Projekt Ministerstwa Sprawiedliwości trafił w kwietniu do opiniowania. Zgodnie z nim minister sprawiedliwości, delegując sędziego do danego sądu, będzie musiał przeanalizować obciążenia pracą sędziów i asesorów tego sądu (oraz pionu orzeczniczego); odwołanie z delegacji będzie musiał uzasadnić, a informacja taka wraz z uzasadnieniem ma być ogłoszona w Biuletynie Informacji Publicznej. Przy każdej delegacji sędziom będzie się należał dodatek.

Czytaj: Delegacje sędziów mają być bardziej przejrzyste, a motywacją ma być dodatek>>

Projekt ma być m.in. lekiem na problemy sądowe sygnalizowane od lat, które zresztą znalazły też odzwierciedlenie w wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z 16 listopada 2021 r. w sprawach połączonych od C‑748/19 do C‑754/19. Trybunał stwierdził w nim, że artykuł 19 ust. 1 akapit drugi Traktatu UE odczytywany w świetle art. 2 TUE oraz art. 6 ust. 1 i 2 dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/343 z dnia 9 marca 2016 r. w sprawie wzmocnienia niektórych aspektów domniemania niewinności i prawa do obecności na rozprawie w postępowaniu karnym należy interpretować w ten sposób, że stoją one na przeszkodzie przepisom krajowym, zgodnie z którymi minister sprawiedliwości państwa członkowskiego może, na podstawie kryteriów, które nie zostały podane do publicznej wiadomości, z jednej strony delegować sędziego do sądu karnego wyższej instancji na czas określony albo na czas nieokreślony, zaś z drugiej strony w każdym czasie, na podstawie decyzji, która nie zawiera uzasadnienia, odwołać sędziego z tego delegowania, niezależnie od tego, czy nastąpiło ono na czas określony, czy na czas nieokreślony".

 


 

Problem z neo-sędziami a delegacje

Kwestia delegacji jest też rozważana w kontekście uporania się z problemem statusu sędziów powołanych przy udziale neo-KRS, czyli Krajowej Rady Sądownictwa ukształtowanej na podstawie noweli z 2017 r.

Jeden z pomysłów jest taki (Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia) - skłania się do niego m.in. minister sprawiedliwości Adam Bodnar - że konkursy byłyby powtórzone, a "nowi" sędziowie mieliby wrócić do swoich poprzednich sądów. A właśnie delegacje miałyby rozwiązać problemy kadrowe - do czasu, kiedy KRS ukształtowana na podstawie nowych przepisów, nie przeprowadziłaby sędziowskich konkursów.

Czytaj: Sędzia w delegacji, a w jego sądzie brakuje rąk do pracy >>
 

Krok w dobrym kierunku, ale potrzeba poprawek

W ocenie RPO projekt stanowi krok w dobrym kierunku, ale nie realizuje wszystkich wymagań konstytucyjnych i międzynarodowych, zwłaszcza wynikających z art. 19 ust. 1 akapit drugi Traktatu o Unii Europejskiej (zasada skutecznej ochrony sądowej) oraz art. 60 Konstytucji RP (prawo dostępu do służby publicznej na jednakowych zasadach).

- Wbrew deklaracjom z uzasadnienia projekt nie wykonuje w pełni wyroku Wielkiej Izby TSUE. Po pierwsze, projekt ustawy wymaga wprost uzasadnienia decyzji jedynie w odniesieniu do odwołania z delegowania do innego sądu, natomiast brak jest przepisu wymagającego uzasadnienia decyzji o samym delegowaniu. Tymczasem zgodnie z orzecznictwem TSUE, nie tylko decyzja o zakończeniu delegowania, ale również decyzja dotycząca delegowania sędziego powinna być należycie uzasadniona. Choć można próbować wywodzić wymóg uzasadnienia decyzji o delegowaniu z obowiązku podawania przyczyn delegacji w Biuletynie Informacji Publicznej, to jednak nie są to pojęcia tożsame - to pierwsze odnosi się do adresata decyzji, a to drugie do opinii publicznej. A projekt nie określa żadnego terminu na ogłoszenie w BIP przyczyn delegacji lub odwołania z delegacji - zaznacza.

Dodaje, że projekt określa przesłanki delegowania sędziego, ale nie odwołania z delegacji. - Sam wymóg podania uzasadnienia odwołania jest ogólnikowy i nie wynikają z niego żadne kryteria oceny zasadności odwołania. W ocenie RPO projekt nie gwarantuje, że uzasadnienie odwołania będzie „należyte" w rozumieniu przyjętym w orzecznictwie TSUE, a zatem oparte na precyzyjnych i sprawiedliwych przesłankach - podsumowuje.

Nie ma gwarancji rzetelności decyzji ministra

Po trzecie - w jego ocenie - samo uregulowanie kryteriów delegowania sędziów nie gwarantuje, że decyzje ministra sprawiedliwości będą w istocie rzetelne.
- Gwarancją rzetelności decyzji byłoby poddanie ich kontroli sądowej. Projekt utrzymuje co do istoty dyskrecjonalny model delegacji sędziowskich, w ramach którego MS z urzędu decyduje o delegowaniu konkretnego sędziego do konkretnego sądu. Sędziowie nadal nie będą więc mieli formalnej możliwości zgłoszenia swojej kandydatury do delegacji. Oczywiście mogą oni nieformalnie wystąpić do MS o delegowanie do określonego sądu, ale z uwagi na brak regulacji minister nie ma obowiązku udzielenia na nie odpowiedzi, a od odmowy delegowania chętnego sędziego do określonego sądu nie można się odwołać - dodaje.

Zaznacza, że zgodnie z propozycją minister nie ma nawet formalnego obowiązku wydania decyzji odmownej w przypadku wniosku sędziego o delegowanie go do innego sądu. - Jak wiadomo z praktyki, wiąże się z tym ryzyko faworyzowania określonych sędziów przez MS przy delegowaniu ich do sądów wyższej instancji, a zarazem pomijania innych sędziów. Pominięcie regulacji dotyczącej procedury ubiegania się o delegację oraz ścieżki odwoławczej od decyzji odmownej budzi wątpliwości z punktu widzenia prawa dostępu do służby publicznej (art. 60 Konstytucji RP) oraz zakazu zamykania drogi sądowej (art. 77 ust. 2 Konstytucji RP). Jak słusznie wskazuje się w doktrynie prawa konstytucyjnego, prawo dostępu do służby publicznej odnosi się nie tylko do ubiegania się o przyjęcie do służby w ogóle, ale również do ubiegania się o określone stanowisko. Delegacja do sądu wyższej instancji powinna być zatem dostępna dla wszystkich zainteresowanych sędziów na klarownych i precyzyjnych zasadach, a nie tylko dla sędziów uznaniowo wskazanych przez MS - zaznacza RPO.

W jego ocenie, przepisy powinny przewidywać możliwość delegowania przez MS na wniosek sędziego, a odmowa delegacji sędziego do określonego sądu powinna następować w formie uzasadnionej decyzji z gwarancją możliwości odwołania do sądu.

 

Brakuje ścieżki odwoławczej

Dodaje, że opiniowany projekt nie przewiduje żadnej ścieżki odwoławczej od decyzji MS w przedmiocie odwołania z delegacji. - Tymczasem TSUE wyraźnie stwierdził, że „ponieważ odwołanie sędziego z delegowania bez jego zgody może spowodować dla niego skutki analogiczne do tych, z którymi wiążą się kary dyscyplinarne, art. 19 ust. 1 akapit drugi TUE wymaga, aby system regulujący zastosowanie takiego środka był obwarowany wszelkimi gwarancjami koniecznymi do uniknięcia ryzyka wykorzystania takiego systemu do politycznej kontroli treści orzeczeń sądowych, co zakłada w szczególności, że wspomniany środek powinien podlegać zaskarżeniu na drodze sądowej zgodnie z procedurą w pełni gwarantującą prawa zapisane w art. 47 i 48 Karty Praw Podstawowych" - przypomina.

Jego zdaniem ponownego namysłu wymaga też kwestia delegowania sędziów do urzędów obsługujących władzę wykonawczą i ustawodawczą, tj. MS, Kancelarii Prezydenta RP, MSZ, Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.

- Rozwiązanie to rodzi ryzyko wytwarzania się nieformalnych więzów lojalności między sędzią a egzekutywą i legislatywą, które mogą podać w wątpliwość jego niezawisłość. Wątpliwości budzi pobyt sędziów na wieloletnich delegacjach w urzędach - tracą oni kontakt z orzekaniem, a zachowują przywileje gwarantujące im niezawisłość w orzekaniu (jak wyższe wynagrodzenie czy stan spoczynku). Kontrastuje to ze zwykłymi urzędnikami, którzy wykonują podobne obowiązki w danym urzędzie, a nie mają takich przywilejów nie mają. Należałoby zatem rozważyć np. wprowadzenie maksymalnego okresu delegacji sędziów do urzędów obsługujących egzekutywę i legislatywę albo wręcz całkowite zniesienie takich delegacji - podsumowuje.