Często pada też argument o „więzieniu za słowo”. Doświadczenie zawodowe wskazuje, że w sprawach o zniesławienie stronie atakującej bardzo rzadko zależy na orzeczeniu w stosunku do oskarżonego kary pozbawienia wolności. Nie spotkałem się z sytuacją – ani po jednej, ani po drugiej stronie – żeby tak daleko idący wniosek został w sprawie z art. 212 kodeksu karnego złożony.

Czytaj: Tłumienie krytyki przez ściganie zniesławienia trudniejsze, ale kary mają zostać>>

 

Przeprosiny cenniejsze od kary?

W tych sprawach chodzi najczęściej o zasadę. Bardzo często oskarżyciel prywatny domaga się zresztą środków nie na swoją rzecz, lecz na cel społeczny. Zdecydowanie bardziej istotny jest dla niego sam fakt skazania i stwierdzenia przez niezależny sąd, że ktoś skrzywdził go słowem. Ważne bywają przeprosiny, czy podanie wyroku do publicznej wiadomości.

Z tych powodów mówienie o karaniu więzieniem za słowo jest – jakkolwiek popieram eliminację kary pozbawienia wolności z art. 212 k.k. – czysto populistyczne. To trochę jak z odpowiedzialnością karną do lat 8 za składanie fałszywych zeznań. W rzeczywistości rzadko kiedy, nawet w ewidentnych sytuacjach, sprawcę czynu zabronionego polegającego składaniu fałszywych zeznań spotyka jakakolwiek odpowiedzialność, o górnej granicy ustawowego zagrożenia nie wspominając.

Znam wielu, którzy dzięki art. 212 k.k. wiele się nauczyli i jest szansa, że w przyszłości zastanowią się, zanim kogoś obrażą. Znam też takich, którzy dzięki temu przepisowi odzyskali poczucie sprawiedliwości. Nie znam natomiast nikogo, kto za ten czyn odsiedział.

 

Nie można zapominać o posiedzeniu pojednawczym

Mam wrażenie, że coraz częstsza tendencja do walki o wyeliminowanie art. 212 k.k. wynika z dyskusji o tzw. SLAPP-ach (Strategic Lawsuit Against Public Participation). Zgadzam się, że jest wysoce niepożądane, by – jak to się przedstawia – bogate korporacje miały za 300 zł (koszt prywatnego aktu oskarżenia) prowadzić na ścieżkę karną odważnych sygnalistów, którzy mają odwagę mówić prawdę.

Tyle tylko, że dzięki art. 213 k.k. prawdziwość zarzutu dotyczącego postępowania osoby pełniącej funkcję publiczną lub służącego obronie społecznie uzasadnionego interesu wyłącza bezprawność czynu z art. 212 k.k.

A tak poza wszystkim trzeba pamiętać, że sprawę o zniesławienie rozpoczyna obligatoryjne posiedzenie pojednawcze. To dobra okazja, żeby każda ze stron mogła się cofnąć. Co jest, niestety, bardzo rzadkie.

Mikołaj Kozak, adwokat, Kancelaria Kulpa Kozak Adwokaci i Radcowie Prawni