- To była chyba pierwsza w ostatnim ćwierćwieczu próba zastraszenia sędziego przez polityków - tak prof. Andrzej Rzepliński komentuje  polityczną awanturę wokół Igora Tulei. Zdaniem prezesa Trybunału Konstytucyjnego ci, którzy używają wobec sędziego brutalnych słów, nie myślą o konsekwencjach.
- Jeżeli zdarzyłoby się, że Tuleya akurat orzekłby zgodnie z tym, co oni uważają za swój interes - to go pochwalą i powiedzą, że sędzia Tuleya się poprawił - mówi prof. Rzepliński. Dla sędziego Tulei - zdaniem prezesa TK - będzie to jednak równie obojętne jak krytyka pod jego adresem.
Wczoraj prezydent Bronisław Komorowski odniósł się podczas nominacji sędziowskich do kontrowersji, jakie pojawiły się wokół osoby sędziego Igora Tulei. Choć nie wymienił sędziego z nazwiska, jasno nawiązywał do debaty o uzasadnieniu wyroku wygłoszonego przez Tuleyę - zasugerował, że nie podoba mu się krytyka sędziego wygłaszana przez niektórych polityków. - Sędziemu Tulei, jako człowiekowi, będzie miło usłyszeć słowa prezydenta - komentuje prof. Rzepliński.
Zdaniem prezesa TK Tuleya to "tej kategorii człowiek, który także bez tych słów byłby dalej takim samym sędzią". - Dobrze, że mamy takich sędziów - podkreśla prof. Rzepliński. Bo - jak wyjaśnia - Tuleya jest wyrazisty, a tacy ludzie budują autorytet i pozycję władzy sądowniczej w Polsce.
- Politycy zawsze krytykowali i będą krytykować sądy - mówi prof. Rzepliński. Taka jest, jego zdaniem, natura tak polityków, jak i samego wymiaru sprawiedliwości, gdyż zawsze jedna strona przegrywa i jest z wyroku niezadowolona. Zdaniem prezesa TK "politycy sami inicjują postępowania albo są jego przedmiotem, więc w naturalny sposób - jeśli wyrok jest nie po ich myśli - to jest jak w filmach Barei".