Łętowska, pierwsza polska rzecznik praw obywatelskich, sędzia Naczelnego Sądu Administracyjnego i Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku, brała udział w sesji zatytułowanej „Miłość nie wyklucza” zorganizowanej w drugim dniu VII Kongresu Kobiet.
Profesor odnosiła się do art. 18 konstytucji, który często przytaczany jest jako argument przeciwko małżeństwom jednopłciowym. Stanowi on, że małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny, rodzina, macierzyństwo i rodzicielstwo znajdują się pod ochroną i opieką Rzeczypospolitej Polskiej. Wiele osób uważa, że wynika z niego, iż według konstytucji małżeństwem jest związek kobiety i mężczyzny i nie można wprowadzić do naszego porządku prawnego małżeństw jednopłciowych, gdyż byłoby to sprzeczne z ustawą zasadniczą.
Łętowska podkreśliła, że artykuł 18 ma chronić rodzinę, a nie sugerować, że zakazane są inne związki małżeńskie niż związek kobiety i mężczyzny. „Zastanówmy się chwilę, co ten przepis znaczy: małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny, małżeństwo hetero. Czy to jest definicja małżeństwa? Nie, to się odnosi do pewnej postaci małżeństwa. (…) Znajduje się pod ochroną Rzeczypospolitej. Czy to jest przepis ekskluzywny? Czy ten przepis wyklucza inne twory, jakoby miały nie pozostawać pod opieką Rzeczypospolitej? Nie, to jest pewien status przyznany małżeństwu hetero” - przekonywała.
Ewa Łętowska,Krzysztof Sobczak
Rzeźbienie państwa prawa. 20 lat później>>>
Jak dodała, z tego artykułu nie wynika zakaz przyznawania małżeństwom „o innej podmiotowej strukturze” jakiejś opieki i ochrony, nie wynika zakaz zawierania innych małżeństw, nie wynika z tego również zakaz regulowania w ustawodawstwie zwykłym innych typów czy postaci związków.
„Nie chcę przez to powiedzieć, że konstytucja nakazuje uregulowanie małżeństw jednopłciowych, nie chcę przez to powiedzieć, że małżeństwa jednopłciowe już w tej chwili mają status podobny do małżeństw hetero. Ja tylko mówię, że art. 18 to jest papierowy tygrys, którego się wyciąga w dyskursie prawniczym i politycznym po to, żeby mnożyć przeszkody: oto konstytucja nam zabrania. Konstytucja nam nie zabrania. Zabrania nasza wola polityczna, nasza własna chęć i inne okoliczności, których nie wyliczam” - mówiła.
Jak zaznaczyła profesor, oznacza to, że ustawodawca może tego rodzaju ustawę przez parlament przeprowadzić, bez konieczności zmiany art. 18 konstytucji. „To znaczy, że ustawodawca może w sensie konstytucyjnym, inny jest problem woli politycznej i możliwości politycznej przeprowadzenia tej woli przez parlament” – dodała.
Podkreśliła, że „dyskurs publiczny dał sobie wmówić tę jedną, jedyną interpretację” i wiele osób publicznych, również autorytetów w dziedzinie prawa, uważa art. 18 za przeszkodę.
Prowadząca panel prawniczka Monika Płatek odniosła się do przytaczanego często przez przeciwników małżeństw jednopłciowych argumentu, że zagrażają one rodzinie. Jej zdaniem nie jest on bezpodstawny. „Związki homoseksualne zagrażają pewnemu typowi rodziny, gdzie ktoś musi rządzić, gdzie mężczyzna musi być głową, rodzinie patriarchalnej” - oceniła. Dodała, że związek dwóch mężczyzn – gdzie są dwie głowy czy związek dwóch kobiet – gdzie nie ma żadnej głowy rodziny, wprowadza chaos w takim pojmowaniu rodziny.
„Małżeństwa osób tej samej płci są bardzo ważne ze względu na równe traktowanie kobiet i mężczyzn” - przekonywała.
Psycholog Ewa Woydyłło-Osiatyńska mówiła, że nie ma jednego typu rodziny. „My mamy chronić rodzinę taką, jaka ona jest” – przekonywała, podkreślając, że nie da się wymyślić jednego modelu i wszystkim go narzucić. „Jedyny model rodziny już dawno przestał być obowiązujący” – mówiła, odnosząc się do tzw. tradycyjnego modelu.
Sobota jest drugim i ostatnim dniem VII Kongresu Kobiet, który odbywa się na warszawskim Torwarze. Kongres zakończy się późnym popołudniem. (PAP)