Jest rzeczą powszechną, że w dużych, skomplikowanych, wieloosobowych i wielotomowych sprawach karnych od wpływu do sądu aktu oskarżenia do wyznaczenia terminu rozprawy mija co najmniej rok. W tym czasie sąd zapoznaje się z aktami albo udaje, że to robi – w złym tonie byłoby zbyt szybkie wyznaczenie rozprawy, bo mogłoby to rodzić wątpliwości, czy aby na pewno sąd zapoznał się z rozbudowanym materiałem dowodowym zgromadzonym w śledztwie.

To zjawisko niekoniecznie jest dobre, ale trudno jest ten odcinek rzeczywistości zmienić. Z rosnącym niepokojem obserwujemy jednak, że również w nieszczególnie rozbudowanych, jednoosobowych sprawach czekamy na pierwszy termin rozprawy znacznie ponad rok.

Czytaj też w LEX: Problem dodatkowych (niezaspokojonych) roszczeń cywilnoprawnych niezasądzonych w procesie karnym >

Czytaj: Prezesi firm i finansiści będą karani tak, jak gwałciciele >>

Czas to jedno, organizacja większym problemem

Samo oczekiwanie to jeden problem. Osobną kwestią jest sposób zorganizowania postępowania z punktu widzenia oskarżonego, który tak długo na proces czeka. Jeżeli po 1,5 roku od wpływu aktu oskarżenia wyznaczany jest wreszcie termin rozprawy w sprawie, w której do przesłuchania – oprócz oskarżonego – jest dwóch czy trzech świadków, to naprawdę nie rozumiemy, dlaczego sąd planuje termin rozprawy na 45 minut i nie wzywa żadnego świadka.

Czytaj też w LEX: Usprawnienie i przyspieszenie postępowania karnego w wyniku nowelizacji KPK z 7 lipca 2023 r. >

Dziwi to szczególnie w sprawach, w których oskarżony nie przyznaje się do winy i wszystko wskazuje na to, że nie zamierza składać wyjaśnień. Wezwanie w takiej sytuacji tylko jego oznacza w praktyce, że co prawda otwiera się przewód sądowy, odczytuje się akt oskarżenia i odbiera od oskarżonego dane osobowe, ale w praktyce jest to „pusty termin”. A na kolejny często czeka się kolejne miesiące, zwłaszcza że wypadki chodzą po ludziach i wystarczy np. choroba protokolanta, żeby termin został zniesiony.

Czytaj też w LEX: Wzmocnienie ochrony interesów pokrzywdzonych i świadków w postępowaniu karnym >

 

A jakby tak na jednym terminie?

Już lepiej byłoby poczekać dwa miesiące dłużej i zaplanować rozprawę tak, żeby – w sprawie nieskomplikowanej – mogła się skończyć na jednym terminie. Nic nie zapewni takiej realizacji zasady bezpośredniości w postępowaniu karnym, jak rozpoznanie sprawy na jak najmniejszej liczbie terminów (o ile sprawa nie wymaga innych czynności dowodowych). Czym innym jest narada przed ogłoszeniem wyroku (choćby w składzie jednoosobowym), kiedy słuchało się świadków godzinę wcześniej, a czym innym, kiedy słuchało się ich kilka miesięcy wcześniej.

Co prawda mówi się, że pośpiech bywa ojcem powierzchowności, ale z drugiej strony zbędna zwłoka jest – jak sama nazwa wskazuje – zbędna.

Zobacz też nagranie szkolenia: Proces karny od A do Z >