Mowa tu zarówno o przedsiębiorcach, którzy podporządkowali się surowym i rygorystycznym wymogom, jakie wytyczyła dla nich obowiązująca od  1 stycznia 2010 roku ustawa o grach hazardowych, jak i tych, którzy nie pogodzili się z wprowadzonymi dla nich ograniczeniami i rzucili wyzwanie regulatorowi oraz sądom, poszukując argumentacji w przepisach prawa wspólnotowego i zastrzeżeniach co do konstytucyjności niekorzystnych dla nich uregulowań.

Czytaj: TK: ustawa o grach hazardowych jest zgodna z konstytucją>>

Pierwszym kamieniem milowym w tej trwającej już od czterech lat rozgrywce wydaje się być orzeczenie TK z dnia 11.03.2015 w sprawie P 4/14. W największym skrócie, Trybunał w zasadzie rozwiał wątpliwości co do tego, czy ustawa o grach hazardowych obarczona jest wadami prawnymi rzutującymi na jej moc obowiązującą w polskim systemie prawnym. Zdaniem Trybunału – choć poprzedzonym kilkoma zastrzeżeniami – nie ma przesłanek do tego, aby polskie sądy czy organy administracji odmawiały zastosowania jej przepisów, czy to z uwagi na podnoszoną dysproporcjonalność ograniczeń działalności gospodarczej, czy to z uwagi na niedochowanie trybu notyfikacji projektu ustawy Komisji Europejskiej. Orzeczenie to jest niewątpliwie ważnym głosem i ma silną moc perswazyjną dla organów stosujących prawo. Niezadowolonym z jego treści pozostaje już tylko ewentualna walka na argumenty z zakresu prawa międzynarodowego, bardziej na gruncie arbitraży inwestycyjnych niż przed polskimi sądami.
 
Drugim ważnym głosem w dyskusji o polskim systemie gier hazardowych jest zamieszczony dziś na stronach NIK raport na temat egzekwowania przepisów prawa wobec podmiotów prowadzących działalność w zakresie zakładów wzajemnych. Raport ten stanowi interesujący komentarz do tego, jak w praktyce wygląda funkcjonowanie tego rynku, szczególnie w kontekście powszechnej dostępności w Internecie wszelakich gier hazardowych, z których przeważająca większość organizowana jest bez wymaganego przepisami ustawy o grach hazardowych zezwolenia polskiego Ministra Finansów. Raport potwierdza tylko to, o czym od lat mówi grupa nielicznych przedsiębiorców, którzy zdecydowali się poddać reżimowi polskiego ustawodawcy i uruchomili działalność na podstawie zezwolenia polskiego regulatora. Na skutek licznych ograniczeń, których nie doświadczają ich konkurenci oferujący taki sam produkt z rajów podatkowych, czterej legalnie działający operatorzy byli w stanie zawojować jedynie niecałe 10% tego rynku w Polsce. Cała reszta jest podzielona między operatorów internetowych, którzy ignorują całkowicie wymogi wytyczone przez polskie przepisy, w tym polskiego fiskusa.  A mowa tu o kwotach rzędu setek milionów złotych rocznie z tytułu niepłaconych w Polsce podatków!
 
W tym kontekście, NIK przyjrzał się w szczególności przyczynom, dla których taki stan rzeczy może mieć miejsce. Wnioski NIK są takie, że aparat ścigania przestępstw hazardowych jest niewydolny. Służba Celna, której powierzono zadania z tego obszaru, jest w stanie co najwyżej namierzyć i pociągnąć do odpowiedzialności graczy obstawiających nielegalne zakłady (udział w takich grach jest przestępstwem skarbowym i naraża gracza na odpowiedzialność karną i przepadek wygranych). Ale już sięgnięcie poza granice Polski bezpośrednio do organizatorów takich gier i zakładów przekracza organizacyjne możliwości Służby. Tutaj konieczne byłoby wprowadzenie działań systemowych, skoordynowanych na szczeblu Ministra Finansów, z wykorzystaniem możliwości prokuratury, policji, a pewnie i służb mających doświadczenie w namierzaniu i zwalczaniu przestępczości transgranicznej, również w wymiarze cyberprzestrzeni. Mając na uwadze stawkę, o którą toczy się ta gra, jak również losy ogromnej rzeczy potencjalnych klientów, którzy bez swojej winy mogą wejść w poważne zderzenie z prawem karnym nawet za jeden zakład zawarty z nie tym, co trzeba, operatorem, należy spodziewać się tym razem reakcji stanowczej, ale i przemyślanej (tak by nie otwierać nowych prawnych kontrowersji, blokujących system egzekwowania wymogów prawa na kolejne lata).
 
Autor: adwokat Tomasz Manicki, White & Case