Dr Łukasz Chojniak z Wydziału Prawa Uniwersytetu Warszawskiego  twierdzi, że proces poszlakowy ma miejsce, gdy nie ma bezpośrednich dowodów.
Bywały procesy poszlakowe o zabójstwo nawet wtedy, gdy nie odnaleziono ciała ofiary. Trzeba było poszlakowo udowodnić, że w ogóle doszło do zgonu, śmierć nastąpiła w wyniku przestępstwa – w tym wypadku zabójstwa. I następnie udowadniano, że oskarżony jest sprawcą tego czynu.
W wypadku Katarzyny W. i jej córki Magdy mamy do czynienia z  dowodami bezpośrednimi, jeśli idzie o śmierć dziecka. Nie ma poszlak, gdyż są opinie biegłych. Obrońcy prawdopodobnie będą kwestionować te ekspertyzy. Sąd ustali, czy oskarżona była na miejscu zdarzenia, czy popełniła zbrodnię, czy nie i w jakim zamiarze.
Nie znając materiałów zgromadzonych w sprawie, trudno stwierdzić w jakim kierunku pójdzie linia obrony. Adwokat Katarzyny W. może powołać się na efekt szoku poporodowego, choć minęło sześć miesięcy od urodzenia dziecka. Może być podniesiony argument o nieumyślności, co wymagać będzie podważenia opinii biegłych – mówi dr Chojniak. Fakt, że ekspertyzy są stanowcze nie oznacza ich prawdziwości, liczy się sposób, w jaki biegli do konkluzji doszli. Jeśli okaże się, ze ich droga rozumowania była wadliwa, to mimo stanowczej konkluzji,  nie obroni się.
Sąd może też złagodzić karę matce, jeżeli uzna ją winną popełnionego czynu. Okoliczności łagodzących może być sporo.