W wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" twierdzi on, że trzeba przerwać łańcuch powiązań między niektórymi klubami, osobami, które nimi zarządzają, a mniej czy bardziej legalnymi stowarzyszeniami kibiców. Proponuje, żeby zgodę na mecz wydawali wojewodowie – czyli organ rządowy – a nie samorząd.
Jeśli podczas meczu dojdzie do burd, odpalania rac itp., to jego organizatorzy powinni za to współodpowiadać z chuliganami. – Poszedłbym dalej, mówi Seremet. – Nałożyłbym na organizatora meczu obowiązek przerwania meczu w razie uporczywego naruszania porządku. Zdaniem Andrzeja Seremeta, przestępczość stadionowa bywa w Polsce lekceważona. - Nie dotyka szerokich mas, więc łatwo ludziom powiedzieć: "A co tam, jeden drugiemu da w głowę, to nie jest mój problem, niech się biją, niech się nawet zabijają". Uważam jednak, że to jest niezwykle istotny problem społeczny. Rzuca też cień na odbiór Polski na zewnątrz - mówi .
Więcej >>>