóch sędziów, którzy zostali wyznaczeni poza systemem losowego przydziału spraw. I mamy tu do czynienia ze zmianą przepisów zawartych w ustawie w drodze rozporządzenia. Trzeba przy tym też pamiętać o roli ministra sprawiedliwości względem sądów — jest ona pozbawiona jakiegokolwiek oparcia w Konstytucji. Minister powinien więc wykazywać się szczególną rozwagą i ostrożnością w swoich działaniach dotyczących sędziów. W jego ocenie, biorąc pod uwagę przepisy zawarte w p.u.s.p, w tym dotyczące tego, co powinno znaleźć się w przedmiotowym rozporządzeniu, premier powinien wystąpić do Rady Ministrów z wnioskiem o uchylenie rozporządzenia ministra sprawiedliwości. — Zaniechanie może stanowić przesłankę odpowiedzialności premiera, niezależnie od odpowiedzialności ministra — podkreśla profesor.
Także sędzia Kinga Grzegorczyk z Sądu Okręgowego w Łodzi, III Wydziału Cywilnego Odwoławczego, członek zarządu stowarzyszenia Ogólnopolskie Zrzeszenie Sędziów „AEQUITAS", wskazuje, że rozporządzenie zmieniające Regulamin urzędowania sądów powszechnych budzi "uzasadniony niepokój, ponieważ stanowi niebezpieczny precedens zmiany ustawy przez akt niższej rangi". — Zgodnie z art. 92 ust. 1 Konstytucji RP rozporządzenia są wydawane przez organy wskazane w Konstytucji, na podstawie szczegółowego upoważnienia zawartego w ustawie i w celu jej wykonania, przy czym upoważnienie powinno określać organ właściwy do wydania rozporządzenia i zakres spraw przekazanych do uregulowania oraz wytyczne dotyczące treści aktu. Z uregulowania tego jasno wynika, że rozporządzenie w hierarchii źródeł prawa jest aktem podrzędnym w stosunku do ustawy. Przykładem takiej tzw. delegacji ustawowej jest art. 41 par. 1 pkt 2 p.u.s.p, zgodnie z którym minister sprawiedliwości, po zasięgnięciu opinii Krajowej Rady Sądownictwa, określi, w drodze rozporządzenia, regulamin wewnętrznego urzędowania sądów powszechnych określający szczegółowe zasady przydziału spraw, w tym m.in. sposób dokonywania losowania spraw. Zasadą zatem jest losowy przydział spraw — podsumowuje sędzia. Podnosi jeszcze jedną kwestię. — Jeśli weźmie się pod uwagę, że funkcja przewodniczącego jest powierzana sędziemu przez prezesa sądu, który może przewodniczącego z tej funkcji w każdym czasie odwołać, i zważywszy na ostatnią wymianę prezesów sądów przez obecnego ministra sprawiedliwości, w wielu przypadkach pomimo negatywnej opinii wniosku o odwołanie prezesa wyrażonej przez kolegium danego sądu, można nawet pokusić się o tezę, że na skład w danej sprawie będzie miał wpływ minister, a zatem polityk, poprzez prezesa sądu i na końcu przewodniczącego wydziału — zaznacza sędzia.
Cena promocyjna: 228.6 zł
|Cena regularna: 254 zł
|Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 177.8 zł
Burza w szklance wody? Potrzebna zmiana ustawy
Nieco inaczej patrzy na to prof. Hubert Izdebski z Uniwersytetu SWPS. Całą sprawę podsumowuje krótko: „burza w szklance wody" i dodaje, że problem tkwi tak naprawdę w ustawie. — Przepisy, które miałyby określać sposób przydziału spraw sędziom, są napisane w sposób bardzo mało czytelny. Najpierw mamy art. 41 par. 1 p.u.s.p, zgodnie z którym minister, po zasięgnięciu opinii KRS, ma w drodze rozporządzenia określić w regulaminie wewnętrznego urzędowania sądów powszechnych m.in. szczegółowe zasady przydziału spraw. W podpunktach są oddzielnie wymienione: sposób dokonywania losowania spraw oraz m.in. zasady ustalania składów wieloosobowych. Już w tym miejscu przepisy są niejasne. Następnie mamy art. 47a, który — biorąc pod uwagę zasady techniki prawodawczej — powinien znajdować się przed upoważnieniem ministra do wydania regulaminu, a przynajmniej w upoważnieniu należało zawrzeć odesłanie do tego przepisu. Zgodnie z par. 1 tego artykułu sprawy są przydzielane sędziom i asesorom sądowym losowo w ramach poszczególnych kategorii spraw, chyba że sprawa podlega przydziałowi sędziemu pełniącemu dyżur. Jednak w par. 5 pojawia się sędzia sprawozdawca — i nie wiadomo, czy wcześniejsze paragrafy też dotyczą tylko sprawozdawcy, czy także innych członków składu orzekającego, jeżeli jest on kolegialny. Do tego dochodzi fakt, że w rozporządzeniu jest mowa o referencie, a w ustawie o sprawozdawcy — punktuje profesor. I zaznacza, że konsekwencją nieporządku w przepisach jest to, że trudno jest ocenić, czy rozporządzenie — w tym zmiana wprowadzona od 1 października br. — jest zgodne z ustawą.
W jego ocenie, trzeba też brać pod uwagę art. 178 ust. 2 Konstytucji, zgodnie z którym sędziom ma się zapewnić nie tylko wynagrodzenie, ale i warunki pracy odpowiadające godności urzędu oraz zakresowi ich obowiązków. - Czy system losowego przydzielania spraw tak naprawdę te warunki im zapewnia? — zastanawia się profesor Izdebski. - W świetle standardów Rady Europy i UE losowanie jest tylko jednym z możliwych instrumentów służących eliminacji zewnętrznego wpływu na kształtowanie składu sądzącego. Losowania nie przewidują zresztą także przepisy o Sądzie Najwyższym i o sądach administracyjnych - podsumowuje.
Prof. Rafał Stankiewicz, kierownik Ośrodka Badań, Studiów i Legislacji Krajowej Rady Radców Prawnych dodaje, że intencja reformy – eliminacja wadliwych składów, odejście od dysfunkcyjnego SLPS i poprawa jakości orzekania – znajduje pewne uzasadnienie w standardach europejskich. - Rozporządzenie ma umożliwić szybkie wyłączenie z orzekania osób powołanych z udziałem nielegalnej KRS lub wątpliwych organów nominacyjnych – co przy ścisłej losowości bywało utrudnione. W tym sensie nowy model może wzmocnić prawo do sądu, eliminując sytuacje, w których sprawy rozpatrują nieuprawnione składy. Minister sprawiedliwości podjął ryzyko wyważenia dwóch istotnych wartości, które determinują prawo do sądu. Chodzi o prawidłowość składu orzekającego oraz przejrzystość w doborze jego członków — zaznacza. Dodaje jednak, że choć kierunek zmian można częściowo uzasadnić potrzebą ochrony prawa do sądu w rozumieniu materialnym, forma przyjęta w rozporządzeniu może budzić wątpliwości co do zgodności z konstytucją. — Z tego powodu za konieczne uznać należy podjęcie prac nad zmianą ustawy w tym zakresie, która jasno określi dopuszczalne wyjątki od zasady losowego wyznaczania składów, a w praktyce czym jest rzeczywiście ta „losowość" przydziału spraw — podsumowuje.
Będą podstawy do kwestionowania wyroków?
Adwokat Paweł Dziekański z Zakładu Prawa Karnego Instytutu Nauk Prawnych PAN przyznaje, że zapis o wyznaczaniu części składu przez przewodniczącego budzi jego wątpliwości. — Jestem także przeciwnikiem, w tak istotnych z punktu widzenia obywatela sprawach jak wyznaczenie składu orzekającego, wprowadzania wyjątków poprzez posługiwanie się klauzulami generalnymi o bardzo szerokim zakresie znaczeniowym (rozporządzenie używa słów: „w przypadku potrzeby poprawy efektywności pracy wydziału"). Praktyka dowodzi, że posługiwanie się tak nieostrymi pojęciami może prowadzić do wadliwego funkcjonowania przyjmowanych rozwiązań, nawet w sprzeczności z pierwotnymi założeniami, jakimi jest zapowiadana poprawa efektywności, szybkości — zaznacza.
I dodaje, że także kwestia zgodności rozporządzenia z ustawą może doprowadzić do sytuacji, w której do obecnych bardzo poważnych i destrukcyjnych problemów sądownictwa dojdzie kolejny, polegający na kwestionowaniu orzeczeń wydanych przez sędziów wyznaczonych do orzekania, a nie wylosowanych. — To będzie podnoszone w kontekście bezwzględnej przyczyny odwoławczej lub nieważności postępowania, a więc uchybień skutkujących niemożnością ostania się orzeczenia. To bardzo niebezpieczna droga poprawy efektywności. Istnieje także ryzyko, że w miejsce jednego rozwiązania zostaną wprowadzone w skali kraju niejednolite zasady wyznaczania sędziów do składów, ponieważ zasady określać ma prezes danego sądu po zasięgnięciu opinii kolegium sądu — ocenia.
Profesor Olaś pytany o konsekwencje, podkreśla, że kwestia ta z punktu widzenia procedury cywilnej nie jest jednoznacznie rozstrzygnięta w orzecznictwie ani w doktrynie. — Jest takie stanowisko, że z uwagi na charakter tych regulacji, w dużym stopniu organizacyjny, zarządczy, naruszenie tego typu reguł nie skutkuje uznaniem sprzeczności składu orzekającego z prawem, w efekcie nie powoduje nieważności postępowania. I jest pogląd przeciwny, który zakłada, że mamy do czynienia jednak z pewną jednością systemu prawnego, ścisłym funkcjonalnym związkiem pomiędzy normami o charakterze ustrojowym i proceduralnym, w związku z czym naruszenie którejkolwiek z nich w demokratycznym państwie prawa prowadzi do nieważności postępowania — mówi. I dodaje, że on sam nie ma wątpliwości, że w tym przypadku znaczenie tych norm jest na tyle fundamentalne, właśnie z punktu widzenia podstawowych koncepcji — czyli kwestii gwarancji prawidłowości składu sądu, że trzeba mówić o nieważności postępowania.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Linki w tekście artykułu mogą odsyłać bezpośrednio do odpowiednich dokumentów w programie LEX. Aby móc przeglądać te dokumenty, konieczne jest zalogowanie się do programu. Dostęp do treści dokumentów w programie LEX jest zależny od posiadanych licencji.










