Zwłoki noworodka znalazł w październiku ubiegłego roku mężczyzna spacerujący z psem. Ukryte były w zaroślach na jednym z białostockich osiedli. Gdy po kilku dniach w mediach zamieszczone zostały komunikaty dotyczące poszukiwań rodziców chłopczyka (były tam publikowane zdjęcia m.in. kołderki i ręcznika znalezionych przy zwłokach), dziewczyna i jej o rok starszy chłopak zgłosili się na policję. Dziewczyna miała wówczas 18 lat i była uczennicą liceum, chłopak jest od niej o rok starszy.
Nastolatce postawiono zarzut zabójstwa i działania z zamiarem bezpośrednim. W ocenie śledczych opartej na opiniach biegłych i innych zebranych dowodach, dziecko urodziło się żywe i zostało uduszone przy użyciu gumki do włosów. Dziewczyna do zabójstwa nie przyznaje się i twierdzi, że dziecko urodziło się martwe. Jej proces jest jawny - sąd oddalił wniosek obrońcy oskarżonej o jego utajnienie. W czasie śledztwa prowadzonego przez Prokuraturę Rejonową Białystok-Północ przez 8 tygodni dziewczyna była poddawana obserwacji sądowo-psychiatrycznej. Sporządzona opinia nie wpłynęła na zmianę zarzutów postawionych nastolatce. Biegli nie stwierdzili u niej ani objawów choroby psychicznej, ani upośledzenia umysłowego.
Biegli nie stwierdzili też, aby można było przyjąć, iż zaszły okoliczności (stan emocjonalny, czas jego trwania i zachowanie dziewczyny) do uznania, iż doszło do dzieciobójstwa w definicji kodeksu karnego, co byłoby dla oskarżonej kwalifikacją łagodniejszą. Od zgłoszenia się na policję w październiku dziewczyna jest aresztowana. Z akt sprawy wynika, że o tym, iż była w ciąży i urodziła dziecko, powiedziała bliskim dopiero w październiku, gdy w mediach pojawiła się informacja o znalezieniu zwłok noworodka. Według prokuratury, sam poród miał miejsce na przełomie lipca i sierpnia.
Jej partner, ojciec dziecka, oskarżony został m.in. o zacieranie śladów. W jego sprawie akt oskarżenia został skierowany do białostockiego sądu rejonowego. Chłopak chce dobrowolnie poddać się karze. Termin w jego sprawie nie został jeszcze wyznaczony.